Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Znów wrócą kramy z zielskiem do jedzenia na Garbary?

2017-03-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

W każdym razie taki jest plan. Zaniedbany i porzucony sobie skwerek, którym nikt się nie interesuje, znów stanie się miejscem małego handlu? No ja bym chciała.

Miasto to, w którym mieszkam, a o którym nie mogę mówić, że moje jest, bom się tu nie urodziła, ma to do siebie, że czasami ktoś podejmuje durną decyzję, a potem się z niej rakiem wycofuje. Dotyczy to zwłaszcza miejsc newralgicznych, eksponowanych. To choćby Schody Donikąd i okaleczała pierzeja ulicy Drzymały. Nikt nie ma pomysłu na zabudowę i zamknięcie tej części miasta. Schody Donikąd były taką protezą. Byle jak zbudowane, ale natychmiast pokochane, stały się właśnie taką protezą. Teraz zamknięte, ale jednak żyjące własnym życiem są tylko znakiem tego, że może niekoniecznie trzeba wracać do tego, co było. Inna rzecz, że miejsce miało inną rangę, kiedy stały tam wyburzone kamienice. Dziś to dramat i tragedia. Bo pustać w tym miejscu straszy bardzo. Schody, że powtórzę, żyją własnym życiem.

Ale przecz ja nie o schodach chciałam, a o małym skwerku przy Garbary. Tam przed laty działał jeden z najlepszych zieleniaków w mieście. Najlepszych. Dwa kramy oferowały super dobre zielsko do jedzenia. Wiem, co baję, bo zielsko do jedzenia jest dla mnie podstawą do jedzenia w ogóle. Zielska nie ma, nie ma jedzenia. Dlatego znakomicie się czuję wszędzie tam, gdzie ono jest.

Pamiętam dokładnie, kiedy zapadła decyzja, że koniec badziewia, za jakie miasto i władza miała te kramy. I nikt się z ówczesnej władzy nie zapytał okolicznych, ale i nieokolicznych mieszkańców, którzy po ową zieleninę tam zjeżdżali. Władza nie słuchała głosów zarówno właścicieli kramów, ani kupujących, że nie wolno i nie trzeba drobnych właścicieli kramów wyrzucać z tego miejsca. Bo są potrzebni. Bo ludzie tam idą. Pojawiła się wówczas w mieście nowa plastyk miejska, młoda bardzo, pełna pomysłów osoba. I ona miała pomysła – cytując mego przyjaciela Kazimierza, śp. poetę. Kramy znikły, w to miejsce pojawił się skwer ekologiczny. Fajna sprawa – z definicji, z wykonania nawet też, ale cóż, przykre, pomysł trafił w próżnię. Władza tłumaczyła, że w tym miejscu powstanie plomba, która zamknie pierzeję. Pomysł super, ale jak się okazało, gołosłowny. Nie ma plomby, jest bałagan.

No i teraz władza znów deklaruje, że mały handel może tam, na ten skwerek wrócić – jakoś tak w 2018 roku. Żart? No nie, prawda. Ok. Poczekamy do 2018 roku. Ale co, pani Romka – właścicielka rewelacyjnego kramu z zielskiem wróci? Pani Romka, która lata walczyła o pewną stałość swego kramu? Ja bym chciała. Oraz bardzo bym chciała, żeby pani Ola też wróciła. I nie na zasadzie szczęki paskudne, ale ładne kramy, które obie panie dawno, dawno temu przedstawiały władzy jako zagospodarowanie tego miejsca. I nikt ich nie chciał słuchać. Wówczas dwie bardzo dobre właścicielki super kramów z zielskiem do jedzenia zostały wysłane w kosmos. Teraz znów jest światełko. To światełko polega na tym, że nie ma nikogo, kto by chciał tam kamienicę postawić. Można zatem dobre i eleganckie kramy, z pewną w miarę stałą lokalizacją – i choć ja wiem znakomicie, że prowizorki są okropne, to jednak tam można i chyba należy znów wprowadzić ten handel.

A jak się da właścicielkom kramów podziałać, oczywiście, jeśli zechcą, to będzie piękny zakątek na miarę takich miejsc wszędzie w Europie. Oczywiście jeśli one tam zechcą powrócić. Co ja bym oczywiście chciał bardzo. I to nie będzie żadna prowizorka, ale coś ciekawego. Naprawdę.

