Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Tramwaje Pesy będą jeździć w mieście

2017-09-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jak już w końcu ostatecznie tabor tramwajowy będzie gotowy, to pojadą po nim tramwaje z Pesy. No i to jest super informacja.

Jako człowiek mocno przywiązany do komunikacji miejskiej, ale i pociągowej oraz autobusowej i raczej w rzadkim wymiarze do samolotowej, mocno się ucieszyłam, że miasto podpisało umowę na zakup nowych 14 tramwajów z Pesą. Bydgoska firma od jakiegoś potężnego czasu to naprawdę marka. Droga, ceniona, ale i taka, która gwarantuje najwyższą jakość. Wiem to z dwóch źródeł. Pierwsze – to osobiste doświadczenia podróżowania tramwajami, ale i pociągami wyprodukowanymi przez Pesę. Bo można je spotkać nie tylko w kraju, ale i za granicą. Jakoś tak mam, że jak już jedzie coś po szynach, to zwykle gapię się na znaki firmowe. No jak widzę Bombardiera albo Pesę, to wiem, że będzie dobrze. I zwykle jest. Drugie źródło, to Rynek Kolejowy – to na stałe oraz inne teksty dotyczące komunikacji masowej – to od czasu do czasu. Kolejowy Rynek systematycznie publikuje dane na temat między innymi tramwajów i właśnie tam wszelkie prezentowane dane potwierdzają tylko to, co ja osobiście jako pasażer doświadczam. Znakomite wyniki, świetne opinie, rosnący rynek. No tylko się cieszyć, że tramwaje z miasta nad Brdą będą u nas jeździć. Co prawda jeszcze nie bardzo wiadomo, kiedy. Ale w końcu kiedyś muszą wyjechać na tory. No ja czekam. Bardzo, dodam. Mam tylko nadzieję, że MZK nie pozbędzie się bimbki nr 5, czyli zabytkowego tramwaju, który uroczo zgrzyta i dzwoni oraz się telepie. Ma drewniane ławki, generalnie niewygodne, ale i tak wszyscy lubią na nich choć na chwilkę siadać oraz jest czerwony. A na szyny wyjeżdża, kiedy są ciekawe lub zabawowe okazje, znaczy takie daty – ważne albo zabawowe właśnie.

Czym innym bowiem jest podróżowanie na co dzień, do pracy, do galerii na wystawę czy szpitala. A czym innym zabawa z okazji choćby 11 Listopada, radosnej daty uparcie obchodzonej na mega smutno w tym kraju. Niech sobie będzie ten capstrzyk i inne takie, ale czym innym jest przejechanie się bimbką, tą starą, tą zgrzytającą i dzwoniącą właśnie z takiej okazji. Bo MZK zwykle właśnie tak robiło – 11 Listopada albo w inne ważne daty stara „piątka” wyjeżdżała. I nie ukrywam, że to dla mnie, ale i nie tylko dla mnie był bonus. Znakiem tego – Pesa na co dzień i super, a „piątka” od święta i też super. Wydarzy się? Zobaczymy.

A skoro przy komunikacji miejskiej, publicznej jestem, to jeszcze o dwóch sprawach chciałabym powiedzieć. O pierwszej, tej prostszej już. Chciałabym bowiem, aby miejskie autobusy były spod znaku jamnika. Wiem, że to trudne, bo przetargi i inne, cena i inne, ale chciałabym Solarisy. Przetrenowane, wygodne, pojemne. Co będzie, znów zobaczymy. Ale jamnik to też świetna marka.

A druga, trudniejsza sprawa, to bardzo, ale to bardzo bym chciała, żeby jak już nowe bimbki do miasta zajadą, miasto pracowało jeden czytelny kod wizerunkowy, opracowało jeden obowiązujący kod graficzny na ich oznaczenie. Mam na myśli barwę oraz inne znaki wizerunkowe. I oczywiście, żeby miasto raz na zawsze wydało zakaz oklejania miejskich środków lokomocji jakimikolwiek reklamami.

Wiąże się to z przyjęciem do wiadomości, głównie przez miasto, prawdą, iż miejskie środki lokomocji są znakiem wizerunkowym miasta właśnie. To tramwaje i autobusy w jednej barwie, w jednym i stale tym samym wzorze wizerunkowym są logo miasta. Pierwszym i rozpoznawalnym przez tych, co tu przyjadą. Bo zwyczajnie nie wyobrażam sobie, że jak nowe bimbki przyjadą, zostaną jednolicie oznaczone, a za chwilkę niewielką jakieś reklamy je oblepią. No nie. Tak być zwyczajnie nie powinno.

