Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Arabskie smaki i jazz

2013-05-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Rok wielokulturowości najbardziej widać w prywatnej restauracji Łubudubu, która tym razem zaprasza na degustację arabskich przysmaków. Poza tym nic specjalnego się nie dzieje, co mnie akurat nie dziwi.

Mający coraz gorszą prasę wydział kultury wymyślił rok wielokulturowości, bo miasto nad Wartą, Kłodawką i Srebrną właśnie tym między innymi słynie. I co? No i nic. Tylko Tomasz Hołyński, właściciel Łubudubu konsekwentnie realizuje pomysł kuchni 12 smaków. Tym razem odnalazł mieszkańców, którzy mają jakieś związki z Orientem i będzie można spróbować na przykład falafla czy też innych potraw tamtejszej kuchni. Początek w sobotę o 19.00, przyjść każdy może.

No i na tym koniec działań wielokulturowych, bo nie było pieniędzy na Konkurs Pisankarski, nie ma innych propozycji promujących kulturę mniejszości narodowych czy wyznaniowych. Ale jest hasełko. No i wystarczyć powinno.

Na szczęście jest jazz i w sobotę w klubie małe święto. W Gorzowie zagości bowiem Poogie Bell, jeden z najbliższych współpracowników Marcusa Millera, jednego z geniuszy jazzowej gitary. No wiecie, tego co razem z Milesem Davisem nagrał kilka standardów. A sam Poogie współpracował jeszcze dla przykładu z Erykahą Badu, Victorem Bailey, Davidem Bowie, Stanley’em Clarke, Randy Crawfordem, Robertą Flack, Alem Jarreau, czy Angelique Kidjo, Johnem Scofieldem. No creme de la creme światowej sceny jazzowej. No i bardzo dobrze, że takim muzykom chce się plątać po naszej części Europy i zaglądać do piwnicy przy ul. Jagiełły. Początek w sobotę o 19.30, ale jak bywalcy wiedzą...

No a teraz z innej mańki. Także w sobotę w parku Wiosny Ludów kolejna odsłona 100-lecia. Jakiś piknik czy inny happening ma się odbyć. Całość potrwa dwie godziny i co z tego pozostanie w pamięci? Ano nic lub bardzo niewiele. Kilka osób ostatnio mnie mówiło, że szkoda im bardzo, że nikt nie pomyślał o książce na tę okoliczność. Bo park paradny, jest się czym chwalić. No i ze zdziwienia znajomi oczyma trzepotali, że pomysł był, tylko nie znalazł uznania w oczach światłych gorzowskich urzędników. Zresztą o urzędnikach piszą sami gorzowianie na różnych forach. Porażająca lektura, tym bardziej, że nie ma typowych dla internautów wyzwisk.

A wracając do parku, to Robert Piotrowski miał bardzo fajny pomysł na album o tym miejscu. Szkoda tylko, że pozostanie w zamyśle. Odgrzebał różne ciekawostki, chciał przypomnieć skąd, po co i dla kogo park był. No cóż, może zechce napisać szkic do jakiegoś szanującego się wydawnictwa.

No i jeszcze z kolejnej mańki. W niedzielę Nasza Chata wyprawi się do Mironic, czyli do wsi założonej dawno, dawno temu przez cystersów. Ale o tej ciekawej miejscowości kiedyś przy okazji. Dziś najważniejsze jest to, że po długiej przerwie znów pójdę w drogę!!!!!!

A tego wam też życzę – drogi, słońca, spokoju i chwili na odpoczynek.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x