Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

I znów sobie pogadamy o tym, jak ma wyglądać dworzec

2017-08-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kolejne konsultacje w połowie września. Maja dać odpowiedź, jak my sobie wyobrażamy wygląd dworca, co to ma być centrum przystankowym.

Po pierwsze – nie lubię słowa konsultacje w kontekście tego, co się dzieje w mieście. Bo to z reguły to puste i nic nieznaczące słowo jest. Konsultuje się jakieś bzdety, bez większego znaczenia, a rzeczywiste sprawy i tak władza załatwia, jak sobie chce. Po drugie – jeśli chodzi o dworce kolejowe czy autobusowe, to akurat dobrze by było, gdyby specjaliści przygotowali jakieś w miarę konkretne propozycje, aby można je było obejrzeć, podyskutować, popytać. Ale jak znam życie, tak akurat nie będzie.

Ale OK. Skoro mają być konsultacje, to ja już bardzo dokładnie wiem, jak ma wyglądać, jak ja bym chciała, żeby wyglądał dworzec. Chciałabym mianowicie, aby był to tak nowoczesny, jak dworzec autobusowy w mieście Kowno na Litwie oraz tak stylowy i śliczny jak dworzec kolejowy we Lwowie. No oczywiście, że się nie zdarzy. Bo ani pieniędzy na takie fanaberie nie będzie, ani tym bardziej możliwości. Bo obecny dworzec kolejowy w mieście nad trzema rzekami, choć przeszedł lifting, a właściwie remont coś około 2010 roku, to nadal jest kurnik. Na czym jego kurnikowatość polega? Ano na kilku rzeczach.

I tak dla przykładu: kasy pracują w dziwny sposób. Czasem czynne są trzy, czasem jedna, a czasem żadna. I choć panie kasjerki starają się jak mogą, to kiedy trafi się trudny klient, dla przykładu mówiący tylko w cudzoziemskim narzeczu i w dodatku ze skomplikowaną marszrutą, to koniec. Zaczyna się rozpaczliwe poszukiwanie pomocy. Wiem, bo sama kilka razy pomagałam w takiej sytuacji. Nie zawsze skutecznie, trzeba dodać dla porządku domu.

Inna rzecz – poczekalnia. Dziś to rząd niezbyt wygodnych metalowych krzesełek w odnodze hali głównej, jakkolwiek idiotycznie to brzmi w odniesieniu do tej hali właśnie. Bywa, że ktoś musi przekoczować pół nocy, bo uciekł mu ostatni pociąg. No i zostają mu te feralne krzesełka. A jak dodać do tego fakt, że automat z kawą często a nawet bardzo często bywa niesprawny, to robi się coś na kształt małego dramatu.

Świetnie nie jest, choć i tak o niebo lepiej niż przed liftingiem. Ale mimo wszystko nie udało się wyjść poza kurnik. Odpicowany, ale jednak. Obawiam się jednak, że nawet najlepsze konsultacje nic w sprawie dworca nie zmienią. Bo warunki brzegowe są takie, jakie są i raczej nic się więcej nie wymyśli. Jedynym ratunkiem i światełkiem w tunelu jest elektryfikacja linii do Kostrzyna, zwiększenie ruchu, przywrócenie do życia kilku zamkniętych linii, co się przełoży na ruch pasażerów, ale to jednak mrzonki. Zwyczajnie się nie uda, bo raczej nic się dobrego nie udaje.

Ale, ale, pomarzyć dobra rzecz. I przy tym pozostańmy. I nie nazywajmy rzeczy innymi nazwami, mam na myśli konsultacje, rzecz jasna.

A teraz z innego kątka. Otóż Empik zamierza otworzyć swój kolejny salon. Tym razem w Askanie. Jak dla mnie to znakomita wiadomość. Bo bardziej mi po drodze do Askany aniżeli do Nowa… Od lat lubiłam wchodzić do Empiku. Jeszcze jak był przy Chrobrego, to zwyczajnie podczas sobotnich zakupów Empik był stacją obowiązkową. Wiadomo było, że zawsze się tam kogoś spotka, a jak nie, to się coś ciekawego zawsze znajdzie. Mam tak od zawsze, że lubię przeglądać książki. O niektórych czytałam wcześniej, niektóre są dla mnie zaskoczeniem. Ale to rzadka przyjemność tak sobie niespiesznie przeglądać nowości. A to jaki tomik poetycki, a to zbiór dramatu współczesnego. Albo odkrywać rzeczy dziwne i niepasujące do działu, w którym zostały umieszczone, jak choćby „Księga ziół” Sandora Maraia w dziale Ogrodnictwo albo „Baśnie z tysiąca i jednej nocy” - wersja oryginalna a nie ad usum delfini w dziale Dla dzieci. Zawsze wówczas wychodzi moja okropna cecha – złośliwość. Bo zawsze w takich przypadkach z miną niewiniątka pytam panie i panów pracujących w Empiku, jak to się stało, że te książki są w tych działach, skoro nijak się do nich mają. Przysięgam, nigdy więcej tego nie zrobię, jeśli Empik na pewno otworzy salon w Askanie. Co najwyżej cichutko podpowiem, że „Księga ziół” to nie o ziołach, a „Baśnie” to jednak mocno erotyczna lektura jest.

W każdym razie czekam na ten salon. I jak go otworzą, to pójdę szukać książki, która teraz mnie się kołacze po głowie, czyli „Księgarnie”Jorge Carrióna. No chyba, że po długim remoncie ruszy wreszcie moja najbardziej ulubiona księgarnia, czyli „Daniel”. Wówczas tam poszukam tej książki. A jak jej nie znajdę, to Ivi mi ją zwyczajnie sprowadzi…  Tak samo jak biblioteki lubię księgarnie. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x