Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Nic tu w średniowieczu nie było

2016-08-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

KAWKA hula, że aż serce rośnie. Moja ulica będzie rozkopywana dalej, bo przecz miejskie ciepło do niej trzeba doprowadzić. No i fajnie. Ale są i archeologiczne ślady tego, co tu się teraz wyczynia.

KAWKA to dostarczanie miejskiego ciepła do mieszkań w starych kamienicach na Nowym Mieście (dodam, to przestrzeń opisana ulicami: Drzymały, Jagiełły, Wybickiego, Kosynierów Gdyńskich, Mickiewicza). Wiadomo, remonty, wielkie i małe, ale jednak. Jednych to przeraża. Mnie na przykład. Inni się cieszą… Ja na przykład też. Wiem, pomieszanie pojęć. No cóż.

Ale ja o czymś innym chciałam. Jako że Nowe Miasto en masse jest wpisane do rejestru zabytków, więc podczas prac wszelakich w tym fyrtlu musi być nadzór archeologów. No i jest. I co z tego nadzoru wynika? Ano to, że we wczesnym średniowieczu nie było w tym kawałku miasta żadnego osadnictwa. Nie ma śladów. Są i owszem, na wysokości dzisiejszego gmachu Książnicy Wojewódzkiej, można je zresztą zobaczyć w holu biblioteki. Są ślady przy Owocowej, ale to inna bajka. Na Nowym Mieście niet. Jak mówi światły archeolog Stanisław Sinkowski, jak nie ma śladów, to też jest dla naukowców informacja. Można sobie bowiem narysować mapę tego, co tu się działo we wczesnym średniowieczu. I można różne wnioski wyciągać.

O ile ta mapa jest ważna, ta z wczesnego średniowiecza, wiedzą naukowcy oraz fascynaci historii. Bo mapa ta zawęża rozwój miasta do ścisłego centrum opasanego murami obronnymi, dziś tylko w kawałeczku niewielkim istniejącym. Musiało wiele wody upłynąć w rzekach trzech, zanim Landsberg wyjrzał poza mury. A jak w końcu wyjrzał, to wygenerował coś pięknego. Nową dzielnicę, dziś co prawda w stanie, ogólnie mówiąc, upadku i trochę rujnacji, ale jednak piękną, jednak zachwycającą, bo taka ona jest. Stale jest.

Czyli powstało coś nowego, coś wartościowego znów na surowym korzeniu. Nowe Miasto.

Trzeba o Nowe Miasto zadbać. Trzeba. Czy się uda, zobaczymy.

Zresztą generalnie o miasto trzeba zadbać. Należy słuchać specjalistów. Należy przyłożyć szkiełko i oko. A ja nie widzę ani szkiełka, ani oka. Widzę tylko festyn. Nie na tym miała polegać zmiana. Nie na spacerach po Kwadracie dla przykładu.

A wracając do średniowiecza, bo mi blisko z tą epoką, to zwyczajnie czekam na teksty naukowców. Mogą być w Roczniku Archiwalnym – Archiwum Państwowe je wydaje. Mogą być w Zeszytach wydawanych przez Książnicę. Jakkolwiek. Czekam na rzetelne opracowanie tego, co się na Nowym Mieście wydarzyło w trakcie KAWKI. Czekam.

A teraz z innego kątka będzie, albo z innego fyrtla. Tak Zbigniew Czarnuch z Witnicy pisze: „Uprzejmie zawiadamiam wszystkich zainteresowanych naszą kulturalną współpracą z sąsiadami zza Odry, że w dniu 8 września 2016 roku stowarzyszenie Landesgeschichtlichen Vereinigung für die Mark Brandenburg e.V. przy współpracy z Deutsch-Polnischen Gesellschaft Berlin e.V. organizują promocję mojej książki z roku 2008 p.t. „Ujarzmianie rzeki. Człowiek i woda w rejonie ujścia Warty, wydanej w roku bieżącym w języku niemieckim pod tytułem Das Warthebruch. Die Geschite der Bändigung eiens Flusses. Przedsięwzięcie będzie miało miejsce w Berliner Stadtbibliothek, w sali Berlin Saal przy ulicy Breite Str. 32-36 (okolice Czerwonego Ratusza i odbudowywanego zamku). Początek o godzinie 19.00”.

To zaproszenie, które udostępniłam, bo Zbigniewa Czarnucha cenię wielce. Od lat mam  ten zaszczyt, że ze Zbigniewem mówimy sobie po imieniu, choć zawsze dreszczyk trwogi mnie dogania, kiedy mówię panu Zbigniewowi Czarnuchowi na ty. Dla mnie to zaszczyt. Wielki. Zresztą, nigdy nie powiedziałam Zbyszku, zawsze jest to Zbigniew. A na promocję książki warto się wybrać, bo książka jest szalenie ciekawa. I otwiera oczy na to, co się tu działo… Zbigniew Czarnuch bowiem ma w swoim aparacie badawczym coś, czego obecni modni historycy nie mają. Interesują go rzeczy, które mocno niepopularne są. Jak dla przykładu powodzie. Przecież znacznie łatwiej i chwytliwiej jest interesować się plotkami, aniżeli powodziami, czymś okropnym, czymś, co burzyło życie tamtych mieszkańców naszych dziś ziem. A Zbigniew Czarnuch się tym zainteresował. I książkę fascynującą o tym napisał. Ja zazdraszczam.

Ps. Już za chwilkę, już za momencik, no nie, nie piątek z Pankracym nam się zakręci… A szkoda, bo byłoby ciekawie. Zakęci się nam festiwal podróżniczy. Mnie od lat ciągnie do Azji. Obie animatorki festiwalu bywały tam, trochę czasu spędziły, teraz się dzielą. Azją się dzielą. Ja tylko kawałeczek Azji widziałam i posmakowałam. I wiem, że tam… Aga, Marta, dzięki za wydarzenie… I szacunek za wszystko.

Ps. 2. Koniec wakacji. Koniec laby…Aby na pewno?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x