Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Już wiadomo, co było przyczyną feralnego pożaru najważniejszego kościoła

2017-10-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jest oficjalne stanowisko w sprawie pożaru wieży katedralnej – przyczyną było zwarcie – czyli potwierdzono to, co było wiadome od niemal początku. Ale nic poza tym nie wiadomo.

Oficjalne, pierwsze od lipca stanowisko jest takie – przyczyną pożaru wieży katedry było zwarcie instalacji elektrycznej.

Ta sprawa, ten pożar, jest cały czas rozpatrywana. I dyskutują o tym nie tylko katolicy. Dyskutują o nim niemal wszyscy mieszkańcy miasta nad trzema rzekami oraz trochę okolicznej ludności też. Nie bez kozery piszę o okolicznej ludności, bo w tym zbiorze mieszczą się ci wszyscy, którzy w mieście się wychowali, ale jak okoliczności życiowe pozwoliły, to się wyprowadzili do podmiejskich wsi i wioseczek. Dość dodać, że jak się ten feralny pożar dział, to część nawet porzuciła domowe pielesze i natentychmiast do miasta przyjechała. No bo to, co się 1 i w nocy z 1 na 2 lipca działo, nikomu się w głowie nie mieścił.

Okazuje się, że tragiczne chwile miasta obserwowali nie tylko tubylcy oraz okoliczni sąsiedzi. Wieść straszną odebrali także i ludzie spoza miasta, którzy z nim nigdy nie mieli do czynienia. Miałam bowiem okazję i przyjemność poznać panie muzyczki ze śląskiego – z Górnego Śląska – kwartetu Akademos, który koncertował u nas podczas minionego weekendu. Jak panie do FG przyjechały, to pierwsze ich pytanie było o katedrę właśnie. Potem poszły sobie na spacer po mieście i oglądały okaleczałą świątynię. Ładny gest.

W każdym razie, zwarcie było przyczyną, ale co dalej, nadal nie wiadomo. Nie wiadomo, czy przekaźniki telefonii komórkowej zawiniły, czy też człowiek, a może co innego. Nie wyrokujemy, czekamy, co dalej.

W każdym razie różne środowiska nadal zbierają pieniądze. W sobotę w kościele przy Czereśniowej odbędzie się koncert organowy. Na organach zagra Arkadiusz Popławski, zaśpiewają – Beata Gramza – sopran i jej uczeń Aleksander Kaczuk-Jagielnik – baryton, obecnie student Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Profesor i uczeń, dwa piękne głosy. Szykuje się wydarzenie. Zresztą nie pierwsze i mam nadzieję, nie ostatnie. Piękną rzeczą jest, kiedy artyści z potrzeby serca włączają się w takie chwile. Oczywiście w Necie jest milion nieprzychylnych takim wydarzeniom komentarzy. Bo i po co to robić, wszak Kościół katolicki to bogata instytucja – cytat z Netu, da sobie radę. Może i by sobie dał radę. Ale w tym przypadku ważne jest co innego. Pomijam wymiar religijny. Interesuje mnie wymiar dbania o spuściznę, o dobra kultury, o dziedzictwo, jakie mamy i o jakie zadbać trzeba. Katedra – z gruntu katolicki kościół, ze sporym luterańskim rozdziałem, jest najstarszą budowlą w mieście. Jest znakiem, symbolem, czymś, z czym się wszyscy – bez względu na wiarę, religię czy cokolwiek utożsamiamy. I dlatego też my, obywatele powinniśmy się włączyć i się włączamy w dzieło powetowania szkód, jakie się zadziały tej feralnej nocy. Można religii nie lubić, być do niej w opozycji, ale katedra to znak kulturowy. Była tu od początku dziejów tego miasta, nie zmogły jej Sierotki i Tabor, nie zmogły kolejne wojny, nie zmogła ta najstraszliwsza, czyli II światowa. Nawet Rosjanie jej mocno nie uszkodzili. Po prawdzie niemal wcale. I dlatego teraz zamiast wydziwiać i głupio komentować, trzeba raczej dołożyć starań, każdy po swojemu, żeby już nie straszyła wypalona wieża, zmartwiały i nieczynny zegar. Zwyczajnie trzeba.

Owszem, należy do końca wyjaśnić przyczyny pożaru, ale na dziś to, moim zdaniem, jednak rzecz trochę wtórna. Jak się okaże, że człowiek czy też natura winnymi są, dobrze będzie. Na dziś najważniejszą rzeczą jest doprowadzić wieżę katedry do stanu sprzed pożaru. Robią to różni ludzie. I za to im oklaski się należą.

I po ostatnie. Jak za ostatnie lata płonęły w kraju naszym zabytkowe i ważne w dziejach oraz w pejzażu kulturowym kościoły, w tym i katedry, to pomoc szła w odbudowie z wielu różnych źródeł. I niech tak będzie i tym razem.

No i miało być jeszcze o czymś innym, ale chyba zwyczajnie wystarczy na tę chwilkę. Osobisty dżin z czarnego imbryka do herbaty domaga się posłuchania muzyki. Ma być tą razą „Mesjasz” Georga Friedricha Händla. OK. Znakomicie pasuje do okazji. Odpalam zatem płytkę…. Mam w wykonaniu Filharmoników Sztokholmskich.

 

A tu dla chętnych do posłuchania najbardziej znana część „Mesjasza” Georga Friedricha Haendla czyli „Alleluja”. Wykonie chór Poznańskie Słowiki, za pulpitem dyrygenckim sam maestro Stefan Stuligorosz… Późne wykonanie, maestro dyryguje z fotela… Ale jak. Poznaniacy do dziś mówią, że już żaden chór tak nie zabrzmi… https://www.youtube.com/watch?v=G2zmVeYYwcM

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x