Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Z impetem zaczyna nam się rok edukacyjno-kulturalny

2017-10-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

UTW, MAJ oraz kilka innych ciekawych wydarzeń kulturalno-edukacyjnych rusza lub już ruszyło po wakacyjnej przerwie. Jakby tak dobrze popatrzeć, to lista jest dość imponująca.

Zacznę od koszuli, co najbliżej ciała jest, a więc od Filharmonii Gorzowskiej. Już bowiem wystartowały wszystkie projekty edukacyjne, które także kulturalnym są. I zaczynam wyliczanie: Muzyczne Raczkowanie – projekt animowany przez Iwonę Goździk przeznaczony dla małych, maleńkich i jeszcze tych, co za chwilkę mają przyjść na świat. To specjalne coś – czerwony dywan, muzycy FG, muzyka, instrumenty, wspólne śpiewanie i zabawa. Jedna z najlepiej ocenianych propozycji. I wydawałoby się, że to tylko zabawa, ale jak przychodzi takie małe, siada przed muzykami i dyryguje, albo jak zahipnotyzowane wpatruje się w muzyków, a inne siedzi i markuje granie na instrumencie – niech będą skrzypce, to tylko potwierdza, że jest sens takiej edukacji i takiego spotkania w najmłodszym wieku z kulturą. I choć uczestnicy Raczkowania śpiewają takiego „Ogórka wąsatego” czy inne „Grzybki”, to jednak słuchają, tak, tak, słuchają i bardzo poważnej klasyki, która okazuje się być piękną, a nie trudną czy kolczastą. Ruszyła już także druga edycja Filharmonii Juniora, czyli coś dla cztero i więcej latków. To już trochę inne działania, ale też bardzo atrakcyjne. Hula już też Akademia Muzyki, czyli audycje muzyczne na przedszkoli i szkół, ale i dla dziadków z wnukami. To już poważna audycja, z prowadzącą zajęcia tym razem altowiolistką Anią Rutkiewicz, muzykami, wizualizacjami, zagadkami i innymi niespodziankami. To celowe i ciekawe metody zarażania muzyką. Od lat chodzą na nie dzieci z przedszkoli i szkół z miasta nad trzema rzekami, ale i nie tylko. Dodam, że bonusem największym jest, kiedy z audycji wychodzą takie pędraki przedszkolne, zwykle pięknie i uroczyście na okazję wizyty w FG ubrane i jednym głosem mówią – było przepięknie. Przyjdziemy znowu. Bo tak się zadziewa.

Trwają już też próby do musicalu „Akademia Pana Kleksa”. Zdolniachy, które przeszły dość wymagające sito wokalno-taneczno-aktorsko-ruchowe i znalazły się w obsadzie, siódme poty wylewają, żeby olśnić tych, którzy w grudniu i maju przyjdą ich wysiłki ocenić. Tu spotkanie z kulturą jest złożone. Bo nie dość, że muszą się ról nauczyć, poznać tekst, to jeszcze potykają się z tremą sceniczną. A to jest dość duże wyzwanie. Nie dla mnie, dodam. Ta trema sceniczna.

Już także odbyły się dwa koncerty z cyklu Familijne, gdzie jest i muzyka, ale i słowo, ale i wizualizacja, ale i występy uzdolnionych muzycznie dzieci, które na początek śpiewają piosenkę „Filharmonia wita”. Jest trochę edukacji, trochę zabawy i naprawdę dobra muzyka. Klasyczna, że zaakcentuję. No i jeszcze IN TOUCH – otwarte próby generalne do poważnych koncertów. To już propozycja kulturalno-edukacyjna dla dorosłych i dla dzieci. Rzadko która Filharmonia daje możliwość podpatrzenia, jak wygląda muzyczna kuchnia, czyli przygotowanie do koncertu piątkowego, regularnego dla wszystkich filharmonii na świecie. W poprzednich latach na takie próby zapraszali wielcy dyrygenci, tak samo jest i będzie w tym roku. W pierwszej udział wzięło blisko 150 melomanów w różnym wieku, na najbliższą też się zapowiedzieli kolejni i na następną też. Można się dołączyć. A ciekawa to propozycja jest – wiem od tych, którzy spoza miasta przyjechali i wybierają się znów… Bo ich zauroczyła taka możliwość popatrzenia na muzykę.

Ale żeby nie było, że FG tylko o smarkatych (w moim języku określnie mega pozytywne – to tak dla wyjaśnienia) dba. Fama głosi, że będzie reaktywacja Klubu Melomana, czyli też wydarzenia edukacyjno-kulturalnego dla dorosłych. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale ponoć rokowania są na jak najlepszej drodze. Fama z reguły ma rację. Zobaczymy, co wyjdzie tym razem. To Filharmonia.

Ale już też wystartowała Mała Akademia Jazzu animowana przez Jazz Club Pod Filarami –przypominać nie muszę, ale jednak zaznaczyć trzeba. Na dzień dobry przyjechał świetny saksofonista Marek Kazana. I znów było energetycznie, ciekawie i z niecierpliwością na ciąg dalszy. A że będzie, wcale nie mam złudzeń. Znam kadrę, wiem, jak potrafi czarować. A jak Adam Wendt zacznie swoje zajęcia, to będę musiała się jakoś z pracy urwać, żeby na jedne jego zajęcia pójść.

