Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

W Polsce czerwony alarm smogowy, a u nas przeciwnie

2017-01-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kolejny raz wypada gratulować poprzedniemu szeryfowi podjęcia decyzji o przystąpieniu do programu KAWKA. Choć to jednak trochę kosztowne, ale jednak w rezultacie super sprawa.

Kiedy wczoraj późnym popołudniem otworzyłam Internet, to mnie groza ogarnęła. I nie, nie za sprawą tego, co się wydarzyło w Częstochowie, ale za sprawą czerwonego smogowego alarmu. Bo nagle okazuje się, że obowiązuje on nie tylko w mieście smoka i „Damy z łasicą”, gdzie nam już zresztą KAWKI zazdroszczą, ale w znacznie większej liczbie miast i miasteczek. No cała Polska południowo-wschodnia jest nim objęta, łącznie ze stolicą z syrenkami dwiema, gdzie dziś wszyscy mogą jeździć miejską komunikacją za darmo, właśnie między innymi i dlatego, żeby tego smogu nie produkować więcej.

Smog, coś strasznego, co jeszcze do niedawna dusiło tylko wielkie aglomeracje w Azji i Zakopane, rozprzestrzenił się w kraju. Smog, podły i cichy, ale mocno okropny zabójca. No i jakoś nikt za bardzo nie wie, jak z tym podłym zabójcą walczyć. Jednorazowe protezy w stylu darmowej komunikacji sprawy nie załatwią. Bo nie. Potrzebne są systemowe rozwiązania.

Za takowym mam właśnie gorzowską KAWKĘ. Kiedy ten program wprowadzano, było sporo głosów za, ale i sporo głosów przeciw. Bo drogie to rozwiązanie – fakt do tanich nie należy. Bo zmienia strukturę klatek schodowych i mieszkań. Fakt – zmienia. Bo skazuje ludzi, czy tego chcą, czy też nie chcą, na jednego dostarczyciela ciepła, a może inny byłby tańszy – fakt, tak jest, ale inni się na horyzoncie nie pojawili. Więcej argumentów nie pamiętam.

A teraz, no proszę, patrzymy ze zgrozą i współczuciem na to, co się dzieje na południu i wschodzie naszego kraju i tylko wspominamy, jak tu w centrum miasta, zwłaszcza na Nowym Mieście było jeszcze dwa lata temu. No było tak samo, jak w tych miejscach, gdzie czerwony, czyli najwyższy stan alarmowy ogłoszony został. Sama pamiętam, jak wiele razy w listopadowe i grudniowe wieczory szłam po mojej ulicy i oddychać nie było czym. Coś okropnego, co nie było powietrzem, snuło się po ulicach i dusiło ludzi. Teraz jest zupełnie inaczej. I choć KAWKI ostatni rozdział zadzieje się w tym roku, to i tak jest skokowo rewelacyjnie. Znaczy oddychać się daje. Daje, bez problemu.

I tylko gwoli pamięci historycznej przypomnę, że decyzję o wcieleniu w życie tego akurat programu podjął były szeryf. To tak przy okazji, dla tych, co go pomawiają, że tylko wielkie pomniki, typu FG, stadion, Słowianka stawiał. Pięknie zresztą ostatnio o tych obiektach napisała moja przemiła znajoma. Sens wypowiedzi jest taki: lubimy myśleć o sobie, że mieszkamy w wielkim i pięknym oraz ważnym mieście. Mieście, które się liczy i do którego jadą ludzie. Ale sami swoimi głosami i krytyką sprawiamy, że chyba jednak chcemy żyć w powiatowym grajdołku, gdzie nic nowego się nie buduje, a znakiem kultury jest tylko i zaledwie festyn.

