Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

O winnogrodzko-nadwarciańskich związkach będzie

2017-12-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Oczywiście kulturalnych, bo te inne jakoś słabo znam. W kulturze, przynajmniej w kilku działkach jakoś to trybi. Może nie pełną parą, ale jednak.

Właśnie się skończył koncert w Filharmonii Gorzowskiej. Tym razem był na afiszu Mikołaj Górecki, Joseph Haydn i Edward Elgar. Całość na zaproszenie FG poprowadził maestro Czesław Grabowski, od lat dyrektor naczelny i główny dyrygent Filharmonii Zielonogórskiej. I to jeszcze w tych czasach, kiedy nam tu nad trzema rzekami marzyć się nie śmiało, że i my filharmonię też mieć będziemy.

Koncert zadowolił najbardziej i bardziej wymagające gusta. Maestro Grabowski tak ustawił pracę, że wszyscy wiedzieli, co i jak mają grać. To był któryś raz, kiedy maestro prowadził koncert w FG. Gośćmi maestro i FG tego wieczora byli państwo Ewa i Edward Dębiccy. Honorowy Obywatel miasta na siedmiu wzgórzach, choć dziś zamieszkały tuż za opłotkami, od lat przyjaźni się z maestro Grabowskim. Co więcej, jakiś czas temu Filharmonia Zielonogórska pod batutą maestro wraz z Teatrem Terno pod kierunkiem Edwarda Dębickiego przygotowała i zagrała wspólny projekt, zresztą dość entuzjastycznie przyjęty w kraju.

Miło było patrzeć teraz, jak Honorowy wraz z żoną spotykają się z maestro. Sympatia, szacunek, coś więcej. Ale państwo Dębiccy z maestro spotykają się też na gruncie prywatnym. I też sobie te spotkania bardzo cenią.

To takie muzyczne dobre tropy, współpraca, radość ze spotkań. Tak to wygląda i bardzo dobrze, że tak.

Ja od maestro Czesława Grabowskiego usłyszałam – przyjeżdżajcie do nas. Wystarczy tylko jeden telefon i będzie spotkanie. Muzyczne. Zapraszam bardzo serdecznie. Zestresowanej w tamtej chwili trochę Renatce serdecznie się zrobiło. Dodam tylko, że maestro Czesław Grabowski dostał od nas wydawnictwo – książkę o orkiestrze. Dla dzieci i nie tylko dla dzieci. Książeczka szalenie mu się spodobała, powiedział, że przekaże swoim ludziom w Winnym Grodzie, żeby może coś w podobie zrobili. Nam miło było, nawet bardzo.

A teraz kolejna działka, kulturalna oczywiście. Od lat wielu, jeszcze za czasów śp. Ryszarda Majora, a już oczywiście i standardowo za czasów Jana Tomaszewicza trwa współpraca teatrów obu – naszego Osterwy i Lubuskiego w Winnym Grodzie. Wygląda to tak, że jak są Spotkania Teatralne nad Wartą, Kłodawką i Srebrną, to zawsze obok stołecznych jest też z Winnego Grodu, jak i z Legnicy, czyli Modrzejewska. I bywa często tak, że Winny oraz Modrzejewska zachwycają. I to jak bardzo. Choć tam gwiazd nie ma, ale za to jakie spektakle potrafią zrobić. No takie, jak i Osterwa. Potem teatr z miasta nad trzema rzekami jedzie z rewizytą i też zbiera oklaski. Ja tam szalenie lubię takie wymiany. Bo jakoś tak mam, że jak na żywo oglądam, to często warszawskie gwiazdy jednak nie wytrzymują na niwie teatralnej konfrontacji właśnie z Winnym lub z Modrzejewską. I super. I tak jest, bo pisać, powinno być, jest zwykłym niedostrzeganiem tego, co faktycznie się dzieje.