A teraz z innego kątka. Otóż Teatr Osterwy ma tak, że daje swoją przestrzeń i swoje siły swoim aktorom. Oczywiście dba o afisz główny. Bo jakby inaczej. Taż nie honor nie dbać. Ale czasami ten afisz główny uzupełniają propozycje aktorów, którzy chcą coś swego zrobić. No i tak się stało ostatnio, kiedy Karo i Kama zrobiły spektakl dla najmłodszych, takich malusich widzów. „Gniewko i Lubinkę” obie aktorki zrobiły. Obie aktorki, które mają już na kontach znakomite dramatyczne role. Nigdy nie zapomnę Karo w roli Balladyny w reżyserii Rafała Matusza a Kamy w roli Młodej Bladej w dramacie Ireneusza Iredyńskiego. Obie panie zresztą zagrały cały piękny wachlarz wielkich ról. A tu nagle Gniewko i Lubinka. Spektakl dla małych i maleńkich. I chyba najlepszą recenzję, jaką mogły zdobyć, są słowa Doroty Wleklik, która, mocno doświadczona i profesjonalna dziennikarka, poszła do teatru, do Osterwy ze swoją córeczką Jagódką. Dorota mówi tak: Spektakl się skończył, minęło trochę czasu, a Jagódka cały czas śpiewa. Nie ma i nie będzie lepszej recenzji, jeśli malusie dziecko nie uciekło z teatru, tylko o nim mówi i śpiewa piosenkę ze spektaklu. Nie ma lepszego recenzenta niż widz. Ten mały i najbardziej wymagający, ale i ten duży, kiedy przy okazji innego spektaklu wstaje i mówi – No jestem w teatrze.

Osterwa na fali. Mało mnie interesują pływy. Osterwa na fali. I tak sobie kalkuluję, kiedy znów dane mi będzie zobaczyć „Wesele”. Bo jak mówiłam jakiś czas temu, wystawiać „Wesele” po Wajdzie, to duża odwaga, tak powiem też kolejny raz. Nie było pomyłki. Osterwa, gorzowski Osterwa znów pokazał pazur. To „Wesele” to coś, czym tylko szczycić się można. No i kiedy znów do Bronowic do chaty Czepca pójdę? Ano tak szybko, jak się da.

No i moja opustka. W sobotę 18 marca 87 urodziny obchodził Zbigniew Czarnuch. 87. Człowiek legenda. Wybitny pedagog, znakomity harcerz, świetny historyk, z Witnicy człowiek, ale świata obywatel z myśli. Człowiek, który pośrednio i mnie na myślenie o wspólnocie europejskiej oczy otworzył. I za to mu jestem niezmiernie wdzięczna. 87 lat. I taka myśl, taka przenikliwość. Takie przekonanie, że nas bez Europy nie ma, a nie ma nas w Europie, jak się z sąsiadami nie ułożymy. Zbigniew to wie od lat. I stara się odkłamywać te durne bajędy. A ja od jakiegoś czasu idę jego myślą Nie będzie nas w Europie, jak się z sąsiadami nie dogadamy… Zbigniew, masz rację i wszystkiego naj na te, mówią 87 urodziny. Naprawdę? Przecież ty masz tylko 16 lat.

Ps. 1. Dziś Międzynarodowy Dzień Frankofonii, ważna data dla szkół, gdzie się francuski wykłada, tę lingua latina bywszej Europy, ale i te szkoły gdzie się dba o edukację. Bo formy, bo coś, bo miło wiedzieć, co w obcych językach się gada. Frankofonia to nie tylko francuski, to też kultura Kanady dla przykładu, ale i też Europy. Może kawałeczka poza Francją, ale jednak. Gościmy w kraju Frankofonów, pamięta trzeba.

Ps. 2. I z innego kątka. Filmowego, historyczno-filmowego. Dziś obchodzimy 80. rocznicę premiery polskiego filmu „Ordynat Michorowski” w reżyserii Henryka Szaro. Wcześniej była „Trędowata”. Ale trzeba pamiętać, że takie wówczas kino było, takie filmy kręcono. A „Ordynat” to był blockbuster w dzisiejszym myśleniu. Hit. Dlatego warto pamiętać, że kiedy Mr. Selznick tam w Hollywood (polski Żyd, skąd inąd), kręcił wielkie hollywoodzkie hity, to w tym kraju Henryk Szaro, ale i Michał Waszyński kręcili swoje wielkie hity. Waszyński dla przykładu choćby „Profesora Wilczura”. Polskie kino. Trzeba o nim pamiętać. Może wówczas takie dziwne filmy, ale ja je lubię i dlatego o rocznicach pamiętam.  Bo trzeba.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x