Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Tak na marginesie meczu

2013-10-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jak już pisałam, pojedynku na magicznym Wembley Dumy Narodowej z Dumą Albionu nie oglądałam. Widziałam tylko ostatnią bramkę i w sumie żal mi było, że Anglicy tak łatwo wykiwali naszych. Za łatwo.

Od jakiegoś już pokaźnego czasu nie oglądam meczów polskiej reprezentacji piłki nożnej. Oglądałam za to i z wielkim zainteresowaniem mecz Lechia Gdańsk kontra Duma Katalonii, czyli FC Barcelona i byłam dumna, naprawdę, z naszych. Pisałam już zresztą o tym. A Dumy Narodowej nie. Z kilku mianowicie przyczyn. Zwyczajnie mi żal, kiedy patrzę na rozpaczliwe wysiłki naszych, coby w końcu tych innych pokonać. Boli mnie zwyczajnie, że co trener – selekcjoner kadry narodowej, jak to się teraz modnie nazywa – to obietnice są takie, że góry przeniesiemy, morza pokonamy i nic z tego nie wynika. Boli mnie, kiedy patrzę, jak zdolni, ba tam, zdolni, bardzoż utalentowani piłkarze, co w obcych ligach furorę robią i za milionowe kontrakty grają, tu sobie nie radzą. Ostatecznie głupia nie jestem i wiem, że tam mają wsparcie takich samych, jak oni milionerowców. A że każdemu na euro zależy, to tam się każdy stara. I jak nagle taka doborowa drużyna polskich milionerów wsparta przez niemilionerów się spotka na dwa czy też i pięć treningów, to i tak nie ma szans żadnych nikt, aby jakąś sensowną całość z tego zlepić. Myślę, że nawet WIELKIEMU KAZIMIERZOWI GÓRSKIEMU (bo tak się należy to nazwisko pisać) by się nie udało. Zresztą on w innych czasach żył i w innych czasach potęgę Dumy Narodowej budował.

A dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że świetnym casusem tłumaczącym całość jest prosty fakt, który zadziewa się w naszym mieście. Otóż niedaleko mego domu, no o dwa rzuty okiem i tyleż samo kamieniem jest Stadion Warty. Zapomniane przez wszystkich dobre boisko, pięknie położone nad Kłodawką. Zaniedbane straszliwie i zdewastowane, ale jest i nadal do gry się nadaje. Oczywiście jak ktoś lubi takie niewielkie kartoflisko, w jakie stadion się już zamienił. Ale są chętni i tylko trzymać kciuki za nich. I jak jakiś czas temu zgłosili się do miasta, znaczy się Urzędu Miasta, ci właśnie chętni, że oni się zajmą tym miejscem, zaopiekują, bo to świetny teren do uprawiania sportu jest, i co więcej, mistrz Zbigniew Boniek, dziś prominentny pan prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, no Zibi po prostu dla starych kibiców (nie przymierzając, takich, jak ja) zadeklarował, że PZPN nawet murawę na pełnowymiarowe boisko zafunduje, to z magistratu poszedł prosty komunikat – Nie damy. Nie, bo mamy inne plany. Na przykład chcemy sprzedać, albo wydzierżawić, albo wszystkie bogi świata wiedzą, co. Nie wie tylko wredny dżin z lampy Alladyna, bo on z natury złośliwy jest i innych złośliwości nie trawi.

Ale teraz już na poważnie. Ostatnio lokalnymi mediami wstrząsnęła informacja, że ktoś, jakaś Niewidzialna Ręka postawiła tam bramki i chyba sobie gra. No i zgroza ogarnęła urzędników, tym razem tych od sportu. No bo jakżesz, no bo jak… Tak bez zgody urzędu, na miejskim, nieczynnym od stu lat boisku, ktoś sobie piłkę kopie? No i urzędnicy poszli i zaaresztowali bramki. Znaczy na śliczne kłódeczki je zamknęli. I nikt się nie zgłosił. No myślę sobie, że ten ktoś, ta Niewidzialna Ręka taka durna ze szczętem nie jest, żeby do urzędników posłować i karę za kłódeczki płacić.

I w taki trochę pokrętny sposób dochodzimy do clou sprawy. Narzekamy, że Duma Narodowa, ta od piłki, nic tylko wstyd nam przynosi, żałujemy, kiedy przychodzą kolejne porażki. A jakżesz ma być inaczej, kiedy właśnie takie rzeczy się dzieją. Kiedy dobre miejsca do uprawiania sportu są zamknięte na cztery spusty, a potem zaaresztowane przez eleganckie kłódeczki? W trosce o bezpieczeństwo… To może wystarczyło lepiej zabezpieczyć te bramki było?

