Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Celestyny, Iwony, Piotra , 19 maja 2024

I tak sobie oto minęła majówka

2024-05-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Pięć dni odpoczynku za nami. Przed nami majaczy kolejny długi weekend. No cóż, my Sławianie lubimy świętować…

medium_news_header_40126.jpg

Ja tam tak średnio, ale jak już się nazbierało wolnych dni do cholery, to się wzięło i pojechało do bajkowej krainy, która wydaje się istnieć dlatego, że ją ktoś wymyślił – swobodna parafraza myśli Aleksandra Kaczorowskiego, wybitnego polskiego bohemisty.

Byłam w Czechach, w Czechach Czechach, że zaznaczę, dokładnie w Czeskim Krumlovie. I to jest takie miasto, że zapiera duch w piersiach, że zatrzymuje i nie pozwala odejść od siebie. Więcej będzie o mieście w zakładce Na szlaku i to niebawem, bo dopiero jak zacznę pisać, to mnie się myśli w głowie ułożą.

I co jest takiego w podróżowaniu po Europie? Ano to, że czasami nie widać granicy – tak jest, jak się wraca z Czech przez Liberec do Polski. Albo się słabo je widzi, tak jak jest w Zgorzelcu – Goerlitz. Patrzy się na fajnie funkcjonujące miasta, uśmiechniętych i pogodnych ludzi, którzy spacerują, gapią się na cuda świata i architektury, jedzą smaczne potrawy, zagadują do siebie, fotografują, snują się po prostu i czują się ze sobą i z tym światem dobrze.

Dlatego tak bardzo zdumiewają mnie głosy kwestionujące sens Unii Europejskiej, sens polskiej w niej obecności, sens wspólnych działań w różnych sferach.

Dlatego tak bardzo zdumiewają mnie znaki, jaki coraz częściej po stronie polskiej przy granicy widać. Mam na myśli wszystkie sposoby komunikacji potwierdzające konieczność naszej obecności w Unii.

Kiedy szłam nad brzegiem Nysy Łużyckiej po polskiej stronie, patrzyłam na leniwie płynącą rzekę, i na ludzi spacerujących po niemieckiej stronie, przypominało mnie się, kiedy ta granica, dziś właściwie symbol, była rzeczywistą granicą, z żołnierzami z ostrą bronią, zasiekami i co tylko. Dziś młodzi ludzie i nie tylko młodzi – swobodnie się przemieszczają i raczej nie wyobrażają sobie, że nie można wpaść na lody do polskiej lodziarni albo zjeść szparagi na Małym Rynku w Goerlitz. I niech tak zostanie.

Za chwilę znów długi weekend. Znów Polacy stanie pojadą – za granicę, której czasami kompletnie nie widać.

Renata Ochwat

Ps. Mija dokładnie 35 lat od chwili, gdy na Małej Scenie Teatru Osterwy odbyła się ostatnia w sezonie premiera komedii Andrzeja i Janusza Kondratiuków „Remont” w reżyserii Antoniego Baniukiewicza (1942-2022). Była to jednocześnie ostatnia premiera za jego dyrekcji. Prapremiera sztuki miała miejsce w 1978 w Warszawie, tu szósta i ostatnia znana jej inscenizacja. Obejrzało ją 1.583 widzów na 37 spektaklach. Ciekawostką może być fakt, iż obu braci Kondratiuków, autorów sztuki, na afiszu, jak też w monografiach gorzowskiego teatru, przedstawiano jako jedną osobę o dwóch imionach (Andrzej Janusz, A. J. Andrzej J.).

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x