Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

No i jak ja lubię słowiańskie języki

2017-05-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Generalnie lubię wszystkie języki, ale słowiańskie jakoś tak chyba mocniej. Może dlatego, że jak gdzie jestem, to ucho zawsze wyłowi tę słowiańską nutę. No lubię i już.

Zawiało mnie w okolice hotelu Mieszko. Przemili powiedzą, ale wyczyn. Tylko przez podwórko wystarczy przejść, jedną ulicę i masz. No fakt. Blisko mam, ale z rzadka tam zaglądam, bo i co ja niby w hotelu mam do szukania. Tym razem pracowa ścieżka mnie tam zawiodła. I jak czekałam na spotkanie, a potem miałam jeszcze chwilkę, to sobie słowiańskiego, jednego co prawda lekko odległego od zachodniej słowiańszcyzny, ale zawsze języka posłuchałam. Miękkie brzmienia, słówka jakby znane, ale jednak inne. Intonacja… No crème de la crème dla mojego ucha.

No i szybko się wyjaśniło, skąd tyle Słowian południowych, w tym konkretnym przypadku Bułgarów w Mieszku mieszka. Otóż w hotelu mieszkają pracownicy wielkich, bo wyszło, że jednak wielkie firmy w mieście są, pracownicy z Bułgarii i krajów ościennych. To średnia kadra, którą można w każdej chwili zatrudnić. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że to przeszkoleni i wykwalifikowani ludzie, których w chwili potrzeby można przemieścić z Warny czy innych miast do miasta na siedmiu wzgórzach. Prościej bowiem firmie przywieźć takich ludzi, którzy staną przy różnych stanowiskach pracy i nie trzeba nikogo niczego uczyć. Oni bardzo dokładnie wiedzą, co mają robić. Są konkretni, nieroszczeniowi. Wykonują swoją pracę dobrze. No i przy okazji mówią w swoich językach, a ja je lubię.

A przy okazji naszła mnie oto taka konstatacja. Skoro dużym firmom opłaca się zatrudnianie ludzi z Bułgarii, umieszczać ich w dobrym hotelu, dobrych hotelach, to znaczy, że jednak tam dobrze trybi. Bo średni szczebel potrzebny jest, a skoro go nie ma tu, to przywozimy kadrę i pracowników skądkolwiek. Od nas do Bułgarii kawałek duży jest. No i niekoniecznie dobrze to też świadczy o naszym miasteczku. Znaczy u nas nie ma takich ludzi… No fakt, wszyscy wyjechali do Niemiec lub Irlandii oraz gdziekolwiek. Bywa.

W każdym razie, ja lubię słowiańskie i nie tylko języki. I dobrze jest, że w mieście mogę je usłyszeć.

A teraz z innego kątka. Polscy poeci zakładają własne strony internetowe. Taką otworzył właśnie jeden z ciekawszych i co więcej, stąd, choć gdzieś w Krzyżakach – w Toruniu mieszka. Poeta ciekawy. Strona ciekawa. Nic, tylko zaglądać. Ja zajrzałam. Mnie się podoba. Zachęcam też wszystkich, którzy poezję lubią, aby to uczynili. A adres taki jest: www.karolgraczyk.pl.

Miało być jeszcze z różnych innych kątków, ale nie będzie. Będzie za to odrobina prywaty. Ale to w ps., więc do ps. idę.

Ps. Dziś mija dokładnie 408. rocznica przenosin stolicy kraju naszego z miasta smoka do miasta syrenki. Król Zygmunt III Waza wyruszył z rodziną do nowej stolicy i ona po dziś dzień tam jest. Powody były prozaiczne. Bliżej było ze stolicy z syrenką do Szwecji, siedziba króla była na ten czas nowsza i wygodniejsza. No i Waza miał nadzieję, że jednak do Szwecji wróci. A jak krakusi przyjęli tę decyzję? Na początek źle, bo nikt nie lubi, jak mu stołeczność odbierają. Ale po latach, po wiekach, dwóch krakowskich bardów w osobach Andrzeja Sikorowskiego i Grzegorza Turnaua śpiewało i śpiewa cały czas „Nie przenoście nam stolicy do Krakowa”. Znaczy coś na rzeczy jest. Jakoś ta stołeczność w sensie administracyjnym bolączką jest.

Ps.2. Dziś mija dokładnie 29 lat od odkrycia drugiego Skarbu Średzkiego. Złota i klejnotów koronnych, w tym korony kobiecej należącej prawdopodobnie do żony cesarza Karola IV Luksemburskiego, Blanki de Valois – wykonanej w warsztacie sycylijskich mistrzów złotniczych. To cudo złotnictwa. Można w Środzie Śląskiej oglądać, jak ma się to szczęście, że skarb tam jest. Bo skarb ma to do siebie, że podróżuje. Dziwić się nie ma co. Pięknotka wielka. Wszyscy chcą klejnoty oglądać. Bo to piękno w stanie czystym. A piszę o tym, bo jakiś czas temu pojechaliśmy do Środy, my ludzie stąd i skarb widzieliśmy. A potem tylko żale słuchałam – Jechałaś do Środy i nas nie zabrałaś – to jeden żal. – Nie powiedziałaś, że w tym miasteczku coś takiego jest – to drugi żal. No wiesz, ja tamtędy często jeżdżę w Karkonosze i nie wiedziałem – to trzeci żal. Wiesz, byliśmy w Środzie, ale to muzeum wcale nie wyglądało na to, że ma skarb… Mówiłaś, ale jakoś tak nie uwierzyliśmy – to czwarty żal. I piąty, już nie żal, ale zapewnienie – Ochwat, ty okropna kobieto, pojedziemy tam. I zobaczymy… A jak nie będzie? No cóż, jako że skarb ma tak, że lubi podróżować, to poczekamy, aż znów będzie. I zobaczymy….

I tego się trzymajmy. Skarb Średzki zobaczyć trzeba. Skarby mają mityczny urok. Ten nie ma mitycznego. Jest zwyczajnie piękny. I ta korona Blanki de Valois, no parafrazując klasyków, warta grzechu….

Jeździmy w Karkonoszki często, nawet bardzo. Ile to wysiłku, żeby zboczyć z drogi i skarb, o ile na miejscu jest, zobaczyć. Bilet do muzeum tylko chyba 3 zł. A ile wzruszeń i dobrych emocji…. Nie da się policzyć. Kwiatony też są.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x