Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Nic tylko zdjęcia robić

2013-08-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Katedra znalazła się pod lupą naukowców. I bardzo dobrze, bo o najstarszą świątynię dbać należy. Może program konserwatorski ujmie też i wyposażenie, mam na myśli to, że może znikną te niepasujące tu chorągwie.

Matkę lubuskich kościołów ogląda pilnie konserwator wnętrz. Potem opracuje program jej odnowy. I tylko cieszyć się należy i trzymać kciuki, aby się powiodło. Jeżdżę od czasu do czasu w różne miejsca i oglądam różne świątyńki, duże, małe i całkiem malutkie i widzę, jak są zadbane. Najstarszy gorzowski kościół co prawda wyglądem nie straszy, ale i o niego też trzeba zadbać.

A tak swoją drogą, to będzie kolejny duży remont. Bo przecież w latach 50. minionego wieku katedra przeżyła wielki program regotyzacji. Co na ludzki język się tłumaczy – przywracanie dawnego pierwotnego wyglądu. Bo w czasach, kiedy świątynia była domem Bożym w protestanckim rycie, jej wnętrze wyglądało inaczej. Ściany były otynkowane na biało, ławki stały inaczej. Czyli pomieszanie z poplątaniem. Bo z zewnątrz klasyczny gotycki ceglany kościół, a wewnątrz protestancki zbór. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale tak było. Dobrze, że to zamierzchłe czasy.

Mam wobec tego tylko jedną prośbę. Może by tak ksiądz proboszcz odsłonił szachownicę, która jest wewnątrz. Obecnie jest zastawiona ławką, a szkoda, bo to jeden z ciekawszych fragmentów tej budowli. Brandenburskiego orła na filarze nie da się zasłonić, bo wysoko on jest. Więc choć tyle. No i jeszcze jedna prośba. Jakoś wypadałoby podkreślić obraz przywieziony z kościoła w Buczaczu, bo wisi on sobie zapomniany i też praktycznie niewidoczny.

No i może ktoś w końcu zdecyduje o wyglądzie wnętrza. Bo doprawdy te chorągwie i inne wynalazki tylko bałaganią wnętrze, odejmują mu dostojności, jaką w końcu Matka lubuskich kościołów winna mieć.

A skoro przy kościelnych tematach jestem, to wczoraj wyszła kolejna piesza pielgrzymka do Częstochowy. W liczący ponad 400 km szlak poszło coś będzie z 200 osób. Mało, a nawet bardzo mało. Pamiętam, jak zaczynałam się pielgrzymkom przyglądać, to w drogę do Jasnogórskiej Pani wychodziło 800, potem 600 osób (ja tam nigdy na własnych, osobistych nogach nie doszłam, ale za to dojechałam kilka razy). Sami duchowni przyznają, że z roku na rok pątników jest coraz mniej. I trudno się dziwić. Wiernych coraz mniej, coraz wygodniejsi się robią. Zresztą hierarchia kościelna zachowuje się tak, że czasami ręce opadają. Ja tylko oceniam to, o czym mówią media, i czasami nie rozumiem, jak można dobrego kapłana pogonić z parafii, bo ponoć nie słucha biskupa. Ale jak mawiał śp. Ksiądz profesor Józef Tischner – są księża i księżyska i bywało tak, że wierni od Kościoła nie raz i nie drugi przez głupiego plebana się odwracali. Ano i tak bywa. No cóż.

A teraz z innej mańki. Pisałam już, że na mojej ulicy trwają remonty elewacji i balkonów w kilku kamienicach. Otóż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w końcu remontu doczeka się moja klatka schodowa i elewacja od strony podwórka. Co prawda zapłacę za to i ja sama, ale w końcu będzie po ludzku. Bo jak na razie moja klatka schodowa, która zresztą nie była remontowana od zakończenia II wojny światowej wygląda jak ilustracja do filmów właśnie z tamtych czasów. Nic tylko zdjęcia robić, a nawet jakąś scenkę filmową nakręcić na zaś ale potem – jak mawiają w Poznaniu na Dębcu, bo może się przydać. Kto wie.

