Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Znów są plany na wycinkę kolejnego drzewa

2017-01-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dobrze poinformowana fama zaalarmowała, że ma pójść do wycinki kolejne drzewo. Taka śliczna wierzba, która przy pewnym sklepie na Zawarciu sobie rośnie i wszystkich zachwyca.

Fama twierdzi, a jest dobrze poinformowana, że losy drzewa już przesądzone są. Ponoć śliczna wierzba utrudnia wjazd na parking przy markecie. Jakby to odnieść do planów wycinki ponad 200 lip przy Kostrzyńskiej, to jednak nic. Ale mnie tam zwyczajnie szkoda każdego drzewa. Jakoś się tak porobiło, że dość niefrasobliwie władza jedna podchodzi do wycinek. A przecież drzewa w mieście to tlen, odpoczynek od skwaru, uciecha zwykła dla oka ostatecznie.

Jakoś jednak mam nadzieję, że może działania Zawarciańskich radnych coś pomogą. Bo też wiem, że jeden z nich już stosowną interpelację w sprawie tego drzewa przygotował. Trzymam kciuki za pomyślne działania w tej sprawie, bo drzewka i to już zresztą wiekowego zwyczajnie szkoda.

A skoro tak przy wycinkach jestem, to powiem, że na Zachodzie i na południu od nas pięć jeśli nie dziesięć razy się zastanowią, zanim coś wytną. Co więcej, potrafią tak domy budować czy parkingi planować, żeby starych drzew nie ruszać. Co przekłada się na zwykły język tak, że natura ma jednak przywileje i pierwszeństwo przed ludzkim chciejstwem. No i jeszcze jedna rzecz – choć my akurat ze smogiem się nie borykamy, ale jednak warto dbać o zieleń, bo nigdy nie wiadomo, czy jakiś smog do nas nie przylezie, bo kto zna naturę smogu? Ano chyba nikt. A przecież drzewa to największy producent tlenu, a bez tlenu nas zwyczajnie nie będzie.

A teraz z drugiego kątka. Otóż zawiało mnie nad Wartę, żeby się pogapić na placki śryżowe, które znów po rzece płyną. No i musiałam sobie parę rzeczy w łepetynie poukładać, więc poszłam na krótką chwilkę. A tu zaskok, Warta całkiem wysoko znów jest. Nie żeby się bać powodzi czy coś w podobie, ale jednak woda wyszła na dolny taras bulwaru.

Specjaliści od hydrologii uspokajają, że na razie nie ma mowy o powodzi czy czymś na kształt. Ale kto tam wie, co z rzeką będzie. W każdym razie uważać należy, bo jak pamiętam, kilka lat temu właśnie jakoś tak niewinnie się zaczynała wielka zimowa walka z wodą, która nagle pokazała, kto tu rządzi i podtopiła skutecznie całe Zawarcie i Zakanale. Chyba z dwa miesiące trwało ostre pogotowie, strażacy pompowali wodę na Zakanalu. Najeździłam się wówczas w tamte kątki miasta, poznałam ulice Sierakowską i Międzychodzką oraz parę innych. No i dowiedziałam się wówczas o bardzo skomplikowanej sieci kanałów i kanalików, które zapewniały spokojną egzystencję na Zakanalu. No i nauczka tamtego pogotowia sprawiła, że kanały są w miarę systematycznie czyszczone.

Ale Warcie przyglądać się trzeba.

A teraz z innego kątka będzie. Otóż jak jestem przyzwyczajona, że w połowie lata przy Piłsudskiego przy akademiku Akademii Jana z Paradyża stacjonuje cała pokaźna flota policyjnych aut, bo nocują tam mundurowi zabezpieczający Przystanek Woodstock, tak teraz taki sam widok mnie mocno zaskoczył. Znów parkuje tam pokaźna flota. No i okazuje się, że to policja, która zabezpiecza ogniska ptasiej grypy. Co się przekłada, że mundurowi pilnują, żeby nikt ptaków nie przewoził, żeby jednak ta ptasia grypa, która jednak cały czas się rozprzestrzenia, nie szła dalej.

Nie wiedziałam, albo uszło to mojej uwagi, że do zabezpieczania miejsc zainfekowanych ptasią grypą ściągnięto posiłki z poza regionu. No i mundurowi mieszkają teraz w bursie studenckiej i pilnują tych ptaszorów oraz bezpieczeństwa.

Inna rzecz, że wczoraj w okolicach parku Wiosny Ludów zobaczyłam martwego gołębia. Nie lubię gołębi, ale śmierci im nie życzę, więc może ptasia grypa dotarła już do miasta i kładzie pomorem miejskie gołębie? Bo martwy ptak nie wyglądał na ofiarę jakiegoś drapieżnika. Może to tylko ofiara mrozów, bo ptaki też cierpią od niskich temperatur. Ale skoro tyle się gada o ptasiej grypie, to sobie naturalnie o tym pomyślałam.

Ps. I znów niedobra informacja pod koniec dnia wczoraj przyszła. Umarł w swoim domu w Leeds prof. Zygmunt Bauman. Miał 91 lat. Wybitny polski socjolog, zresztą z przeszłością, której się nigdy nie wypierał, bo tak mu się ułożyło życie, wyjechał z kraju w 1968 roku na fali czystek antysemickich. Autor koncepcji „płynna nowoczesność” przez moment mieszkał w Izraelu, a potem już do końca życia związał się uniwersytetem w Leeds, gdzie wykładał socjologię, był zresztą kierownikiem Zakładu Socjologii na tamtejszym uniwersytecie. Był jednym z najczęściej cytowanych polskich socjologów. Jak dla mnie był jednym z najmądrzejszych i najbardziej przenikliwych naukowców. I choć Polska go wyrzuciła, to jednak nigdy nie powiedział jednego złego słowa o kraju. Jak powiedziała jego ostania towarzyszka życia Aleksandra Kania, Zygmunt Bauman przeniósł się do płynnej wieczności. Napisałam o tym, bo dla mnie to był autorytet. Jak prof. Władysław Bartoszewski, jak prof. Leszek Kołakowski, jak ksiądz prof. Józef Tischner…. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x