Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Tajemnicze kolorowe kropki na chodnikach

2016-09-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Biadolimy, znaczy mieszkańcy biadolą, że znów coś się dzieje na Jagiełły. Znów maszyny zrywają kawałki ulic, bo coś tam trzeba zrobić. A wszak chwilkę temu skończył się remont.

Remont, podwójny na tej ulicy skończył się zupełnie niedawno. A tu, masz ci babo placek, znów coś się tam, dokładnie przy jazzowej piwnicy, dzieje. Krawężniki już wydziabane, za chwilkę może coś jeszcze zostanie wydziabane. A że zostanie, to jestem więcej niż pewna.

Kto ostatnio chodził koło Łaźni, to musiał się zastanowić, o co chodzi z tymi kolorowymi kropami na chodniku w kilku miejscach obok ślicznego budynku w stylu Bauhaus. Bo trochę ich tam się za ostatni czas pokazało. Pomarańczowych i seledynowych dodam. Ja tam stałam i dłuższą chwilkę się gapiłam, bo lubię takie nieoczywiste znaki w najmniej oczekiwanych momentach. A skoro przetrenowana już jestem w kwestii KAWKI, to dla mnie te znaki są oczywistą oczywistością, że szykuje się tu jakiś remont, jakieś działanie budowlano-inżynieryjne. Co to w potocznym języku znaczy? Ano to, że inżynierowie wyznaczyli ślady, którędy trzeba będzie wydziabać chodnik, którędy pójdą jakieś nowe instalacje. No i barwne kropki zachodzą na nowo wyremontowaną ulicę Jagiełły, dwukrotnie remontowaną, że zaakcentuję. Znów więc trzeba będzie chyba wydziabywać kawałek ulicy, znów utrudnienia, znów fałdy w ulicy. Jak trzeba, to trzeba.

Ale w tym miejscu mnie się przypominają słowa byłego szeryfa, który zawsze zarzuty o nieremontowanie ulic czy chodników tłumaczył w taki oto sposób: Kompletnie bez sensu jest naprawianie na chwilkę tych miejsc, bo za dwa lata pójdzie tamtędy naprawdę duża inwestycja, na tyle duża, że warto poczekać i za jednym zamachem wydać pieniądz, tak, aby się nie narażać na zarzut niegospodarności. Czas pokazał, że jak już KAWKA była na horyzoncie, to się nic na Nowym Mieście nie robiło, bo i po co, bo po co kasę wydawać. No i rzeczywistość tylko słowa byłego szeryfa potwierdziła. KAWKA wypruła duże fragmenty ulic na Nowym Mieście. Dziś w znacznym obszarze śladu po niej nie ma, jeśli nie liczyć świeżych malunków na ulicach właśnie, pasów, linii parkowania i takich tam innych. No i nowy asfalt się pojawił, taki jednak gładki.

W każdym razie, jak na chodniku i ulicy pojawiają się kolorowe tajemnicze kropki w barwach wściekłych seledynowych i oranżowych, znaczy jedno, szykuje się chyba remont i to nie jakiś smarkaty, ale bardzo poważny. A jak poważny, to i kasa poważna na ten cel musi być przeznaczona. Taka prawda.

A skoro o remontach piszę, to uprzejmie informuję, że od jakiegoś czasu chadzam sobie dwa razy dziennie obok Białego Kościoła, bo jakoś nie lubię określenia Biały Kościółek. I za mojej tam bytności nic, kompletnie nic się nie zmienia. Rozbabrana ulica i jakiś może jednej pan pracownik w pomarańczowej kamizelce. Ja tam spieszony człek jestem. Więc mnie to nie wadzi. Ale innym, kierowcom, ludziom mieszkającym po trasie jak najbardziej, i to właśnie im najbardziej doskwiera to, że prostą drogą do domu dojechać nie mogą. I nikt tak naprawdę nie umie im powiedzieć, kiedy to się zmieni. Jakiś zaskok? No nie.

A teraz z kulturalnego kątka. Bo wróciłam po krótkiej przerwie do kątków, jako że mańką ulubionego profesora martwić nie chcę. Otóż informacja dnia – DKF Megaron dostał nagrodę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej za codzienną pracę na rzecz upowszechniania sztuki filmowej. Iwona Bartnicka zaszczytną nagrodę odebrała dla DKF na gali w Gdyni, podczas Festiwalu Filmowego, najważniejszej imprezy dotyczącej polskiego filmu. Gratulacje wielkie, gratulacje. Bo DKF Megaron to ewenement w skali kraju. Działa od wielu lat. W szeregach ludzi, którzy tam działali, jest bardzo wielu znakomitych gorzowian, ja tam też kiedyś coś robiłam. Dziś może trudno zrozumieć ideę DKF, bo dostęp do filmów jest nieograniczony. Działają kina sieciowe, jest Internet. Każdy może sobie filmy oglądać w taki sposób, w jaki chce. Ale DKF daje coś więcej, daje możliwość oglądania starych i nowych filmów, daje możliwość dyskusji, daje możliwość poznawania historii filmu na żywo i w interaktywny sposób. Lekka dygresja. Kiedyś prowadziłam swój DKF. Pokazywałam filmy Carlosa Saury, ale nie zrozumiałam wówczas wyzwania. DKF umarł (filmy Carlosa Saury na szczęście się cały czas bronią). Mnie się nie udało. Udaje się Megaronowi. Stąd szczere znów gratulacje. Stara i dobrze oceniana marka stale na fali jest.

No i popatrzcie, marka w odniesieniu do off to jednak jakiś komizm jest, ale jest, więc cieszyć się należy.

Ps. No i jesień w końcu do nas przyszła, ta astronomiczna, ale i ta pogodynkowa. Jesień kalendarzowa zawitała, znaczy różne koniunkcje astronomiczne zachodzą, nie znam się na tym ani odrobinę, więc się nie wymądrzam. A pogodynkowa polega na tym, że chłodno, nareszcie chłodno się zrobiło i spać można. No i czas przyszedł, żeby poczytać biografię Jerzego Kukuczki, bo do tej pory tylko kartkowałam i zdjęcia oglądałam. A na nich wielkich polskich himalaistów, których kilku zaszczyt wielki miałam znać. A kilku wielbić….No tak. Cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x