Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Niespodzianka goni niespodziankę

2013-08-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Ot co za czas. Wystarczy na chwilę pojechać za opłotki miasta na siedmiu wzgórzach a tu się zaczyna gotować.

No nie do wiary, pan dyrektor szpitala czy tego dziwnego tworu, bo diabli wiedzą, co to teraz jest, złożył rezygnację. Marek Twardowski uzasadnia, że urząd marszałkowski nakłaniać go miał do potwierdzenia nieprawdy. I tak w spektakularny sposób skończyła się miłość jaśnie pani marszałek i jej ulubieńca dyrektora. No i po diabli było to wszystko - wyrzucanie ekspertów z pracy?, zadyma ze związkami zawodowymi?, awantura z młodą rezydentką? Nota bene czas pokazał, że młoda pani doktor miała trochę racji w swoich płomiennych filipikach wygłaszanych na spektakularnych konferencjach prasowych. No i ciekawe, co dalej? Bo jakby nie patrzeć, szpital wysokospecjalistyczny w mieście nad trzema rzekami jest potrzebny, wręcz niezbędny i super by było, gdyby ktoś mądry w końcu stanął u jego steru. A tu chyba raczej marne szanse na to, aby tak się stało. No, bo kto zechce stawać za kierownicą takiego dziwnego tworu?

Miałam ostatnio niestety okazję spędzić trochę czasu w szpitalu w Międzyrzeczu i powiem jedno - tamta lecznica jest o lata świetlne do przodu przed gorzowską. Wiem, że mniejsza ci ona jest i takie tam różne. Ale porównać mogę, bo miałam do czynienia z chirurgią gorzowską i teraz międzyrzecką i naprawdę nie ma czego porównywać. Warunki, wyposażenie, jedzenie - wszystko świadczy za Międzyrzeczem.

I w związku z powyższym naszła mnie takowa oto konstatacja. Kolejny raz pokazało się, że obecny urząd marszałkowski nie jest kompletnie zainteresowany tym, co na północy. No może Świętem Chleba jest, bo fajnie się wychodzi na plakatach na neutralne imprezy. Ale już rzeczywiście poważne sprawy - oj, tu boli i urzędnicy zaczynają uprawiać kreatywną propagandę lub politykę. Pisał o tym wiele Leszek Zadrojć, ja nie zamierzam. No cóż, zobaczymy, co powie marszałkostwo i jak skomentuje w sumie ciężki zarzut o nakłanianie do poświadczenia nieprawdy.

A teraz z kulturalnej mańki. Otóż gorzowianin Łukasz Jakubowski zaśpiewa w Krakowie. Jego recital odbędzie się w Jazzowej Piwnicy Janusza Muniaka. I tylko gratulować i tylko się cieszyć, że wielki Muniak, który o swoim klubie mówi Królestwo Muniako (no wiecie od księstwa Monaco), dostrzega i zaprasza młodych, w tym Łukasza. Koncert 4 września, to informacja dla tych, co się do miasta stołecznego ze smokiem nad Wisłą w tym czasie się wybierają. Ja Łukasza słyszałam kilka razy, także wespół z Mateuszem Bandkowskim i uważam, że wyróżnienie nie jest na wyrost. Cieszę się i gratuluję.

A skoro przy jazzie jestem, to pragnę poinformować, że Jazz Club Pod Filarami powołał Radę Programową pod światłym przewodnictwem dr hab. prof. AM Bernarda Maselego. Tak, tak, znany wibrafonista jest uczonym z tytułami i zgodził się z wielka ochotą przewodniczyć radzie. No i super. Rada jest potrzebna do wielu rzeczy, między innymi do opiniowania różnych dziwnych pomysłów, jakie mogą się urodzić w wiadomych środowiskach. Poza tym dobrze mieć ciało doradcze, które uważnym okiem spojrzy na różne idee wiążące się z Filarami. A tak swoją drogą, to już czekam na najbliższe koncerty niczym ta przysłowiowa kania od dżdżu. Płytki i II program Polskiego Radia to jednak nie to samo, co koncert. Sezon zaczną młodzi Duńczycy, potem Adam Bałdych, parę innych wydarzeń i Dave Holland! I to jest to wielki bingo, na które czekamy - mam na myśli fanów. No i nareszcie coś się znów zadzieje i to całkiem sporego formatu. Znajomi z Polski już się szykują, są tacy, co przejadą 700 km, aby być na tym koncercie. Tak, tak, taka siła i moc.

A teraz znów słówko o kulturze? Nie, raczej o wystawie. Pająków dokładnie. W Askanie. Będą - ale mnie tam nie będzie, bo jakoś mocno nie lubię wszystkiego, co ma więcej niż cztery nogi. Pająki oglądać można będzie od 28 sierpnia. A skoro przy pająkach jestem to warto przypomnieć, że w Orzelcu pod Deszcznem mieszka Jan Łabowski, który od ponad 30 lat prowadzi obserwację zachowań pająków i na ich przykładzie wieszczy trzęsienia ziemi, z reguły trafne. A że przy okazji jest świetnym malarzem prymitywistą i generalnie ludzi nie lubi, tym bardziej staje się on postacią intrygującą. Znam zaledwie dwie osoby, którym udało się nakłonić pana Łabowskiego do rozmowy. A wielu, naprawdę, próbowało.

No i kolejny smutek Renaty Ochwat. Odszedł do Niebieskich Wysokich Gór Konstanty Miodowicz, brat Dobrosławy - Dąbrówki Miodowicz-Wolf (znanej polskiej himalaistki, która zginęła w 1986 r, w trakcie zejścia z K2 po nieudanym ataku. Zresztą masakryczny to był rok dla polskiego himalaizmu). Konstanty Miodowicz, polityk, ale też alpinista - wytyczył parę dróg w polskich i słowackich Tatrach, które do tej pory powtórzyli nieliczni, lub też nie powtórzył nikt. Zrobił parę niezłych dróg w innych górach. Walczył z komuną, pokonało go zdrowie. Miał tylko 62 lata. Trzeba wspominać takich ludzi, bo warci są tego.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x