Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Niepełnosprawni i motocykliści

2013-09-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jakież mnie zdumienie ogarnęło wczoraj, kiedy sobie siedziałam z przemiłą znajomą w pewnej restauracji na Starym Rynku nad sałatką z kurczaka. Powód – najpierw mini zlot motocyklistów, a potem przemarsz niepełnosprawnych.

A było tak. Poszłyśmy sobie z przemiłą znajomą coś zjeść i zwyczajnie pogadać, bo w tych zwariowanych czasach człowiek ma coraz mniej takich okazji. Zwykle wybieramy znaną wszystkim knajpkę na Starym Rynku, bo i jedzenie sprawdzone, i staff bardzo miły. Mamy zwyczaj, że czynimy to z reguły w piątki, bo początek weekendu i takie tam różne. Ale tym razem przemiła znajoma miała potrzebę wygadania się właśnie wczoraj, no to charaszo, dawaj na Stary Rynek. I bardzo dobrze się stało, bo miałam okazję zobaczyć przemarsz niepełnosprawnych wspomaganych właśnie przez motocyklistów pod hasłem „Miasto nam się rozsypuje”. Uczestnicy szli od placu Grunwaldzkiego do Starego Rynku, czyli tzw. Szlakiem Królewskim, o którym ja ciągle piszę i labidzę, że dramat, że brudno, że chodniki przypominają kratery wulkanów albo szwajcarski ser.

Uczestnicy chcieli w ten sposób zwrócić uwagę Włodarzy Miasta (a co, a niech będzie na bogato, stąd wielkie litery), że właśnie oni, ludzie na wózkach i o kulach mają coraz większe problemy z poruszaniem się nie tylko w tym miejscu, ale i w całym mieście. I nagle doznałam olśnienia i niebywałego zadowolenia. Znaczy, że nie tylko mnie to przeszkadza, że nie tylko ja – zdrowa i w miarę sprawna mam problemy z poruszaniem się po chodnikach, że nie tylko mnie drażni ten stan miejskiej infrastruktury. No i że światełkiem w tunelu beznadziei w tym względzie nie są malutkie kroczki pod tytułem kawałeczki chodnika przy ul. Estkowskiego.

Bo nie o takie malutkie kroczki chodzi. Bo chodzi o kompleksowy plan naprawczy dla całego miasta. I że stan chodników oraz jezdni staje się palącym, mocno dolegliwym problemem, ważniejszym od budowy nowego ratusza, no pamiętacie, tego na Zawarciu, całego ze szkła i aluminium z tygrysem i panterą na smyczy oraz palmami i innymi wodotryskami. Może więc zamiast budować zamki na piasku, albo na lodowej krze, warto znaleźć taki program, aby wyszarpać unijną kasę właśnie na to, co jest potrzebne mieszkańcom. Na wygodne chodniki, dobre jezdnie. Czyli coś, co pozwoli mieszkańcom lepiej i wygodniej żyć. A motocykliści uczestniczący w tym przemarszu tylko potwierdzali, że nie tylko o chodniki chodzi, ale i o jezdnie też. I spokojnie sobie poryczeli swoimi motorami i podymili, bo impreza była zgłoszona i nawet panowie policjanci ubezpieczający marsz nie mogli im tego zabronić. A policji trochę było i bardzo dobrze, bo w takich momentach ona potrzebna bardzo jest.

 

A teraz z innego kątka. Turystycznego. Otóż dziś jest Światowy Dzień Turystyki i to nie jakiś tam durnowaty wydumek, tylko poważne święto wpisane w oficjalny kalendarz Organizacji Narodów Zjednoczonych, a właściwie jej agendy, czyli Światowej Organizacji Turystyki Narodów Zjednoczonych – UNWTO. A ponieważ sama aktywnie turystykę uprawiam – czytajcie choćby w zakładce naszego portalu Na Szlaku, znam wielu fantastycznych ludzi, którzy to robią w zakresie mniejszym lub większym, to właśnie w tym miejscu i z okazji naszego święta chcę nam wszystkim powiedzieć – Miłych doświadczeń na szlaku, szerokich dróg, dobrej pogody (znaczy się bez ulewnego deszczu, bo wszystko inne turystom jakoś mocno nie przeszkadza, ale ulewy nie są naszą wymarzoną pogodą), fantastycznych doznań związanych zarówno z naturą, jaki i ciekawymi obiektami widzianym po drodze – jak choćby Dąbroszyn i Kostrzyn o rzut kamienia od Gorzowa (znów zajrzyjcie do Na Szlaku). Ja i przemili znajomi uczcimy ten dzień dwojako. W sobotę jadę z regionalistami do Oranienburga i obozu KL Sachsenhausen. To trochę podróż z intencją. W tym obozie siedziała moja rodzina. Na szczęście wujek przeżył, ale i tak zniczka zapalę. A w niedzielę idę z Chatą od Lipek przez leśniczówkę Jezierce do szosy skwierzyńskiej. Głównie będziemy zbierać grzyby, no może ja niekoniecznie, ale inni tak. I na pewno z okazji święta naszego jakiś kusztyczek wychylimy. Dołączyć się w każdej chwili można. Szczegóły na plakacie kulturalnym w zakładce Kultura.

