Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Anicety, Klary, Rudolfina , 17 kwietnia 2024

Nie pójdę sprzątać

2013-11-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Może to dziwne się wyda, ale nie odpowiem na apel polityków i nie pójdę sprzątać cudnego Cmentarza Świętokrzyskiego. Nie, bo nie podpisuję się pod żadną opcją polityczną. Czasami, tak dla siebie i własnego komfortu tam idę i jakieś porządki czynię, chociem nie z tego miasta, ale miejsce na tyle czarowne jest, że przyciąga. Tym razem, jak i poprzednimi laty, tego nie zrobię – oczywiście na apel polityków, rzecz jasna.

Uwielbiam to miejsce. To czarowny kawałeczek świata, tego Gorzowa, a właściwie Landsbergu, którego już nie ma i nigdy nie będzie. Katolicka nekropolia dzięki fundacji Klaudiusza Alkiewicza, chyba Tatara genetycznie będzie, ale i jednocześnie wielkiego Polaka też, ale o tym to tylko Ali Miśkiewicz i Grażyna Kostkiewicz-Górska wiedzą na pewno, mnie się tylko domyślać przyjdzie, od lat popada w zapomnienie i wniwecz idzie. Bo parafia nie ma pieniędzy, aby godnie przepiękny cmentarz utrzymać. Miasto Gorzów żadnych prawnych ścieżek też nie ma, aby wspomóc. A czemu nie ma? Ano dlatego, że to cmentarz wyznaniowy jest. Katolicka nekropolia w zarządzie parafii p.w. Podwyższenia Krzyża Św. jest i koniec. Tłumaczy się to na język ludzki tak, że prywatna to własność jest. I choć parafia sobie z tym zabytkowym i bardzo ważnym brzemieniem nie radzi, to cóż trudno, prawo, jakie jest, takie jest. Surowe i dotkliwe, ale jest. Starożytni mawiali, a my za nimi „Dura lex, sed lex”. Nie da się. I nic to, że przez lata nie udało się Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich pod wodzą Tadeusza Horbacza zmienić status quo. Nadal niszczeje cudne coś. Bo nie ma woli porozumienia się zarówno parafii, jaki i władz miasta. A do tego sąsiadów najbliższych dodać trzeba, co też im się w głowie oraz oczach osobistych nie mieści, że tam pochówki mogą być, że otwarcie nekropolii tylko spowoduje, że znajdą się pieniądze na jej utrzymanie i zadbanie.

I tylko przy jakichś okazjach, na przykład wyborów następnych, kolejnej kampanii wyborczej, albo innej ktoś z polityków się budzi i nawołuje – Posprzątajmy cmentarz. Gdyby pan radny Sebastian Pieńkowski z klubu PiS wyszedł z taką propozycją nie jako radny i lokalny polityk PiS w innej chwili, to może tak, to może, jak mam w zwyczaju, gdy idę w góry, to biorę zapasowy worek i śmieci zbieram, poszłabym na ten cmentarz i też posprzątała. Ale na ten apel mówię nie. Inna rzecz, że tam się wybiorę inną porą, jak zresztą to czynię, co i kolejny raz powiem, i coś tam zrobię. Zresztą jak i pani Zofia Nowakowska, która od lat pomnik Więźniów Ravensbrück myje i o niego dba, ale przy tej okazji hałasu medialnego nie czyni. Bo i o inne nagrobki dba. I jak widzę panią Zofię pracowicie troszczącą się o te różne groby, to zwyczajnie boli mnie serce, że ja nie, że ja tego nie robię. Pani Zofia mi kiedyś powiedziała, jak ja nie, to kto? No właśnie, kto. Bo ja jeszcze nie.

Ale, ale, zwyczajny człowiek to robi. Zbiera śmieci, usuwa brudy z katolickiego, ewangelickiego czy też żydowskiego cmentarza – z tym ostatnim to już naprawdę wielki problem jest w mieście nad trzema rzekami. Ja to robię i paru innych ludzi w tym mieście też. Sprzątamy tam, bo zwykła przyzwoitość nakazuje. Bo tak trzeba.

I dlatego tym razem na apel panów i pań polityków nie dam się naciągnąć. Choć, inna inszość, jeśli się im uda, to zwyczajnie czapki z głów. Dobrze się stanie. Ale jednak. To nie może być akcja, to nie powinny być apele, to nie musi być polityczna sprawa. Skoro radny PiS, a wszak nazwa zobowiązuje, zwołuje akcję, to może zamiast hasełek i hura działań powinien pomyśleć o długiej fali, o programie, jak uratować to miejsce. Skoro komuś się nie udało, to może komuś innemu, zresztą z tej samej opcji się uda. Oby. Ale nie w akcjach i hasełkach, ale w organicznym działaniu, takim, o którym pisali polscy pozytywiści, rzecz. W długoplanowym działaniu, w czymś, co zawiąże pewien front, czymś, co się przekuje na standard działania taki, że raz w tygodniu zaglądam w to miejsce, zakładam rękawiczki i coś robię, ale nikomu o tym nie mówię i nie piszę. Dla siebie, dla nas i alabastrowych aniołów to robię, A przy okazji trochę sobie kolana powygniatam, bez względu na wiarę, a  trochę śmieci pozbieram. A Anioł ze złamanym skrzydłem trochę inaczej na mnie spojrzy. Wiem, wiem, niemodne zawołanie, bo wciąż na sztandarze romantyczny zryw. Ale co po nim? Ano nic Marność i zatracenie.

