Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Sadzili drzewa w centrum miasta

2017-03-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zaskoczył mnie widok pewnego znanego radnego, który zaparkował swoje auto na jednej z uliczek w centrum i niemal galopkiem pomknął w sobie wiadomym punkcie. Podążyłam za nim i zobaczyłam działaczy pewnej partii.

Szacowne zgromadzenie w liczbie mniej niż palców u obu rąk czekało na radnego, bo zamierzali posadzić drzewa. Tak to wyglądało, bo mieli ze sobą takie cienkie witki z gałązkami. No i jak fajnie, że ktoś sadzi drzewa w centrum miasta. Tylko po co z tego robić akty polityczne? A nie można tak po prostu, dla samej przyjemności sadzenia? Tak jak jakiś czas temu robili to mieszkańcy w parku 750-lecia. Co prawda nie wiem, co z tymi katalpami się stało, bo zwyczajnie tam nie bywam. Ale mam nadzieję, że dobrze, choć właściwie, jakby się przyjrzeć smutnemu losowi wiśni piłkowanych na Szlaku Królewskim, to raczej smutno to wygląda.

Ale wracam do sadzenia drzew w mieście, bo ponoć ma ich być 760 na 760-lecie miasta. Idea ze wszech miar szczytna. Bo zielska produkującego tlen i redukującego upał w lecie nigdy za dużo, ale. No właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Nie może to być na hurra, bo to na nic się nie zda. Wystarczy, że przypomnę, co się stało ze słynnym skwerkiem ziółkowym. Został pozostawiony sam sobie i zaczął straszyć.

Jak już coś się robi, to powinno się to robić tak, aby działanie miało sens na dłużej, a nie tylko jako dobrze wyglądająca w mediach akcja. Ale my tak mamy, że bardzo lubimy akcje. No i obawiam się, że jak już te 760 drzew zostanie posadzonych, to w krótkim czasie mało co z nich zostanie.

A skoro przy drzewach jestem, to przeżyłam coś na kształt szoku, kiedy dotarłam do miasteczka w widłach dwóch rzek. Bo skutki straszliwego prawa szalonego ministra znałam tylko z ekranu telewizora. A tu masz, patrzę, wycięto lasek nad Obrą. Znaczy szykuje się jakaś stanica – prywatna zapewne. A jako, że Obra stała się modną rzeką do spływów, to i stanice kajakowe zaczynają powstawać jak grzyby po deszczu. Straszny widok. Ale nie przypuszczałam, że zobaczę coś straszniejszego, a mianowicie stare, ale zdrowe kasztanowce w mieście też poszły pod siekierę. Stałam i z trudem starałam się publicznie nie popłakać. Grzechem jest życzyć komuś wszystkiego złego albo tylko złego.  Ale ja tym bezmózgom, którzy dopuścili do takiego barbarzyństwa, życzę jak najgorzej.

A teraz z modnego ostatnio w mieście kątka, czyli turystyki. Otóż dziś mija dokładnie 15 kiedy w kiosku obok katedry uruchomiono ni mniej, ni więcej a Punkt Informacji Turystycznej…. Tak, tak, 15 lat temu. I co się z nim stało? Ano nikt nie pamięta. Nie sprawdził się, bo był taki właśnie byle jaki. I dlatego z przerażeniem słucham, że słowa rzucone przez pewnego prominentnego radnego o konieczności otwarcia takowego w mieście trafiają na podatny grunt, a mianowicie pomysły mają już pewne szkoły. Ile jeszcze trzeba mówić, że nie szkoły, nie jacyś przypadkowi ludzie, a kompetentni fachowi muszą się za to zabrać. I tak tylko mimochodem dodam, że Barlinek znów się promuje, tym razem na targach w Łodzi…. Ale my w mieście mamy pomysły….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x