Weźmy jeszcze pod szkiełko sztuki piękne, bo jak napiszę plastyka, to się artyści obrażą. Już sam fakt, że dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sztuki jest pani Marta Gender – bo tak dyrekcję nazywają wszyscy, jest dobrym znakiem. Pani Marta Gendera jest bowiem zielonogórzanką, tam prowadzi swoją fundację i przeszczepia dobre wzorce. Ale od lat oba miasta łączy jedno – przeglądy lubuskiej plastyki urządzane naprzemiennie to w Winnym, to nad Wartą. Czasem lepsze, czasem gorsze te przeglądy są, bo taka jest kondycja sztuki, która miewa się lepiej lub gorzej. Ale artyści z obu miast śledzą pilnie, co się u sąsiadów dzieje, co się tam robi. O związkach prywatnych i towarzyskich nie piszę, bo to już papirus wielki musiałby być. Dość dodać, że jak spotykam ważnych dyrektorów instytucji kulturalnych z Winnego Grodu na dworcach kolejowych tu u nas czy gdzie tam w kraju, to zawsze jest chwilka na rozmowę i zaproszenie – no przyjeżdżajcie do nas. I jak tylko się uda, to jedziemy.

I w końcu literatura. Łączy nas Wawrzyn Lubuski. Kontrowersyjna nagroda z punktu widzenia nas, tu na północy. Bo zawsze trochę się czujemy pokrzywdzeni. Ale jak tak trzeźwo spojrzeć, to jednak silniejsze środowisko jest na południu. Inna rzecz, że lubimy literackie spotkania nas i winnogrodzkich, bez odium Wawrzynu, tylko po to, żeby się spotkać. Znam i lubię oraz cenię wielu z Winnego Grodu. Dzięki poetce Beacie Patrycji Klary mam niezwykłą przyjemność i honor, ale przede wszystkim przyjemność znać ciekawą poetkę Mirę Szott. Ale i innych twórców z Winnego – mam na myśli nie tylko samo miasto, bo i okolic. I jak się tylko spotykamy, to zawsze wypływa kwestia animozji. U nas nie ma żadnych. U nich, w Winnym, też nie ma. Znaczy – te animozje to jakieś bajędy ostateczne są.

No i proszę – muzyka, teatr, sztuki piękne, literatura. Jaki piękny wachlarz.

Co jest inne? Bo jest. Ano my z jazzem jesteśmy w szpicy i daleko przed Winnym Grodem, choć za mojej pamięci było po równo. A oni są daleko, dużo bardziej daleko przed nami z kabaretem. Bo u nas kompletnie tego nie ma, a u nich mistrzostwo świata. Akurat w tej ostatniej kwestii to ja się nie znam, ale opieram się na opiniach, którzy tę kwestię mocno znają i się dobrze w tej materii poruszają. Bo ja nie. Mnie kabaret nie bawi.

No i proszę, jak to pięknie wygląda. Powinnam jeszcze napisać o bibliotekach, o filmie, o sztuce naiwnej, czyli o amatorach… Tu jakoś blisko nam jest.

Chcę jeszcze wspomnieć o turystyce. Tu też nam blisko jest. Choć my mamy nieco bardziej rozwinięty ruch turystyki regionalnej, ale oni mają więcej ciekawych zabytków. Tu można przyjąć, że się równoważy.

I po to jest ten elaborat dziś wywołany wizytą maestro Czesława Grabowskiego, aby powiedzieć jedno. Ja lubię Winny Gród i ludzi z miasta tego. Uważam, że znacznie więcej nas łączy, niż dzieli. I jestem dumna z tego, że jednak dobrze nam się w działce kultura jednak współpraca układa. I oby tak dalej, bo kultura, moim zdaniem, to najlepszy język, najlepsza narracja do dobrej współpracy, do dobrych znajomości, do przyjaźni w końcu. I do myślenia o przyszłości. Oczywiście w działce kultura. Bo inne, poza żużlem, to są dla mnie taką trochę terra incognita.

Koncert się udał, wystawy także bywają ciekawe, spory literackie są potrzebne. Teatry dyskutują na innych płaszczyznach. I tak powinno być.

A teraz czekam na vota separata…. Ciekawe, czy będą?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x