Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Informacja we współczesnym świecie jest błyskawiczna

2017-05-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jeszcze kilka lat temu nie myślałam, że wszystkie informacje, te dobre, a zwłaszcza te niedobre, dosięgną mnie wszędzie. No tam po prawdzie, gdzie jest sieć…

A było tak ładnie. Pojechaliśmy sobie w szacownym gronie archiwistów, regionalistów oraz zaprzyjaźnionych osobników do miasta Motławy, Panienki z Okienka oraz Żurawia i Neptuna. Zahaczyliśmy o miasto nad Nogatem z największym zamkiem ceglanym na świecie. Był morderczy upał, ale szukaliśmy śladów Pana Samochodzika, skarbu templariuszy i takich tam różnych. Był ekscytująco, intrygująco, upalnie i generalnie dobrze. Gapiłam się na Zatokę Gdańską, na statki na redzie, na żurawie w porcie, na fale i takie tam różne. I choć jakoś morza, zwłaszcza polskiego, zimnego, brudnego, słonego i …, nie lubię, to jednak było kojąco.

A potem wróciłam do hotelu, otworzyłam Internet. A tu masz. Zła informacja – zmarł były wiceprezydent miasta Tadeusz Jankowski. Był już późny wieczór. Moja przemiła współlokatorka, pani Teresa już spała. A ja sobie myślałam, jak kruche i dziwne jest życie. Był człowiek, nie ma człowieka. Pana Tadeusza Jankowskiego znałam od lat. Dziwne nie jest, jak się jest piszącym dziennikarzem, no się było, a teraz bajarką, gadaczką i autorką złośliwców, to jednak wielu ludzi się zna. Pan Jankowski jako specjalista od miejskiej komunikacji wiele rzeczy mi tłumaczył. Ile i co zrozumiałam, to inna kwestia. Ale zawsze to były ciekawe spotkania, ciekawe rozmowy.

Był człowiek, nie ma człowieka. Jeszcze jakiś czas temu o odejściu pana prezydenta, jak do Niego zwykle mówiłam, dowiedziałabym się po powrocie do miasta. A tak, dzięki sieci, usłyszałam o tym szybko. Nigdy nikt z mego pokolenia nie przypuszczał, że będziemy świadkami takiej megaszybkiej rewolucji informacyjnej. Dobrze to i niedobrze… Bo megaszybka informacja ma swe dobre i złe strony. Tym razem oba aspekty się splotły. W każdym razie, rodzinie i przyjaciołom pana Tadeusza serdeczne słowa współczucia. Był człowiek, nie ma człowieka. A my o tym fakcie dowiedzieliśmy się tam na Pomorzu niemal natychmiast. Taka jest potęga dzisiejszej informacji.

A teraz z innego kątka. To będzie taka luźna refleksja, nie żadne odkrywanie Ameryki albo Australii, czyli żaden news. Umiera nam chyba jednak nasze miasto. Jak wróciłam z miasta nad Motławą i nad Zatoką Gdańską, to uderzyło mnie jedno. Był wczesny wieczór, co prawda niedziela, ale jednak wczesny wieczór. I ulice w centrum były puste. Nie pierwszy raz to wiedziałam. Pustkę. I nie tylko ja to widziałam. No nie, po prawdzie zauważyłam dwóch kibiców Stali, którzy wracali po wygranym z Unią Leszno meczu, wow, Staleczka wygrała z Unią, mocnym zespołem. Ale to dygresja. Nie tylko ja wiedziałam puste miasto. Widzieli też to inni, z którymi do miasta nad Motławą się wybrałam. I było nam przykro. Bo nie dość, że puste, wyludnione miasto, to jeszcze po Gdańsku, Oliwie, Malborku jakoś tak zwyczajniej doświadczyliśmy pewnej bylejakości. Nie chcę mówić, co usłyszałam, bo to zwyczajnie przykre jest. Każdy z nas szybko się wygramolił z autobusu, szybko wsiadł do autka, które po niego przyjechało, albo szybką szagą ruszył do własnego domu. Puste, ciche i jakieś takie szare miasto… Smutne.

