Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Podróże kształcą, i to nawet bardzo

2013-04-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nie ma to, jak się wybrać na krótką przejażdżkę. Koleją koniecznie, bo zawsze się można ciekawych rzeczy dowiedzieć. Ot choćby i tego, jak pobliskie miasta i miasteczka się nazywają.

Jechałam w sobotę do miasteczka nad Wartą i Obrą. Nieco później, niż zwykle, wpadłam na dworzec PKP, stanęłam w kolejce po bilet. W tym samym czasie przez gorzowski dworzec przejeżdżają trzy pociągi. Prawda, jaki luksus, aż trzy. No i gdy tak sobie w niedługim ogonku stałam, usłyszałam zapowiedź – Pociąg z Krzyża do Koszczyna wjeżdża na peron…, Pociąg z Krzyża do Koszczynia wjeżdża… No i zamurowało mnie kompletnie. Bo ja, owszem wiem że miasto nad Odrą i Wartą nazwya się Kostrzyn nad Odrą, ale żeby Koszczyn, albo co już nie daj Boże, Koszczyń, to nie wiedziałam. Co więcej, mój przemiły znajomy, z którym na tymże dworcu się spotkałam, też nie wiedział. No i mnie zapytał – Rencia, to w końcu jak to miejsce się nazywa - Koszczyn, Koszczyń, czy może jeszcze jakoś inaczej? (Dodam tylko, że nie zapisałam tego fonetycznie, co by tych, co czytają, nie naraża na niepotrzebny stres przedzierania się przez czcionki fonetyczne. Zapisałam tak, jak to się dało słyszeć)). Ja się zafrasowałam wielce, pokiwałam głową i powiedziałam krótko – niechlujstwo językowe i to okropne. A potem, już w drodze do miasteczka nad Wartą i Obrą, wyłuszczyłam dokładnie, co rozumiem pod pojęciem niechlujstwa językowego.

A rozumiem otóż to, że my Polacy – w przerażającej większości - nie dbamy o to, jak mówimy. Wyrzucamy z siebie słowa, bez dbałości o akcent, poprawne wymawianie głosek, spłaszczamy głoski dźwięczne, nie dbamy o poprawne wymawianie końcówek gramatycznych, i w efekcie pojawia się liczba pojedyncza tam, gdzie powinna być mnoga. I rodzą nam się takie potwory, jak ów rzeczony Koszczyn lub też Koszczyń.

I od razu przypomniało mnie się (też nota bene stara składnie i stary sposób traktowania zaimków osobowych – mnie, zamiast mi, ale ja jakoś, szlag, nie potrafię inaczej), jak to przez wiele lat podróżowałam z miasta stołecznego nad Wartą, tego, co koziołki ma w nieformalnym herbie, bo w formalnym ma świętych Piotra i Pawła (Piotr ma klucze w ręce, Paweł – miecz – atrybut męczeństwa, zginął bowiem ścięty tym mieczem właśnie) w różne strony. I za każdym razem, kiedy słyszałam – Pociąg do Supska – to się zastanawiałam, o co chodzi, jaki Supsk? Aż koleżanka moja mnie oświeciła – Nie wiesz, taż to o Słupsk chodzi (dodam tylko, że ona właśnie z tego oto Słupska jest i zawsze wsiadała do – posługując się fonetyką kolejowych zapowiadaczek – pociągu do tego Supska właśnie).

I kiedy zupełnie niedawno byłam w stołecznym grodzie nad Wartą, znów usłyszałam – Pociąg do Supska… Jednym słowem, mijają lata, zmieniają się pokolenia, a nawyki językowe, te złe i bardzo złe, zostają.

Wiem, oszczędność czasu, oszczędność w komunikacji i stąd oto takie zdegenerowane byty nam powstają. I nikt nie myśli, że przecież ojczysty język to najbardziej podstawowa wspólna wartość, o którą trzeba dbać jak o brylanty najkosztowniejsze, jak o złoto szczere. Język to nasza identyfikacja, nasze dobro najwyższe. Może i mam kręćka na tym punkcie, może i jest to okropne dla tuziemców, kiedy ich poprawiam, ale dla mnie czystość języka to podstawa.

Co innego, jeśli chodzi o gwary miejskie, wiejskie, regionalne, czy żargony poszczególnych środowisk. Niech będzie, też trzeba dbać. Ale jeśli chodzi o polszczyznę ogólną, to nie ma zmiłuj. Ona musi być, jak wzorzec metra nakazuje, czyli Rada Języka Polskiego (nota bene – ostatnio ostro upomniała różne ważne urzędy – jak ministerstwa czy inne wysokie formy zarządzania, że nawet z tego ostro szacunku dla funkcji, nie wolno pisać Prezydent, Premier, Minister, Dyrektor Departamentu, Wojewoda, Marszałek, Prezydent Miasta i cokolwiek innego wielkimi literami (w środku zdania oczywiście), bo to błędy są. I co? I nic, nadal tak jest. A szkoda.

Sorry za długaśny wywód o umiłowaniu ojczystego języka. Ale czasami trzeba sobie i innym przypomnieć. Wszak to już sam wielki Mikołaj Rej z Nagłowic tak pisał w „Do tego, co czytał” (1562) – „A niechaj to narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. Co prawda złośliwcy z tamtych czasów, że odważę się przypomnieć, o renesans chodzi, wytykali mistrzowi Mikołajowi, że sam innym językiem (w tym obowiązującą wówczas łaciną) wcale nie władał i dlatego tylko w rodzimym narzeczu pisał. No i bardzo dobrze, przetarł szlaki, pokazał, że polszczyzna piękna jest.

Ok, dobrze, wystarczy. Tylko zaapeluję – dbajcie o język, dbajcie o to, jak mówicie. Nie umiemy już powiedzieć słówka herbata, tak, aby to h było dźwięczne, twarde, dlatego nie pozwólcie, aby poszło jeszcze dalej, aby język degenerował się jeszcze mocniej.

Podróże kształcą też i z innego względu. Człowiek sobie spokojnie siedzi w pociągu, czy też szynobusie i spotyka niezwykle miłego pana konduktora, jednocześnie kierownika składu. Miły pan sprawdza bilety, zażartuje, coś sympatycznie skomentuje. Tak, tak w naszych regionalnych lubuskich kolejach tacy ludzie pracują. I znów wraca wiara w człowieka, w taką bezinteresowną dobroć i sympatię do ludzi.

I jak widać, nie trzeba lecieć na antypody, aby do takich dziwnych konstatacji dojść. Wystarczy się wybrać tylko do miasteczka nad Wartą i Obrą, tylko 27 km od gorzowskiej dziś katedry, która od 1257 roku, no może nieco później, zaświadcza, że Landsberg, a obecnie Gorzów, to ważne miasto było i jest. Żeby jeszcze ktoś je posprzątał i tych debili ze sprejami wyeliminował…

P.S. Zbliża się do nas wielki weekend majowy. Wielki, bo dużo wolnego. Wielki, bo planuję podróż; wielki, bo przez kilka dni nie będzie moich komentarzy. Na pewno nikt za nimi tęsknił nie będzie; wielki, bo nie pójdę z Naszą Chatą – ale kto wie – może tylko Parki – boginie przeznaczenia, one zawsze wiedzą.

P.S. 2. Uaktywniło się środowisko melomańskie i szykuje wielkie spotkanie na temat – Co dalej z Filharmonią naszą? Nie będzie utyskiwań, nie będzie marudzenia. Ma być konkretnie i na temat. Zobaczymy. Ale o tym może w krótkim czasie inny tekst.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x