Myślałam kiedyś o tym cmentarzu w taki oto sposób – niech nekropolia ta stanie się takimi gorzowskimi Powązkami, Rossą, Łyczakowem czy Rakowicką nekropolią w Krakowie, Cmentarzem Centralnym w Szczecinie i dawaj zbieramy pieniądze na ratunek. A potem domowe jaskółki, co siedzą i śledzą, rozszczebiotały się w taki deseń – Rencia, a kto pójdzie kwestować? Ty? Wszak musisz do Skwierzyny. Fakt. Muszę i chcę. I każdy inny też gdzieś musi. I dlatego dla tego miejsca potrzebny jest nie zryw, nie akcja, ale plan. Dobry plan, co zrobić, aby miejsce uratować, po to tylko, aby w mgliste wieczory można było podejść do anioła z ułamanym skrzydłem i poczuć ulgę. Bo tylko tam, w tym miejscu ludzie bez korzeni w tym mieście, tak jak ja, mogą tego doświadczyć.

No i znów się zrobiło patetycznie i bez sensu. Ale pomyśleć na zadany temat warto.

A teraz z innej mańki, ale też listopadowej. Otóż 100 lat minęło wczoraj od urodzin Vivien Leigh. Przepięknej brytyjskiej aktorki, która na zawsze wpisała się w myślnie tych, co lubią kino, jako Scarlet O’Hara w „Przeminęło z wiatrem”. To ta cudnej urody kobieta na zawsze odmieniła czar pierwszego zdania w powieści Margater Mitchell, która tak rozpoczyna swoją fascynującą opowieść „Scarlet O’Hara nie była ładna”. I potem snuje historię o uwodzicielce, sprytnej intrygantce, postaci, która sprawiła, że jak w końcu w kolejce bibliotecznej książkę dostałam (kolejka była na mamę moją, bo ja za smarkata byłam, aby tę powieść czytać), to na wagary pierwsze i ostatnie w życiu poszłam. No bo wszak książkę dokończyć trzeba było. Dokładnie dwie i pół doby mnie to zajęło. Od książki się odrywałam, kiedy trzeba było. Znaczy obiad albo obowiązkowy spacer z psem i ponaglanie osobistego ulubieńca – Basza, no szybciej, no już, wracamy. A wredny, ukochany czworołapi i mocno kudłaty czarny cocker spaniel Basza za nic miał ponaglania. Ale to inna historia. I w każdym razie, jak już poszłam do kina, aby na jakimś archaicznym seansie obejrzeć ten film z 1939 roku, który ostatecznie dokończył Victor Fleming, a gdzie zgrała Vivien Leigh i w roli Retha Butlera wystąpił Clark Gable, to zwyczajnie się zakochałam. W powieści już byłam, a wtedy czas przyszedł na film. I już do końca mego życia Scarlet O’Hara będzie miała twarz Vivien Leigh. Podobnie jak Blanche DuBois z „Tramwaju zwanym pożdąniem” według Tennessee Williamsa w reżyserii Elii Kazana. Tam jej w roli Stanleya Kowalsky’ego partnerował ni mniej, ni więcej sam Marlon Brando. Oj tak, tak się wówczas zadziewało. No i jeszcze jak dodać parę spektakli, gdzie Vivien Leigh grała, to już zachwyt pełen się maluje. Marnie jej życie się skończyło. Szkoda, dla mnie zawsze Scarlet O’Harą i Blanche będzie. I dlatego o niej piszę. Bo trzeba, no nie, powinno się pamiętać o tych, co o drżenie serca przyprawiają. A kimś takim jest dla mnie Scarlet O’Hara, czyli Vivien Leigh jest…

Pamiętajmy Scarlet, ech, szlag, Vivien Leigh, pamiętajmy…

P.S. Et pro domo sua:

11.30, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Kosynierów Gdyńskich, wystawa „Warto mieć marzenia”.

11.00, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Kosynierów Gdyńskich, sesja popularno-naukowa poświęcona 450-leciu polskiego tłumaczenia Biblii Brzeskiej

17.00, Klub Jedynka, ul. Mieszka I 50, otwarcie wystawy malarskiej „Lwów i zabytki Kresów Południowo-Wschodnich”.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x