Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Pocztówka dla Sienkiewicza, Henryka Sienkiewicza

2016-10-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Bibliotekarze zachęcają do wzięcia udziału w akcji pocztówka do pisarza. Jak fajnie, że ktoś taką akcję wymyślił.

Nie jest żadną tajemnicą, że nie przepadam za Henrykiem Sienkiewiczem i jego pisarstwem, najoględniej mówiąc. Nie tylko ja, bo podobnie miał też śp. Andrzej Wajda. Genialny reżyser został jakiś czas temu zaatakowany przez tzw. prawicowe środowiska, że nie kręci filmów chwalących i gloryfikujących polską historię, że przecież husaria, że Wiedeń, że potop szwedzki i takie tam różne. Artysta zastanowił się chwileńkę niewielką i w charakterystyczny dla siebie sposób odpowiedział – Ależ przecież ja nie kręcę filmów do prozy Sienkiewicza. Ja kręcę Żeromskiego. Ładne, prawda? Też pisarz, też historia, tylko jakby nieco inaczej, tak bliżej prawdy…

Wracając jednak do Henryka Sienkiewicza. Moje osobiste lubienie i nielubienie nic nie ma do rzeczy, kiedy ważne persony ogłaszają dany rok rokiem jakiegoś twórcy. Przyjmuję to z pokorą. Czasem ze zdziwieniem. Ale Ok., niech będzie. Ale z osobą pisarza u schyłku jego roku wiąże się super akcja wymyślona przez bibliotekarzy i propagowana przez Bibliotekę Pedagogiczną, która jest w strukturach Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego. Otóż ruszyła akcja Pocztówka do Henryka Sienkiewicza. Bibliotekarze namawiają wszystkich, dużych i małych do wysłania pisarzowi, a po prawdzie do jego muzeum, pocztówki.

Bo jak przypominają pisarz, polski noblista, co pamiętać trzeba, wymyślił bowiem nazwę pocztówka. A było to w czasach, kiedy usilnie poszukiwano polskiej nazwy na pocztówki właśnie. Bo w języku zagnieżdżała się rosyjska nazwa odkrytka. Ogłoszono więc w 1900 roku konkurs. Pisarz, zresztą pod pseudonimem Maria z R. przysłał swoją nazwę i wygrał. W finale jury rozważało pięć nazw: liścik, listewka, otwarta, pisanka i właśnie pocztówka. Jak widać zwyciężyła pocztówka, potem doszła jeszcze widokówka.

Dlatego gorzowscy bibliotekarze zachęcają do słania pocztówek właśnie na adres: Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, Wola Okrzejska 105, 21- 480 Wola Okrzejska. To ma być nietypowa promocja osoby pisarza i jego twórczości. Jak kto nie bardzo wie, jak to zrobić, może skorzystać z gotowego szablonu, jaki znaleźć można na stronie internetowej biblioteki. Mnie się akcja szalenie podoba, bo zmusza do pewnego wysiłku. Trzeba kupić karteczkę, znaczek do niej, ręką wypełnić, wrzucić do skrzynki pocztowej i mieć satysfakcję. Chyba sama napiszę.

Inna rzecz, że ta odkrytka długo funkcjonowała w rodzimym narzeczu. Pamiętam, że moja nieżyjąca od wielu lat babcia Marianna do końca swego życia stosowała nazwę odkrytka. I rozumiała pod tym pojęciem wszelkie kartki pocztowe, łącznie z tymi świątecznymi. No i proszę, jak jest moc przyzwyczajenia.

A bibliotekarzom kolejny raz gratuluję inteligentnych, kształcących akcji.

A teraz z innego kątka. Archeologicznego będzie. Bo jakoś tak się składa, że działa pozytywne prawo serii. Otóż archeolodzy znów znaleźli coś ciekawego, tym razem w ulicy Warszawskiej. Budowlańcy bowiem odkryli grób ciałopalny. Oznacza to, że trafili na grób, mocno stary, nawet bardzo mocno stary, w którym złożono spopielono zwłoki. To w ostatnim czasie kolejne ciekawe znalezisko archeologiczne na wielkim placu budowy, w jakie zamieniło nam się centrum miasta. Przypomnę tylko, że to już są opłotki, bo za murami historycznego, pierwotnego Landsbergu, za murami miejskimi, precyzując. No i państwo archeolodzy mają tak dużo pracy, że zwyczajnie nadążyć nie mogą. To się nazywa nadmiar szczęścia. Ale bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo każde odkrycie tylko zapełnia mapę dotyczącą dziejów naszego, ups. mojego przysposobionego miasta, ubogaca i precyzuje, jeśli można tak mówić w odniesieniu do historii dawnej albo i bardzo dawnej tych ziem. Ja tam się cieszę. Dobrze by było, żeby jeszcze książki o tych znaleziskach powstały. Oj byłoby dobrze.

No i z kolejnego kątka. O rozkręcającej się dyskusji o nowym logotypie miasta zwyczajnie mnie się nie chce pisać, bo i po co. Mam tylko nadzieję, że tym razem państwo radni staną na wysokości zadania i zablokują cokolwiek siermiężny i raczej niepiękny znak. Bo poza nim nic innego nie ma. A co zrobią koszykarki ze swoimi koszulkami oraz z hasełkiem na parkiecie zwyczajnie mnie nie interesuje. I uważam, że nie powinien to być żaden argument za odrzuceniem znaku. Bo w końcu: co nagle, to po diable, jak prawi stare polskie przysłowie.

Ps. Dziś o 17.00 w bibliotece przy ul. Matejki spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki na temat „Na szpulce niebieskiej nici” Anne Tyler. Idzie to tak: „To był piękny, letni dzień…” – w ten sposób Abby Whitshank zawsze zaczyna opowieść o tym, jak ona i Red zakochali się w sobie pewnego lipcowego dnia w 1959 roku. Jednak tym razem zgromadzona w Baltimore rodzina nie słucha tak uważnie jak dawniej. Ich myśli zaprząta ważny problem: kto i jak powinien zaopiekować się coraz starszymi i coraz bardziej schorowanymi rodzicami? Wspólne troski i radości, rywalizacja, sekrety i pozornie nieistotne wydarzenia, które stają się fundamentem naszego postrzegania świata i siebie – Anne Tyler, zdobywczyni Nagrody Pulitzera, tworzy dowcipny i przenikliwy obraz trzech pokoleń. Przy kuchennym stole Whitshanków do głosu dochodzą nadzieje i lęki dobrze znane każdemu czytelnikowi (opis za www.lubimyczytac.pl). Wydaje się smakowita lektura.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x