Jakoś tak mam, że się trochę szwendam po bliskiej i dalszej okolicy. I w tej bliskiej, jak i dalszej okolicy tak jest, że znakiem miasta, jednym z pierwszych wizerunkowych znaków, jaki się spotyka na lotnisku czy tuż obok jest właśnie komunikacja miejska. I tam nikomu do głowy nie przyjdzie, aby bimbki czy autobusy czymś oklejać. No nie. Bo środki komunikacji miejskiej to pierwszy znak miasta. Wiadomo, że jak się jedzie takim tramwajem czy autobusem, to bilet kosztuje tyle, ile w przewodniku pisze, czy też na stronie internetowej miejskiej stoi. Obowiązują ciekawe promocje, no jest dobrze. A jak podjeżdża takie oklejone coś, to się do tego nie wsiada. Bo nigdy nie wiadomo, czy za bilet ekstra płacić nie trzeba. Chciałabym, żeby tak było i u nas. Bo podczas swoich dziwnych podróży, głównie na wschód, trochę mało ciekawych sytuacji z biletami właśnie w takich oklejonych pojazdach przeżyłam.

A poza wszystkim, czy nie będzie żal i szkoda nowe bimbki oklejać? „Piątka” nigdy nie była i nie jest oklejana, bo nikt by jej mimo wszystko nie rozpoznał.

To tak dla pomyślenia o nowych tramwajach, i dajcie bogi wszelakie, o autobusach in spe, słowo. Mój osobisty dżin z czarnego imbryka do herbaty lata właśnie po domu i się ekscytuje, bo z Filharmonii Gorzowskiej wrócił, zmusił mnie, mocno nie musiał, do odpalenia płytki z „Szeherezadą” Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, zerka co piszę, i domaga się jednego – Napisz, że te żółtki na Ukrainie, w Rosji, Gruzji i paru innych tamtejszych krajach są żółte i nikt nawet przez moment nie pomyślał, żeby je na inny kolor przemalować, albo oblepić reklamami. No i piszę, oraz uprzejmie tłumaczę, że żółtki, o których baje mój dżin, to takie mocno zdezelowane busiki, najlepszy system komunikacji publicznej w krajach byłego ZSSR. Fakt, żółte są. I fakt, nikomu do głowy jakoś przez ponad 20 lat nie przyszło, żeby kolor zmienić, albo mocarnie zalepić reklamami. Żółtek, znaczy miejska, publiczna komunikacja. Niezbyt droga, dostępna. Miejska, choć po prawdzie prywatna. Ale na usługach miejskich. Na Ukrainie tylko 2 hrywny za kurs miejski.

Ps. No i odrobina prywaty, bo ostatnio nie było. Dwie daty. Pierwsza tak, że mija właśnie dokładnie 155 lat, kiedy w Prusach premierem a potem kanclerzem został Otto von Bismarck. Żelazny kanclerz. Nie lubił Polaków. To on ukuł jednak chyba stale na czasie powiedzenie, które brzmi tak: Dajcie Polakom odrobinę władzy, a sami się wykończą. No nie jest na czasie? Jest. Ottona von Bismarcka nie lubimy, ale może warto pomyśleć, o czym ten stary i mocno doświadczony Prusak gadał. Naprawdę tak jest, że odrobina władzy zaciemnia Polakom myślenie o wszystkim? Czyżby Żelazny Kanclerz znów miał, z zaświatów co prawda, ale jednak, przeżywać chwilkę satysfakcji?

A druga data, znacznie ciekawsza, która mi jest bliska, bardzo bliska, bo lubię kulturę, bo stale jeżdżę na Ukrainę i stale nią jestem zachwycona, to taka, że dziś obchodzimy 145. rocznicę urodzin Salomei Kruszelnickiej, po ukraińsku nie umiem zapisać. Urodziła się małej wiosce pod Buczaczem w rodzinie greckokatolickiego księdza. Uczyła się w c.-k. I gimnazjum w Tarnopolu. Kształciła się od roku 1891 w konserwatorium Galicyjskiego Towarzystwa Muzycznego we Lwowie. Zadebiutowała 15 kwietnia 1893 w Operze Lwowskiej rolą Leonory w operze „La Favorite”. Śpiewała w Krakowie, Odessie, we Włoszech. Była gwiazdą Opery Warszawskiej, Opery Paryskiej. Była gwiazdą mediolańskiej La Scali też. W 1939 roku na stałe wróciła do Lwowa. Zmarła 65 lat temu we Lwowie i została pochowana na Cmentarzu Łyczkowskim. Jej imię nosi dziś Opera Lwowska, tuż obok, w Teatrze Skarbka jest izba jej pamięci. Jej nagrobek na Łyczakowskim Cmentarzu nie daje się przeoczyć. Dla mnie wielka dama. Jak jestem we Lwowie, a staram się być tam w miarę regularnie, to idę na jej grób i do jej opery. Ukraińcy piszą ją w łacińskim alfabecie Kruszelnićkaja, ja o niej myślę – cudowny głos. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x