Acha, no i w kwestii turystyki warto dodać, że polskie towarzystwa łazików, szperaczy, jeżdżących i innych, co lubią się szwędać, obchodzą 23 lipca każdego roku Dzień Włóczykija. Wtedy odbywają się włóczykijowe rajdy. My też coś takiego zrobiliśmy i na pewno zrobimy – Małgoniu zapamiętaj i przypomnij.

No i z jeszcze innego kątka. Otóż jeden z miłych znajomych po pewnej imprezie w instytucji kultury napisał do mnie mniej więcej takie słowa. – Pani Renato (no jakżesz to pięknie brzmi, choć bardziej jestem przyzwyczajona do formy Renata, Rencia lub Renia, ale atencję i rewerencję cenię sobie nad wyraz), jak to jest, że ludzie, wydawałoby się wykształceni i pracujący w instytucji kultury, mówią – kulturom zamiast kulturą, usłyszom, zobaczom w liczbie pojedynczej, lub też w drugą stronę – w liczbie mnogiej stosują niegramatyczną końcówkę – ą. No cóż, wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze i najważniejsze z niechlujstwa. Z braku dbałości o polszczyznę, o rodzimy język, który jest najważniejszą spuścizną i najważniejszym lepiszczem narodowym. Bez języka nas nie ma, co zaświadcza choćby trwające 146 lat rozbiory Polski (od 1772 do 1918 r.). W tamtych czasach, pod rygorem ciężkich kar za używanie rodzimej mowy, jednak dbano o język, jego melodię, fonetykę, składnię, a w piśmie o ortografię, interpunkcję  czy inne aspekty. Mówiono po polsku dobrze i tylko niewykształcone warstwy mówiły źle, ale jednak po polsku. A mówiły źle, bo się nie uczyły w szkołach. Ale jak w chałupie ojciec, matka i dziadkowie używali polszczyzny, może kulawej, co jest usprawiedliwione, to jednak.

Dziś nic nie tłumaczy nikogo. Każdy z nas chodził do szkoły, gdzie piła – polonistka inaczej nie pozwalała mówić i dlatego nic i nikogo nie tłumaczy używania błędnych końcówek. Fakt, mocno drażniących. Może więc pora trochę się przyłożyć, bo polski, choć trudnym językiem jest, ale jakżesz pięknym, bogatym. Warto o niego zadbać, zwłaszcza w tych byle jakich czasach. Warto. Tylko tak memu miłemu znajomemu mogę wyjaśnić ten fakt związany z końcówkami. Bo dodam jeszcze, że jak w USA byłam i słyszałam, jak kalekim językiem mówią starzy przesiedleńcy, to mnie nie dziwiło, ani nie denerwowało. Sam fakt, że trzecie pokolenie Amerykanów, urodzonych już w USA, bez szkół mówi po polsku – lepiej lub gorzej –  był nie do przecenienie. A zainteresowanych, jak tam z tą edukacją było, odsyłam do książek Lilian Seymour-Tułasiewicz, autorki „Dag, córka Kasi”, czy też „Miłość ma barwę popiołu”. Ona tam pokazuje cały mechanizm funkcjonowania Polonii w USA. Tej szarej masy, bez wsparcia, bez wiedzy, ale zachłyśniętej możliwościami, jakie wówczas Stany dawały.

 

P.S. Oświadczam uroczyście, że w chwili obecnej na stałe współpracuję tylko z portalem www.echogorza.pl, pisuję też regionalne teksty dla „Nadwarciańskiego Rocznika Archiwalno-Historycznego”, poza tym mam własne komentarze-recenzje w księgarni www.merlin.pl. Poza tymi wymienionymi przeze mnie źródłami żadne inne teksty (poza tymi z lat pracy w „GW” i wrażej gazecie) nie mogą się pokazywać bez mojej zgody w całości, a jeśli są cytowane, to winny być opatrywane wskazaniem źródła, czyli wymienionych adresów. Czynię tak, bo ktoś, przemiły znajomy zresztą, posądził mnie o współpracę z niewiarygodnymi portalami. Fakt, napisałam kilka tekstów dla wydawcy, o którym mówię, że jest oszustem i hochsztaplerem, ale to był incydent, zresztą mało ważny. Podkreślam z całą mocą, jeśli ktoś chce korzystać z moich artykułów, musi się stosować do zasad, o jakich mówi prawo prasowe.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x