No i z jeszcze jednego kątka. Dziś skauci polscy, harcerze świętują rocznicę powstania ruchu harcerskiego na polskich ziemiach. Paradoksem jest, że 106 lat temu we Lwowie Andrzej Małkowski, ojciec polskich harcerzy, powołał do życia cztery drużyny skautowe, chwilka musiała minąć, niewielka, nim wymyślił dla nich polską nazwę, od harcowników wziętą, bo jakoś mu się ci skauci na polskiej wówczas ziemi nie bardzo podobali. Paradoks polega na tym, że Lwów dziś ukraiński jest. Choć dla mnie stare miasto opasane ulicą Podwalną, po ukraińsku, ale w łacińskiej transkrypcji idzie to Pidwalna, to ciągle jednak polskie miasto. I ile razy tam jestem, to tego doświadczam. Ups, znów dygresja. W każdym razie, jak tylko w Landsbergu, dziś mieście na G., zamieszkali ludzie z różnych zakątków Polski, jakkolwiek, to niemal natychmiast powstały drużyny harcerskie. Minęły lata, harcerstwo podzieliło się na różne odłamy, ale ku memu zdziwieniu nadal jest. Tak więc, druhny, druhowie, zuchny, zuchowie, mistrzowie i mistrzynie spod znaków różnych, podkładek pod krzyż różnych, sznurów przy mundurze różnych, barw różnych, dziś dokładnie mija 106 lat od chwili, kiedy Andrzej Małkowski oraz jego żona Olga powołali harcerstwo na ziemiach polskich. I choć zmieniły się granice, choć zmienił się czas i obyczaj, to jednak szary mundur jest obecny w przestrzeni publicznej. Druhny i druhowie, zuchny i zuchowie, braci instruktorska, jakoś tak jest, że choć żyjemy w dobie megaszybkiej informacji, komputerów, smartfonów i innych takich wynalazków, jednak my – oj, bardziej wy, niż ja, bo ja to mocno mentalnie, ale jesteśmy/jesteście. Ja tylko dodam, że mój stary szary mundur z rogatywką i czarną barwą cały czas mam, tak jak i bukowe liście wokół krzyża, jak i czerwoną podkładkę pod niego. Tak więc, kolejnych stu lat. Andrzej Małkowski dziwną personą był. Ale polski skauting to jego dzieło i dzieło jego żony Olgi.

Ps. I teraz odrobinka niewielka prywaty. Dziś dzień Jerozolimy, tego pępka trzech wielkich religii. Ja tam nie jestem religijna, ale jakby mnie kto zapytał o ważne dla mnie miejsca, to Jerozolima jest w szpicy. Wielu z nas, tu mieszkających wyprawiło się lub wyprawia oraz zmierza się tam wyprawić. I nie do Tel Awiwu, nie do Ein Gev, nie do Tyberias, nie do innych miejsc, jakby choć Autonomia Palestyńska, gdzie trudno wjechać, ale do Jerozolimy, tego pępka świata. Trudno się dziwić. Miasto fascynujące jest. Wiele polskich – żydowskich śladów. Wiele ciekawych miejsc, pomijam te związane z religiami trzema, bo o nich to i cały wielki zwój atłasu nie wystarczy. Dość powiedzieć, wielka biblioteka, której w całości jedne pojedynczy człowiek przeczytać nie da rady. Jerozolima ma zniewalający urok. Dziś dzień tego dziwnego miasta. Parafrazując pewnego znanego bohemistę, gdyby nie istniała, trzeba ją by sobie wymyślić. Wszystkiego naj miasto świata, wszystkiego naj…. Znajomi jadą za chwilkę, ja… jak się uda, to może w przyszłym roku zimą. Wszystkiego naj miasto piękne.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x