Lata minęły od przewrotu demokratycznego w 1989 r. I chwała, że to się w końcu stało. Ale za tymi dobrymi przemianami poszły i też te gorsze. Zmienił się styl życia, wzbogaciło się troszeczkę społeczeństwo. Cywilizacja i jej postęp sprawiły, że dzieciaki zamiast przewijać się na trzepaku i kopać cokolwiek na podwórku, lecą ze szkoły jak ćmy do lampy i siadają do komputera. Jemy byle co, znaczy frytki, chipsy, słodycze i inne wynalazki i generalnie nam i młodym się nie chce. No tyjemy i gnuśniejemy sobie.

I kiedy nagle jakieś towarzystwo, ekipka nawet niewielka chce sobie pograć, dzieciaki zachęcić, słyszy groźne – nie. I aby to było jeszcze jakoś sensownie uzasadnione. Ale tu nie ma uzasadnienia. Jest nie, bo nie. Bo bezpieczeństwo…

 

No to ja się uprzejmie pytam, gdzie te, już zarażone sportowym bakcylem, dzieciaki mają trenować, bawić się i cieszyć sportem? No gdzie? Bo na domowym podwórku nie wolno – sąsiadom się przeszkadza, na trawniku tym bardziej nie, na szkolnym, wyasfaltowanym boisku? Też nie i tłumaczyć nie trzeba dalej.

To potem się nie dziwmy, że Duma Narodowa gra tak, a nie inaczej. Bo przecież jak się jaki brylancik trafi, to go zaraz te wredne obce kupią i nasz brylancik duży brylant z niego uczynią. Ale swój, znaczy nie nasz. A nam zostanie tylko smutek i żal, że takie brylanty nie dają potem rady w kadrze. No bo prostą rzeczą jest to, że jak nie ma zaplecza, to nie ma Dumy Narodowej. Nie ma tego oczekiwanego przez wszystkich sukcesu. No bo jak ma być, jak się dobre, choć zniszczone stadiony, zostawia na los łaskawy Baltazarowi, a bramki się aresztuje na eleganckie kłódeczki? No jak ma być?

No i ano nie jest. I to byłoby tyle w kwestii meczu z Anglią, który Duma Narodowa przegrała aż dwoma bramkami. Jak już pisałam, pierwszej nie widziałam, drugą zaś ale tak (ten poznański gwaryzm jak najbardziej na miejscu) i nie wierzyłam w to, na co patrzę. No bo jakżesz można było tak stracić gola, gdzie była obrona? Ci, co mecz oglądali cały, też tylko kiwali głowami. No gdzie była obrona? Ano tam, gdzie wyżej napisałam.

No i muszę dodać – ja się na piłce nie znam zupełnie. Ale lubię oglądać, znaczy, jak jest co. A jest, kiedy grają FC Barcelona, AC Milan, MU, czy przytaczana już wyżej Lechia Gdańsk lub też inne drużyny. Nie polska Duma Narodowa, oj nie. Oj szkoda…

 

P.S. I dla porządku domu. Przed południem spotkanie w bibliotece dla osób w wieku 60+, potem o 18.00 w DKF Megaron film „Legenda Kaspra Jausera”, czyli jedna z ciekawszych zagadek społecznych XX wieku, no bo jak tu wytłumaczyć tę zagadkę? Różni twórcy próbowali i jak do tej pory się nie udało, tak jak z Kubą Rozpruwaczem. I to dziwne jest, bo mamy takie narzędzia, że już powinno być wiadome, a nie jest.

A o 18.30 w katedrze koncert organowy zatytułowany „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. W ramach Dni Kultury Chrześcijańskiej przy prospekcie organowym zasiądzie mistrz Waldemar Gawiejnowicz, dziś z Uniwersytetu Muzycznego w Poznaniu, wykształcony chemik akademicki, o którym mówiło się przed laty, że jest jedynym chemikiem wśród organistów i jedynym organistą wśród chemików. Trzeba dodać, że z Drezdenka pochodzi i przez lata, i chyba do teraz jest dyrektorem artystycznym i konceptualnym świetnego festiwalu organowego – to tak pod rozwagę co niektórych piszę.

 

P.S. 2. No i wielka jest potęga jazzu. Ja, wierna fanka latająca na koncerty, próby, dyplomy i inne takie wydarzenia, dostałam płytkę z dedykacją od  Marka Kazany, profesora Małej Akademii Jazzu – no wiecie, tej instytucji, co to się przeżyła i trzeba ją zastąpić inną formą kształcenia muzycznego – według pewnych ważnych postaci w naszym mieście, oczywiście. Ale jakim, tego nie wie nikt. Nawet owe ważne postaci też nie. A domowe jaskółki tylko szczebioczą – Oszalałaś? Odczep się od MAJ. Jak jej nie będzie, to gdzie my teraz kolejnych kroków w edukacji jazzowej, ach tam jazzowej, ogólnie muzycznej, będziemy się uczyć? I tylko ogonami machają na znak niezadowolenia. No bo gdzie… bo i jak w sporcie, w kształceniu o kulturze też straszy dziura wielka, oj wielka. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x