Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Nasi są w mediach

2013-10-08, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

I to nie wielcy lub mniej więcej wielcy politycy. Rzadko się zdarza, że  goszczą tam zwykli i przy okazji bardzo sympatyczni ludzie, których mijamy na chodniku, i z którymi wymieniamy się skinieniem głowy na powitanie, albo miłym słówkiem, bo są na tyle przyjaźni, że można.

Absolutnie nie mam na myśli polityków, lub też tych, którzy do niej aspirują. Nie mam na myśli także lokalnych rzeczników prasowych wszelkiego autoramentu. Mam na myśli tych, którzy od czasu do czasu w mediach ogólnopolskich się pokazują, bo chcą, bo marzy im się coś. Od bardzo dawna, jak tylko mogę (a wiem, że nie jedyna w tym mieście moim przyszywanym jestem), oglądam program „Jeden z dziesięciu”, który od lat, od początku prowadzi pan Tadeusz Sznuk. Wybitny dziennikarz, niezrównany prezenter, a teraz znakomity gospodarz tegoż programu, który, kiedy dostał Telekamerę, czyli nagrodę dla osobowości telewizyjnej powiedział takie słowa – parafraza to jest, bo dokładnego cytatu nie pamiętam - „No cóż, ciągle ktoś w moim programie przegrywa, ktoś jest poszkodowany, a ja za ten program nagrodę odbieram”. No i jest za co, za kulturę, dowcip, docenienie, tych co przegrali. Bo niestety, przegrał gorzowianin, pan Piotr, nazwiska nie podam, bo może by nie chciał. Pana Piotra znają wszyscy, którzy mieszkają w centrum i grywali w gry liczbowe. Fantastyczny człowiek, dla każdego miał uśmiech, miłe słówko. No cóż, przeciwnicy okazali się silniejsi.

A dlaczego o tym piszę? Ano po to, aby wszyscy wiedzieli, że warto, warto brać udział w takich programach, choćby i po to, aby sprawdzić własną odporność i wiedzę. Pan Piotr poległ na pytaniu o szlacheckie pochodzenie jednego z trzech muszkieterów z arcypopularnej powieści „Trzej muszkieterowie” Aleksandra Dumasa. Szkoda, ale panu Piotrowi i tak bardzo gratuluję.

A piszę o tym, bo śledzę ślady gorzowian i uważam za rzecz ważną je odnotowywać.

A teraz z remontowego kątka. Otóż podczas gali Motyli – do tego jeszcze wrócę – pan prezydent zapowiedział remont willi Jaehnego, dawnych policyjnych dołków koło biblioteki wojewódzkiej. Ile razy tamtędy chodzę – zwyczajnie boli mnie serce. A dlaczegóż? Ano z

prostej przyczyny. Uważam, że trzeba dbać o to, co nam się tu dostało. Dostały się nam w Gorzowie (moja trochę przyszywana ojczyzna) skarby w postaci tego, co światli fabrykanci po sobie zostawili, a czego – co by nikogo nie urazić – pijane wojska Armii Czerwonej (nota bene – bitna to była armia, bitna, ale zachowująca się jak wojska w XVII wieku) – nie spalili. I to my, po II wojnie światowej, tak lub inaczej tą spuścizną zarządzający, doprowadziliśmy te perełki na skraj ruiny. A akurat ta willa jest perełeczką, o którą zadbać trzeba. I nie należy jej przykrywać szklanym kubikiem. Ale o tym za jakiś czas w naszym portalu. Plany są, zobaczymy, co z nich wyjdzie.

No i do Motyli wracam. Na początek gratuluję!!! Bardzo serdecznie panu Szczepanowi Kaszyńskiem i Odeonowi za lata ciężkiej orki na ugorze, jaką było upowszechnianie klasyki w tym mieście. Zbyszkowi Siwkowi także, za lata prowadzenia edukacji plastycznej i stworzenia jedynej w sobie galerii, gdzie na równych prawach pokazywali się zawodowcy i utalentowani, nawet bardzo amatorzy. Inna kwestia, kto zawodowiec, kto amator i jak to mierzyć. Gratulacje najszczersze.

Mnie nie było, pojechałam w miejsca magiczne, na Dolny Śląsk. I tylko odpryski informacji mnie dochodziły, co się w mieście nad Wartą, Kłodawką i Srebrną wyczynia. I potem obejrzałam zdjęcia – sporo ich jest na różnych portalach. A potem tylko sobie pogratulowałam, że nie byłam.

Nie bawi mnie czerwony dywan z barierkami, nie bawi mnie obecność tak zwanych papparazi czy jakkolwiek się to pisze, nie bawi mnie to, że koledzy dziennikarze musieli walczyć o miejsce blisko nagrodzonych. Nie bawi mnie to, że ktoś wymyślił takie małe Saint Tropez, Cannes lub Los Angeles. Może, gdyby to było z przymrużeniem oka, takie fajne spatiszowane święto, to może. Ale nie, kolejny raz wszystko było śmiertelnie poważnie. A skąd to wiem, skoro mnie nie było? Ano stąd, że jak już zeszłam z grani Karkonoszy, to zadzwonili do mnie znajomi i opowiedzieli i usłyszałam – Rencia, do cholery, co tu się wyczynia? Jakieś dywany jakieś cuda wianki? A inni zadzwonili i powiedzieli – Renatko, jak dobrze, że nas i ciebie tam nie ma. Nie przytoczę komentarzy internautów z różnych mediów, bo zwyczajnie nie przystoi. Obraźliwe one mocno są. Pamiętam czasy różnych szefów wydziałów kultury w tym mieście i nigdy czegoś takiego nie było.

Ale może ja już stara jak węgiel jestem i powinnam, wzorem Piotra Steblina-Kamińskiego wziąć worek zniczy, pojechać na Żwirową i posłuchać, co mówią ci, którzy kulturę tu budowali. Lub też z innej mańki – posłuchać, co mówią ci młodzi i bardzo młodzi twórcy kultury. Ich na szczęście słucham. Konkludując, dobrze się stało, że pojechałam na Dolny Śląsk.

Widziałam fajne rzeczy, spotkałam fajnych ludzi, przez chwilę poszwędałam się po górach, popatrzyłam na Stawy i ten paskudny hotel. Powygniatałam sobie kolana w Świątyni Wang. Jaskółki domowe szczebioczą – A ty nie jedź więcej na Śląsk, bo głupiejesz. Może i mają rację.

I pro domo sua. Dziś w archiwum o 17.00 promocja książki, o której pisze Krystyna Kamińska, czyli o prywatnych konsulatach. Pamiętajcie tylko, że archiwum mieści się przy ul. Mościckiego.

P.S. Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że blog Krystyny Kmińskiej jest tak poczytny, że został wyciągnięty z blogosfery na stronę główną. Czytamy te same regionalne książki, dzielimy się myślami i tylko się cieszyć, że inni też.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x