Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Ręce opadają i to mocno

2013-09-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Już myślała, że tylko ja marudzę nad pewnymi nazwami, jakie coraz częściej pojawiają się przestrzeni publicznej. Od wczoraj wiem, że nie tylko ja tak mam.

Co prawda wczoraj Leszek Zadrojć napisał, co ma, kiedy słyszy słowo festiwal. Mniej więcej ja też to mam. Wczoraj także przekonałam się, że takich osób jest znacznie, znacznie więcej. Spotkałam się z przemiłymi znajomymi i tak sobie pogadaliśmy, co tam panie dziejku słychać u nas po wakacjach. No i okazało się, że ogólnie nie jest źle, ale nagle ktoś rzucił słowo – festiwal. No i się zaczęło. Finał był taki, że ustaliliśmy, co następuje: śmieją się z naszego festiwalowania znajomi z Zielonej Góry i innych miast, gdzie gorzowianie mieszkają. Żałość bierze nad serwilizmem pewnych zachowań pewnych ludzi. Żenująco wypadają niektóre – a właściwie większość imprez ochrzczonych dumnym mianem festiwal. Zasmucenie człowieka ogarnia, kiedy pomyśli o ubożejącej polszczyźnie, jaką posługują się decydenci. No bo żeby na określenie imprezy znać tylko jedno słowo?

Moi znajomi i ja mamy taką tylko nadzieję, że jak przyjdzie do oceny pewnych działań, to radni tego miasta nie dadzą sobie wcisnąć plew i rzetelnie ocenią, co tu się faktycznie wyczynia. A wyczynia się źle i coraz gorzej. Mówiąc mocno kolokwialnym językiem, miasto psieje w  oczach i to na kilku płaszczyznach.  Wystarczy tylko uważniej spojrzeć.

A teraz z innej mańki. Coś mnie się widzi, że ekspresowy plan napraw – dekonstrukcji w gorzowskiej kulturze jakoś stracił impet. Bo szumnie zapowiadana likwidacja Grodzkiego Domu Kultury jakoś się odwleka i odwleka. No i bardzo dobrze, przynamniej śliczna willa nie będzie stała opuszczone i niszczał, jak inne budynki, które powinny być zadbane, jak mało co. Myślę, że dość już machania cepem i likwidowania na oślep wszystkiego, co popadnie.  Ale pożyjemy, to zobaczymy, co czas przyniesie.

A teraz z innego kątka. Tak się porobiło, że pisać dziś każdy może, internet pomieści wszystko, ale myślę sobie, że informacje od instytucji kultury powinny być pisane w miarę poprawną polszczyzną. No chodzi mnie o przecinki, stosowanie pisowni łącznej i rozłącznej i takie tam różne zagwozdki polskiej ortografii. Ja wiem i rozumiem, że macierzysty język do najłatwiejszych nie należy, ale nobless oblige, coś tam gdzieś tam obowiązuje.

No i ostatnia informacja. Otóż w przyszłą sobotę szykuje się fajna impreza w Santoku. Muzeum będzie promować siebie wśród najmłodszych w dość niebanalny, a przyswajalny sposób. Chwała bogom na niebie, że nie jest to kolejny festiwal, tym razem muzealny. Ale na szczęście placówka ta podlega pod marszałkostwo, więc nie musi na siłę i w naciągany sposób tytułować swoich działań. Wybierałam się do grodu, co to w kronice bajarza Galla Anonima nazywany został custodia et clavis, ale inne plany sprawiły, że ostatecznie tam nie pojadę. Ale i tak wiem, że będzie fajnie, bo na muzealnych imprezach tak po prostu jest.

P.S. A wiadoma buda przy ul. Łokietka wzbogaciła się o kolejne mazaje. I jest coraz „piękniejsza”. Może więc urządźmy festiwal bud i budek, bo tego ci u nas pod dostatkiem.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x