Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Coś tam drga w budynkach

2013-07-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mam na myśli remonty. Bo tylko na mojej ulicy siatki ochronne rozpięte są na kilku domach. W innych kawałkach miasta też widać zmiany. No coś niebywałego

Tylko na Armii Polskiej remontowane są aż trzy czy też cztery fasady. Niektóre dostaną lifting elewacji, inne będą miały odnowione balkony. Ale i to dobrze.

Poza tym do remontu szykowana jest śliczna, choć mocno nadgryzione zębem czasu kamienica przy ul. Teatralnej. Takie pomieszanie stylistyczne z przełomu XIX i XX wieku. No super sprawa jednym słowem. I tu zagwozdka, czyżby miasto sypnęło groszem i Zakład Gospodarki Mieszkaniowej miał za co ratować stare? Czyżby może mieszkańcy nagle się wzbogacili? Nieważne.  Najważniejsze, że coś się dzieje. Choć jak ostatnio usłyszałam od specjalistów, oklejanie styropianem starych ceglanych kamienic, to jednak nie jest najlepszy z pomysłów. Pożyjemy, zobaczymy.

No i z innej mańki. Jakiś czas temu pisałam o zadymie o drzewa przy ul. Marcinkowskiego. I miałam nadzieję, że ktoś w magistracie posłucha głosu rozsądku i zostawi ten urokliwy zakątek w spokoju. Otóż nie, urzędnicy trwają przy swoim pomyśle, bo drzewa stanowią zagrożenie w ruchu drogowym. Kiedy słyszę takie argumenty, natychmiast wyobrażam sobie, jak takie drzewo nagle wskakuje na drogę, tuż przed maskę rozpędzonego do nieprzytomności auta i stąd się właśnie biorą wypadki.

Mamy w mieście już przykład, do czego prowadzą urzędnicze pomysły. To okaleczała i zapuszczona ul. Chrobrego, Szlak czy też Trakt Królewski,  jak chcą radni, kiedy paradnym krokiem udają się ku placu Grunwaldzkiego w celu zadzwonienia Dzwonem Pokoju. Schizofreniczna sytuacja, bo zbitka niepotrzebnego patosu z chichotem pospolitości. I nikt jakoś tej durnej sytuacji nie chce zauważyć. Pamiętam, jak wówczas plany wielkiej wycinki sytuację krytykowali mieszkańcy i domagali się odstąpienia od niego. Urzędnicy zasłaniali się jakimiś decyzjami, jakimiś kwitami i wyszło, jak wyszło. Tylko raz udało się mieszkańcom zablokować idiotyczny pomysł. Mam na myśli trwająca ponad miesiąc batalię o piaskowcowy postument pod Pauckschmarie, którą urzędnicy – że miłosiernie pominę nazwiska – chcieli zastąpić ciapkowanym granitem różowo-majtkowego koloru prosto z Chin czy innej Hiszpanii.

Po co niszczyć kolejny śliczny zakątek? Zadbać o niego jak należy, ograniczyć ruch i będzie OK. Ale jak znam urzędników, to kolejny raz głosu rozsądku nie posłuchają i znów będzie płacz nad rozlanym mlekiem.

No i z jeszcze innego kątka. Naszła mnie taka oto refleksja, że jak kiedyś przychodziły wakacje, to się dzieciaki bawiły głównie na dworze. A teraz urządza się im zabawy w różnych galeriach i galeryjkach. No zadziwiające co najmniej to jest.

I znów niestety prywatne smutki Renaty Ochwat. Wszystko wskazuje na to, że w Górach Najwyższych na Wiecznej Wspinaczce został Artur Hajzer, fantastyczny człowiek, świetny himalaista, zdolny biznesmen. Spotkałam go raz czy dwa, porozmawialiśmy. Szkoda.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x