Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

O solidarności będzie, ponad granicami solidarności

2017-07-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Super informacja. Frankfurt nad Odrą wspiera dzieło odbudowy wieży katedralnej. Wsparł symbolicznie, ale i też materialnie. No niech teraz kto powie, że Niemcy to ….

Komunikat z oficjalnej strony magistratu miasta nad trzema polskimi rzekami: „W niedzielę w samo południe we Frankfurcie nad Odrą zabrzmiały dzwony Kościoła Mariackiego, inaugurując zbiórkę pieniędzy na odbudowę gorzowskiej katedry. Burmistrzowie Frankfurtu i Słubic Martin Wilke i Tomasz Ciszewicz wręczyli prezydentowi Jackowi Wójcickiemu symboliczny czek na kwotę 10 tys. euro. Odbierając czek, prezydent Gorzowa powiedział: - Jest takie przysłowie: »Ten kto chce ci pomóc, pomoże ci czynem a nie słowami«. I dzisiaj, tutaj, takich pomocników widzę. Jestem Wam bardzo wdzięczny, że konkretnymi działaniami chcecie wesprzeć gorzowian, którym bardzo zależy na jak najszybszym odnowieniu katedry – symbolu naszego miasta. - Inne przysłowie mówi; »Przyjaciół poznaje się w biedzie«. I ja takich przyjaciół tu widzę. Zapewniam w imieniu wszystkich gorzowian, że Wam tego nie zapomnimy. Dziękuję! – dodał Jacek Wójcicki. Dźwięki dzwonów Kościoła Mariackiego we Frankfurcie można usłyszeć tylko przy ważnych okazjach. Za taką uznano rozpoczęcie zbiórki pieniędzy na odbudowę symbolu Gorzowa. Zaangażowanie obu nadodrzańskich grodów to nie przypadek. Frankfurt nad Odrą jest już od 40 lat miastem partnerskim Gorzowa; nasi niemieccy sąsiedzi już w pierwszym chwilach po pożarze zadeklarowali chęć pomocy. Władze Słubic nie pozostały dłużne i tak narodził się pomysł na wspólną akcję”.

Tyle komunikat. Ale jaki. Jaki ważny. Z wielu powodów. Zabrzmiały dzwony Kościoła Mariackiego we Frankfurcie. Rzecz bez precedensu w sferze symbolicznej. Bez precedensu. Ale i jest gest w sferze materialnej. Czek na 10 tys. euro. To konkretna kasa, bardzo potrzebna. Bo tak naprawdę nie wiadomo, ile będzie potrzeba pieniędzy na remont/częściową odbudowę wieży.

A przecież ludzie z Frankfurtu nie musieli nic dać. Mogli tylko symbolicznie włączyć się w dzieło pomocy miastu naszemu, ups., miastu temu, gdzie ja od 17 lat mieszkam, ale cały czas nie zasłużyłam na miano mieszkanki, bom się tu nie urodziła. Nie musieli, ale chcieli i to zrobili. No i chwała i wielkie dzięki.

Mieszkamy na pograniczu, my na ziemiach, które dostały się państwu polskiemu w wyniku dzielenia Europy po II wojnie. Długo, a nawet bardzo długo trwało, nim się stosunki dobre pomiędzy byłymi a obecnymi mieszkańcami uładziły. I uładziły się wręcz podręcznikowo, świetnie. Zazdroszczą nam takich relacji w większych aglomeracjach. Takie średnie miasto, a jednak umiało. Bo umiało.

Frankfurtowi, jego burmistrzowi i ludziom z tego miasta, jak i ze Słubic wielkie dzięki. Wielkie, bo tak się należy. I myślę sobie, że jak już wieża na nowo odzyska blask, i na nowo będziemy tam montować Kapsułę Pamięci, to do tych dokumentów, które nam z przeszłości przyszły, trzeba będzie dołożyć i przesłanie od nas. Może nie na wołowej skórze spisane, ale na jakimś mocnym i trwałym oraz pojemnym nośniku pamięci. A tam złotymi zgłoskami winno być wypisane, kto na pomoc w geście solidarności i braterskiej pomocy ruszył. I tak obok katolickich diecezji winno być też, że miasto Frankfurt i jego obywatele oraz obywatele i władze Słubic się dołożyli. I to w bardzo konkretny, wymierny sposób. Złotymi zgłoskami.

I teraz słówko komentarza. Od jakiegoś czasu ktoś nam usiłuje wmówić, że Niemcy to wroga nacja. Usiłuje się narzucić opowieść o tym, że jarzmo i coś w podobie. Wyciąga się dawno już przepracowane tezy. Usiłuje się wpisać współczesne Niemcy w poetykę lat okropnych. Owszem, trzeba pamiętać. Ale też należy patrzeć na to, co tu i teraz się dzieje. A dzieje się tak, że jednak sąsiada mamy dobrego, gospodarnego, który lubi do nas zaglądać, jak i my też do niego. Sąsiad pokazał, że interesuje go to, co za miedzą, znaczy za granicą wyznaczoną drugą co do długości rzeką, się dziej i wsparł w potrzebie. A nie musiał.

Ktoś może powiedzieć, że stałam się germanofilką. Trudna teza do udowodnienia, bo nie znam niemieckiego. I to już pierwszy poważny dowód na to, że taką tezę można odrzucić. Bo bez znajomości języka nie można być filką.

Ale choć nie znam niemieckiego, to często, jak tylko mogę, tam jadę. Albo z wycieczką, albo sama się wyprawiam. I nigdy nie spotkałam się z wrogim nastawieniem. Nigdy. A gdy jakiś czas temu pojechałam do miasta z niedźwiedziami z grupą przyjaciół i przemieszczaliśmy się po aglomeracji berlińskiej S-bahn, to znajomi byli zaskoczeni zachowaniem Berlińczyków – bo ktoś im wskazał, że to ich stacja na przesiadkę i jeszcze miłym słowem pożegnał – usłyszeli – Do widzenia i zapraszamy. Byli zaskoczeni, ja nie.

Pora więc już pożegnać się ze strachami z czasów Hubki i Czai. Otworzyć oczy i umysły, na to, co teraz się dzieje. A dzieje się dobrze. Tego najlepszym przykładem jest czek na całe 10 tys. euro, jaki przywiózł prezydent z Frankfurtu. Powtórzę, nie musieli… Nikt nie kazał… Jak nikt nie kazał zaprosić prezydenta i uruchomić dzwony Kościoła Mariackiego we Frankfurcie. Nikt nie kazał ani nie wymagał…

Jak dzwony Kościoła Mariackiego we Frankfurcie biją, znaczy, że dzieje się  coś dziejowego. Warto to pamiętać.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x