Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Jedzie Furman do miasta, jedzie

2017-06-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i to była informacja dnia! Znany mecenas napisał do mnie, że właśnie jedzie do miasta, a na lawecie wiezie ni mniej, ni więcej, a rzeźbkę Kazimierza Furmana. Jeszcze kilka dni i będzie nowa metalowa figura w mieście.

Mecenas, jak zapowiedział jakiś czas temu, tak zrobił. Po latach przepychanek i ustalania, kto i co oraz po czyjej stronie racja leży, po prostu przy pomocy życzliwych mu ludzi zaaresztowaną rzeźbkę i do miasta przywiózł. I jak uprzejmie informuje, za kilka dni będziemy ją odsłaniać. Miejsce czeka od dawna, bo to róg ulic Dąbrowskiego i Jagiełły, przy jazzowej piwnicy, w której poeta spędzał bardzo dużo czasu. Zresztą podobnie jak i ja w tamtych czasach. Bo ostatnio się to trochę u mnie zmieniło.

 

No i jak tu się nie cieszyć, że są jednak ludzie w mieście, którzy jak słowo dadzą, to go dotrzymują. Zresztą po kim się takich postaw spodziewać, jak nie po takich ludziach.

Myślę, że Furman tam na Niebieskiej Łące siedzi w doborowym towarzystwie i raczej sobie kpi i dworuje z tego, jak to miał w zwyczaju to na tym łez padole, ale w gruncie rzeczy miło mu, że jednak, że jednak się udało.

A skoro jestem przy rzeźbkach miejskich, to pragnę poinformować, że Szymon znów ma fajerkę. Tym razem z jakiegoś mocno podłego czegoś, więc jak znów zginie, nie będzie to kradzież, ale zwykłe chuligaństwo i wandalizm, co by mnie jakoś szczególnie nie zdziwiło. Co jakiś czas bowiem dochodzi do aktów wandalizmu. Bo a to ktoś popaćka nową elewację, a to ktoś ławeczki poprzewraca albo te niepiękne zresztą skrzynki z elektryką czy czymś w podobie. O zwykłym złodziejstwie, za jakie mam kradzież główki Zenona Bauera czy tylko kwiatków z miejskich gazonów zwyczajnie mnie się mówić nie chce. Ja tego absolutnie nie rozumiem. Jakoś tak mam, że legalistką jestem, choć po prawdzie na czerwonych światłach przez ulicę przechodzę, no cóż, jakaś skaza mózgowa musi być.

Ale wracam do rzeźbek. Zwróciłam wczoraj uwagę takich facetom w wieku lat około 10, którzy wspinali się na postać Jana Korcza. Zasiadali mu na plecach, wspinali się na rzeźbę, a ja im starałam się powiedzieć, że tak czynić nie należy.

Przytoczę dialog.

- Panowie, a może jednak zejdziecie z tej rzeźbki. Przecież, to jest dzieło sztuki – ja.

- E tam, to nie jest dzieło sztuki – jeden z małoletnich facetów.

- Jest, jak najbardziej jest. To rzeźba, a każda rzeźba jest dziełem sztuki – ja.

- Wcale nie jest – faceci.

- Jest. Jest. A ta jest szczególna, bo to Jan Korcz – ja.

- A ja nie wiem, kto to jest ten Jan Korcz – jeden z facetów.

- No to ja wam powiem, to bardzo znany malarz był – ja.

- E tam, malarz… – faceci.

Koniec końców był taki, że ja sobie poszłam dalej swoją ścieżką, oni zleźli z rzeźby, coś tam jeszcze komentowali, ale Mistrz Korcz pozostał sam ze swoim malunkiem, na którym na zawsze uwiecznia kawałek miasta. A piszę o tej sytuacji, bo bardzo bym prosiła mamy i taty oraz dziadków, żeby jednak swoje pociechy uczulili, że rzeźby, nawet te stojące na poziomie chodnika, to jednak są dzieła sztuki. I należy im się szacunek. Skoro szkoła tego nie robi, bo nie bardzo ma jak, to może jednak mamy, taty i dziadkowie to czynić będą.

Można i nawet trzeba przysiąść na siodełku za Eddym, w łódce Pawła Zacharka, stanąć przy Papuszy czy Mistrzu Korczu, jak i Mistrzu Henselerze. Zrobić sobie zdjęcie, wkleić do albumu. Ale żeby zaraz włazić na plecy Mistrza Korcza? No nie, raczej i na pewno nie.

Mali faceci, z którymi odbyłam przeuroczą, przytoczoną wyżej rozmowę, może już więcej tego nie uczynią. Mam nadzieję. I mam nadzieję, że może jak trochę urosną i latek im przybędzie, to się zainteresują tak naprawdę, kto zacz na pięknym mimo wszystko skwerku siedzi i stoi oraz innymi postaciami w innych kątkach miasta.

Można narzekać, że takie rzeźby to jakieś nieporozumienie, że nie tak należy upiększać miasto – tak, tak, słyszałam i słyszę cały czas takie głosy, ale ja akurat mam nieco odmienne zdanie. Właśnie takie ślady, takie rzeźbki jednak budują pewną świadomość miejsca, w którym się mieszka. Przełożenie jest proste. Chodzę po ulicach, widzę postaci, czytam, kto to był. Ale mało mnie tej informacji, więc sięgam do Netu, do książek. I nagle się okazuje, że barwne i ciekawe jednak to miasto było i jest, skoro tylu ciekawych ludzi tu mieszkało. Przypomnę, w 760-letniej historii miasta ponad 600 lat to historia niemieckiego Landsbergu, dziś już szczęściem oswojona. Ta polska, krótka, też jest oswojona. A zaczyna być udomowiona właśnie przez między innymi takie rzeźbki.

Wrocław ma krasnoludki, Winny Gród Bachusiki, my za sprawą światłego i mądrego mecenasa et consortes mamy ludzi. Tych, którzy tu żyli, którzy coś bardzo ważnego znaczyli. I trzeba o te znaki kultury dbać.

Ja wiem, że wybitni krytycy oraz teoretycy sztuki mają inne zdanie na takie ślady i znaki. Ale trzeba jednak wiedzieć i pamiętać, że między innymi takie ślady w przestrzeni powodują, że ktoś kompletnie nieobeznany ze sztuką ma szansę się z nią zetknąć. Doświadczyć najpierw takich relacji, a potem przyjdzie dalej. Dalej – znaczy zainteresowanie sztuką właśnie, nabywanie wiedzy i w końcu krytyczne spojrzenie na nią. Czego wszystkim życzę.

I tylko przytoczę anegdotę. Wybitna polska krytyczka sztuki współczesnej, nowej, prof. Alicja Kępińska z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, cięta na banał, na kicz, na wszystko wtórne w sztuce nowej, na swoim prywatnym balkonie miała, bo nie wiem, czy jeszcze ma, krasnala. Takiego ogrodowego, jakie można jeszcze gdzieniegdzie w kraju zobaczyć, a jakich w takiej Austrii, w samym Wiedniu – tej megaeleganckiej stolicy Austrii zobaczyć wiele w różnych ogrodach można. Takiego z gipsu i w czerwonym kubraczku. I nikomu nie tłumaczyła, dlaczego ten krasnal u niej jest. Krasnala, megaznak kiczu absolutnego. Tak więc ostrożnie z definicjami. Bo one mogą mieć kilka różnych znaczeń. I różnie się odnosić do rzeczywistości w przestrzeni publicznej.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x