Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

A jednak nosorożec wróci

2016-12-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nosorożec znaleziony na budowie S3 wróci do miasta nad trzema rzekami. Nie wiem, co się muzealnikom stało, że zmienili zdanie, ale zmienili.

A było tak. Jakoś latem pojechałam na S3, bo naukowcy znaleźli prawie kompletny kościec nosorożca sprzed 100 tys. lat. Znalezisko na skalę europejską. Lokalni miłośnicy historii i dziwadeł różnych szalenie się ucieszyli, bo coś takiego to skarb. No i zaczęli szukać miejsca, gdzie tego nosorożca można byłoby godziwie pokazywać. Wyszło, że w Muzeum. Ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, muzealnicy tą razą jakoś nie byli zaciekawieni tym znaleziskiem, czego z kolei nie rozumieli pasjonaci historii i dziwadeł różnych.

Uczony pan doktor tłumaczył mi, że wcale się nie dziwi, bo takie znaleziska winny być pokazywane w muzeach paleontologicznych, czy jakichś innych gromadzących takie starożytne kości. Pozwoliłam sobie mieć odrębne zdanie, bo uważam, że miasto nad trzema rzekami jakimś wielkim organizmem z mnóstwem instytucji wystawienniczych nie jest. I skoro coś takiego się znajduje, ewenement na skalę europejską, to takowe kości przekuć winno się w złotówki szczodrze do kasy muzealnej płynące z kieszeni maksymalnie zaciekawionych widzów.

No i jednak coś się stało, że muzealnicy zmienili zdanie i nawet zapowiadają otwarcie osobnego gabinetu dla nosorożca owego, kiedy on już w końcu po rozlicznych badaniach do nas zjedzie. No i dobrze. Skoro nie przychodzą ludzie oglądać Kolekcji Arsenału, to może choć starutkiego nosorożca przyjdą zobaczyć. A przy okazji i Arsenał im w oko wpadnie. Kto wie.

A teraz z drugiego kątka. Coś jakoś mocno filmowe zrobiło się miasto. Bo i film o Edmundzie Migosiu powstał, lada chwila premiera filmu o czasach stanu wojennego w mieście, potem znów jakiś film i kolejny. No po prostu jakby się worek rozwiązał. No i bardzo dobrze. Znaczy się, ludzie uwierzyli w siebie, widzą dookoła ciekawe rzeczy, chcą je pokazywać. Pisać to trochę trudno bywa, jak się kto lepiej czuje z kamerą, a teraz to chyba wszyscy się lepiej czują z aparatem czy kamerą, więc dawaj.

Obejrzymy, dlaczego nie. Bo to zawsze ciekawe doświadczenie. Zresztą uczciwie trzeba dodać, że miasto pojawia się także w literaturze, ostatnio najczęściej za sprawą Iwony Małgorzaty Żytkowiak, pisarki z pobliskiego Barlinka, bo ona regularnie wydaje swoje kolejne powieści, zresztą jako jedyna w regionie ma stałą umowę z Wydawnictwem Pruszyński. Tak wic miasto stało się medialne. No i dobrze.

A teraz z kątka, o którym było wczoraj. Czyli o lipach na Kostrzyńskiej będzie. Powiem tak. Nie podobają mnie się różne zadziałania władz miasta. Nie mnie jednej. Ale jeśli dojdzie rzeczywiście do wycinki tych lip, to będzie to zwykłe barbarzyństwo i to ogromnego wymiaru. Przemyślałam sobie sprawę raz jeszcze, poleciałam tam się pogapić i z mocą mówię – barbarzyństwo. Nie wierzę, że nie można nic w tej sprawie zrobić. Zwyczajnie nie wierzę. I jak dla mnie jest to kolejna naprawdę wielka sprawa, kiedy władza pomija ludzi. A nie tak miało być.

Ps. Nie będzie, bo jakoś lipy na Kostrzyńskiej przesłoniły mi inne rzeczy….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x