Bo jak się okazuje, wielkie i piękne oraz ważne miasto, to też gmachy użyteczności publicznej, które ściągają do siebie ludzi z całego regionu, to siedziby instytucji, które nadają ton w życiu kulturalnym i są odnotowywane przez poważną krytykę. To miasta, do których przyjeżdżają i sportowcy – po trening, ale i na zawody. Nie festyn, bo tych jest maksymalnie dużo wszędzie. Nie festyn. A dla nas mieszkańców to i te obiekty, ale i też KAWKA są wyznacznikiem tego, że jednak nie w powiatowym albo jeszcze mniejszym Pcimu mieszkamy, a w mieście….. I o tym trzeba pamiętać. Szeryfie, gratulacje.

Dodam tylko, że Winny Gród już nie jest w zielonych płucach, czyli miastach wolnych od smogu, tak jak my. Winnogrodzcy mają poziom pomarańczowy, czyli już muszą myśleć o rozwiązaniu systemowym. Czego im szalenie życzę, bo mam tam wielu przemiłych znajomych. A tak swoją drogą popatrzcie, po raz pierwszy to u nas jest coś lepiej niż tam. I wcale się z tego nie cieszę, bo bardzo bym chciała, żeby i u nas i u nich było tylko dobrze. Jakoś bardzo lubię Winny Gród.

A teraz z innego kąteczka. Otóż w necie Ada Góralska, niegdyś aktorka Teatru Osterwy, jaka swoją drogą szkoda, że niegdyś, udostępniła w necie swój clip z piosenką „Naprawdę”. Nagrała go razem z Jakubem Szymańskim, swoim towarzyszem życia. I to jest coś niebywałego. Ada kolejny raz udowadnia, że nie dość, iż świetnie wygląda na scenie (każdej), że znakomicie śpiewa, to ma jeszcze to coś takiego, co się charyzmą artystyczną nazywa. Gratulacje. Wielkie. Szkoda, że Ada zdecydowała, że kariera w mieście nad trzema rzekami jej nie interesuje, ale trudno się dziwić. Trampolina stąd do naprawdę dobrych scen żadna jest. No cóż, taka prawda. W każdym razie ja czekam na płytę…. I myślę sobie, że nie tylko ja.

A jeśli chodzi o wokalistki, to też w necie można znaleźć clip innej wokalistki. Znacznie mniej znanej niż Ada, ale ona akurat na początku swojej drogi jest. Mam na myśli Annę Blankę Dulny-Leszczyńską, którą znam od dziecka i która mnie cały czas zaskakuje. Blanka nagrała clip „Syrup&honey” i gra tam na ukulele oraz śpiewa. Kto miał szansę, a była takowa, posłuchać Blanki na żywo, zdziwiony i to na mega plus. Bo to inna Blanka. No i też czekam na płytę.

A teraz niekoniecznie dobre informacje. Otóż zmarła w wieku 91 lat Stanisława Plewińska. Mieszkała w Deszcznie. Była niespokojną duszą. Bo rolniczką ponoć tylko była. Tylko ponoć, bo przede wszystkim była znakomitą ludową poetką. Znakomitą. Rysowała, robiła dużo różnych dobrych i ciekawych rzeczy. Myślę i co więcej pewna jestem, że słowo szczególne właśnie o Niej napisze Krystyna Kamińska albo Ireneusz K. Szmidt, bo Jej się to należy. Zbyszkowi Rudzińskiemu oraz rodzinie słowa szczerego współczucia.

Także podczas minionego weekendu odeszła od nas Jadwiga Radzewicz. To szczególna strata dla Klubu Turystyki Pieszej Nasza Chata. Jadzia była pielęgniarką, wolontariuszką u Brata Alberta. Ale przede wszystkim wspaniałą towarzyszką pieszych i nie tylko wycieczek po kraju i bliskiej okolicy. Nie wiedziałam, że jest aż tak chora. I jakoś z jej śmiercią przyszło do mnie okropne przygnębienie. Każdy z nas umrze, ale dlaczego tak wcześnie? Zresztą każda śmierć jest za wczesna. Renacie i rodzinie oraz klubowi szczere wyrazy żalu. Nie przypuszczałam, że tak się z Jadwigą żegnać będę. Nie przypuszczałam….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x