W Teatrze Osterwy też wrze. Bo i Studio Teatralne, bo warsztaty tańca – są ciekawe propozycje. Oczywiście i Miejski Ośrodek Sztuki też przygotował bogatą ofertę związaną z filmem, ale i ze sztuką. Można zostać filmowcem, można zostać młodym kuratorem, można uczestniczyć w innych warsztatach edukacyjnych, które w efekcie prowadzą do czynnego udziału w kulturze. Wachlarz naprawdę ciekawy.

No i w końcu odbyła się uroczysta immatrykulacja studentów mojej ulubionej uczelni, czyli Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Immatrykulacja studentów pierwszego roku dodam. Bo jak kto jest już na drugim, trzecim, czwartym, piątym czy n roku, to tylko nowych ogląda, jak odbierają od Jego Magnificencji Rektora, Czesława Gandy dyplomy – indeksy potwierdzające przynależność do tej wybitnie ciekawej społeczności. To też jest taki projekt hybryda. Bo edukacyjny, bo aktywizujący, ale i kulturalny. Tym bardziej cenny, że skierowany do ludzi dorosłych, których się z lekka pomija. Szczęściem z lekka, bo dorośli, którzy odchowali dzieci, też mają prawo w takich działaniach uczestniczyć. Chcą, uczestniczą i są na fali. UTW im tę okazję stwarza. Tylko przypomnę, że w mieście nad trzema ideę UTW zaszczepiła pani Maria Gwozdowska, zmarła niedawno pierwsza rektor, o której odejściu na Niebieskie Uczelniane Łąki trudno mnie się jeszcze myśli.

Oczywiście ruszyły też wszystkie zespoły taneczne, kluby i inne formy aktywności. W tym kluby MCK oraz formy aktywności MDK. Bo też w nich dużo się dzieje. Jak i w zespołach prowadzonych przez prywatnych animatorów. Naprawdę dużo tego jest.

Można więc powiedzieć, że miasto po wakacjach i deszczowym (moim ulubionym) lecie pokazuje, że wiele się tu dzieje. Tak po prawdzie zawsze się działo. Wiele na styku edukacji i kultury. Za styk edukacji i kultury mam bowiem te działania, które przez edukację, jakąkolwiek, prowadzą do uczestnictwa w kulturze. Dobra, rzetelna, prowadzona przez fachowców edukacja wcześniej czy później doprowadza do tego, że kultura staje się rzeczą ważną. Chce się iść na koncert, do teatru, chce się pojechać gdzieś i coś zobaczyć. Miasto miało i ma to szczęście, że ma zarówno w instytucjach, jak i w projektach prywatnych właśnie takich animatorów. Bo nie ma nic piękniejszego niż otwarta głowa, otwarte spojrzenie, próba uczestnictwa i faktyczne uczestnictwo w tych działaniach. Tak w instytucjonalnych, za jakie ja mam repertuarowe koncerty, spektakle, wystawy, dyskusje, jak i te inne. A w zaciszu domu – książka, płytka z muzyką, wyjście do kina, wyjazd na wystawę. To jest szczęście. Szczęściem jest też i to, że takie działania powodują, iż wyostrza się spojrzenie, krytyczne podejście do sztuki, do kultury, do rzeczywistości. Bo kultura otwiera horyzonty. Chce się więcej i więcej.

Mój prywatny dżin z czarnego imbryka do herbaty też tak myśli. Lata po domu i pieje – nareszcie Ochwat pojęłaś tę prostą prawdę. No i sobą by nie był, żeby nie dorzucił – no i żużel… No fakt, żużel. Ale ani to kultura, ani edukacja, ale proste sportowe kibicowanie, co też satysfakcji przysporzyć może. Mnie przysparza. Ale mój dżin i żużel… Muszę wypolerować imbryk.

Ps. I tylko dla porządku domu przypomnę, że dziś o 17.00 w Muzeum przy Warszawskiej spotkanie ze skarbami monet średniowiecznych i wykład wybitnego specjalisty, dr. Tadeusza Szurka o nich, oraz promocja książki o tych skarbach – oczywiście autorem jest znakomity numizmatyk, dr Tadeusz Szczurek, który z drobiny malusiej potrafi odtworzyć małą monetkę, jak choćby brakteaty brandenburskie. A o 19.00 w FG koncert symfoniczny zatytułowany „Sławni niepokorni”. Koncert otworzy suita „Maskarada” wybitnego ormiańskiego kompozytora Arama Chaczaturiana napisana niegdyś jako muzyka do dramatu Michaiła Lermontowa. Jako drugi zabrzmi utwór współczesnej polskiej kompozytorki, Weroniki Ratusińskiej – Koncert na saksofon altowy i orkiestrę symfoniczną. Finałem koncertu będzie Symfonia C-dur – zapomniane arcydzieło kilkunastoletniego Georgesa Bizeta. Muzycy mówią – trudne. Posłuchamy i zobaczymy. O 19.30 w Jazz koncert Earla Thomasa – bluesmana dobrze znanego w mieście. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x