Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Taka luźna refleksja po gali otwarcia

2017-10-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

O gali otwarcia roku kulturalnego 2017-2018 będzie. Trochę mnie akcenty zaskoczyły, a wydawałoby się, że raczej nic już mnie w tej materii zaskoczyć nie może.

Od lat, wielu, odkąd piszę o gorzowskiej kulturze, zaskakują mnie ciągle te same rzeczy. Od lat o tym samym mówimy, ale ciągle jakoś się tak dzieje, że ciągle się to wydarza. Ale żeby po próżnicy nie bredzić, napiszę, co mnie zawsze doskwiera w takich przypadkach.

Gala otwarcia roku kulturalnego od zawsze jest dedykowana ludziom kultury. Twórcom, artystom, pisarzom, poetom, aktorom, malarzom, muzykom, animatorom, tym wszystkim, którzy ubarwiają życie zwykłych zjadaczy chleba, ubarwiają poprzez swój talent niezwykły, poprzez swoje prace. Ubarwiają, ale i wielokrotnie zmuszają przez te prace do refleksji, do zamyślenia. Do dyskusji. To właśnie twórcy, artyści, ich intelekt i praca podobnie jak i intelekt i praca naukowców popycha świat do przodu. Bez tych ludzi, bez ich pracy, bez ich zamyślenia i twórczych działań, podobnie jak i naukowców, świat tkwiłby w tym samym miejscu, czyli w jakieś grocie, a na pewno nie byłoby tak, że każdy z nas ma telefon czy komputer, umie czytać, liczyć (no ja nie, do tego się przyznaję), ogarnąć się gdzieś tam. To oni są ważni.

A przynajmniej powinni być ważni raz do roku, na gali otwarcia roku kulturalnego. I tak w trochę pokrętny sposób dotarłam do clou, czyli do brzegu.

Otóż od lat ludzie kultury, którzy przychodzą na galę otwarcia roku kulturalnego są broszką do garnituru innych osób. Moim zdaniem, na otwarcie gali prowadzący powinni przede wszystkim przywitać właśnie ludzi kultury. Wielkimi literami i serdecznym słowem, ale ludzi kultury przede wszystkim. Bo to ich święto jest. Ich. Ale nie. Znów było tak, że witano osoby publiczne – urzędników, radnych, samorządowców, nawet biznesmenów, których chyba wcale nie było. O ludziach kultury padło jedno zdanie. Jakoś tak trudno uchwytne.

Moim, ale jak się okazuje, nie tylko moim, proporcja winna zostać odwrócona. Akcent główny powinien być położony właśnie na twórców. Trochę, a może mocno przykro mi było, kiedy słyszałam listę kolejnych ważnych gości. A przecież w sali koncertowej FG, gdzie znów, i bardzo dobrze, że akurat tam, nowy sezon otwierano, siedziało sporo osób autentycznie związanych z kulturą. Ich potraktowano z lekka zdawkowo. Są, przychodzą, OK. Fajnie, że są.

Jak już się wita wszystkich, ludzi kultury najmniej, skoro się wymienia z imienia i nazwiska urzędników, powinno się przywitać także z imienia i nazwiska Honorowych Obywateli Miasta. A było kilku, którzy i wstęgę, i bukiet onegdaj odebrali, a uświetnili swoją obecnością galę. A nie byle kto to są właśnie ci honorowi, nie byle kto.

I  ostatnia. Wcale nie uważam za ważne podkreślanie obecności mediów na galach. Co więcej, wcale się o dziennikarzach nie powinno wspominać. Posłannictwem i rolą dziennikarzy jest być obecnym w takich momentach. Dziennikarz to przezroczysta rola, przezroczyste zadanie. Jest, a jakoby go nie było. Nie wolno przeganiać, nie wolno pluć na niego, ale zaznaczać rolę, to już za dużo. Taki zawód. Ktoś pisze o kulturze, to jest. Bo zawód, ale i pasja mu każe. Taki fiś, co zawodem się stał.

I z innego kątka. Gala Motylowa tym razem miała fantastyczną ramę. Mam na myśli mazura na otwarcie i krakowiaka z Lajkonikiem na zamknięcie. Zatańczyli Mali Gorzowiacy. Mój ulubiony zespół. Żadną tajemnicą nie jest, że jak Maria i Krzysztof zaczynają komponować listę zespołów na Festiwal Zespołów Tanecznych, to ja się upewniam, ludowe będzie, czy przyjdzie mi oglądać tarzających się po ziemi. Jak ludowe, to ja jak najbardziej, jak te inne, to…, no nie. Ja jakoś nie. W każdym razie, Mali zachwycili tym mazurem, zatańczonym zresztą w stroju niekanonicznym, nie ludowym, ale w stylizowanym, nawiązującym do tradycji balów szlacheckich i obywatelskich. Bo rzadko kto chce pamiętać, że do mazura stawano i w salonach polskiej szlachty, ale i resursach obywatelskich. Szlachta i obywatele przyjęli ten taniec ludowy za swój, co szczęście. No i tak Mali tego mazura odtańczyli, co brawo wielkie. Na zakończenie gali zatańczyli krakowiaka z Lajkonikiem. I to też było coś pięknego. Była burza braw. Lajkonik harcował na scenie, jakby to był Kraków… Rama piękna.

A na zakończenie zaśpiewał gość specjalny Michał Kwiatkowski. Gorzowski wokalista, który swoje życie związał z Paryżem. I też było pięknie.

Sumując. Wiem, że to niepoprawne jest. Wiem, że urzędników witać trzeba. Niech będzie. Ale tak naprawdę witać i fetować w takich przypadkach trzeba ludzi kultury. Ten dziwny narodek, mocno neurotyczny, dyskusyjny, ale właśnie ich. Bo to ich święto, co znakomicie pokazały zarówno Motyle, jak i Glorie oraz dyplomy od ministra. Bo to jednak oni – artyści i twórcy byli tak naprawdę bohaterami tego wieczoru. Byli.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x