A skoro w kwestii remontów, to generalna naprawa dachu w Teatrze Osterwy aż furczy. Widziałam nie dalej, jak wczoraj, jak panowie fachowcy stawiali nowe coś na dachu. Nie znam się na tyle, aby wyrokować, co, ale nowe było. No i super, należy zadbać o tę perełeczkę, co zresztą dyrektor Jan Tomaszewicz od lat sukcesywnie realizuje.

A teraz z zupełnie innej mańki. Otóż i do miasta nad trzema rzekami zawitała moda na japoński styl. Mam na myśli owo charakterystyczne przebranie upodabniające człowieka do postaci z kreskówek. Niemal codziennie mijam śliczną dziewczynę, która tak właśnie wygląda. Moda dziwna, egzotyczna, ale już i nad Wartą, Srebrną i Kłodawką też się pojawiła.

A skoro w kwestii wyglądu, to muszę napisać o jeszcze jednej sprawie. Otóż gapiłam się bezczelnie ostatnio na pewną młodą kobietę. A powód był prosty. Miała ona na głowie chustę, jaką noszą muzułmanki. Nigdy nie wiem, czy to czarczaf, hidżab czy jeszcze może coś innego. Na szczęście nie afgańska burka. A czemu się gapiłam? Ano zwyczajnie nie jestem przyzwyczajona, aby po grodzie na siedmiu wzgórzach chodziły muzułmanki w chustach. Taki widok kompletnie mnie nie dziwi w Berlinie czy Londynie, tudzież nawet w Danii. A u nas tak. Aż przemiła znajoma musiała mnie z tego transowego zapatrzenia wytrącić uwagą, że to niegrzeczne jest. Ano niegrzeczne, ale co zrobić, kiedy zaskoczenie wbiło mnie w chodnik.

A teraz prywatny smutek Renaty Ochwat. Otóż do krainy Wiecznego Teatru odeszła ostatnio Małgorzata Treutler de Traubenberg. Zasnęła 17 lipca w swojej warszawskiej pracowni, pochowana została 27 lipca w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Przyjaciele z Teatru Osterwy mówili o niej pieszczotliwie Kruszynka. (A była słusznej postury). Miałam tę przyjemność i ten zaszczyt poznać Ją osobiście, zrobiłam z Nią dużą rozmowę, potem za każdym razem, kiedy się spotykałyśmy, zawsze zamieniłyśmy miłe słówka. Była wybitnym scenografem, wielką wizjonerką swojego zawodu. Kochała to, co robiła, kochała ludzi, uwielbiała żartować. Miała tylko 66 lat. Będę ją pamiętać. No cóż, życie, ale czasami trochę trudnawe, jak tacy ludzie nagle odchodzą.

P.S. Tylko przypominam. Rusza Woodstock. Scena w Wiosce Krischny zaprasza na koncerty reggae, a pan Roman Polański z Żar odgwiżdże 19 edycję najfajniejszego festiwalu rockowego w Europie a może i na tym nie najlepszym ze światów. A więc, wszyscy do Kostrzyna nad Odrą, choć Jurek Owsiak jest już trochę przerażony napędem tej imprezy.

P.S 2 Muszę o tym napisać. Otóż obejrzałam mecz FC Barcelona – Lechia Gdańsk. I z niekłamanym zaskoczeniem patrzyłam na jego przebieg. Zaskok był na tyle duży, że dopiero o tym piszę teraz. A dlaczego? Ano dlatego, że według mnie Duma Katalonii to najlepsza drużyna piłkarska świata. Moja prywatna miłość, której mecze oglądam, i której kibicuję od dawna. No i proszę Lechia Gdańsk stawiła godny opór. Było wielkie widowisko. A jakby mnie kto zapytał o typy (na szczęście nie było takiego), to wytypowałabym 5 do 0 oczywiście dla Dumy Katalonii. No proszę, tak więc i polskie zespoły potrafią tak zagrać, jak w Primera Divison. Szacun wielki. Naprawdę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x