Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Ktoś w końcu zadbał o drzewa

2018-02-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Drzewa przy Sikorskiego jakaś troskliwa ręka opakowała w plastikową otulinę i takie dziwne deski, które mnie się skojarzyły z płazami. No i bardzo dobrze.

Zdziwił mnie ten widok, bo to rzadkość w mieście. Drzewa i drzewka rosnące przy Sikorskiego ktoś opakował w plastik i drewniane dechy, takie trochę płazowe. Trochę się pogapiłam i nagle mnie olśniło. No fakt, przecież szykuje się remont ulicy i zamiana w deptak. Co do tego ostatniego pomysłu, to nie chce mnie się rozwijać myśli. Ale co do zabezpieczeń, to jak najbardziej. Jakoś nie pamiętam, żeby ktoś przy okazji jakiejś inwestycji pomyślał o drzewach, w taki sposób pomyślał. To tylko świetnie świadczy o magistracie, bo to chyba na magistrackie polecenie się stało. A jeśli nie pomyślał o tym magistrat, a wykonawca remontu, to tym większe słowa uznania. Bo jak do tej pory, to praktyka była raczej inna. Drzewa się zwyczajnie wycinało i wycina. Bo co tam drzewo. Było, wytnie się, kiedy przeszkadza, jakieś nowe się posadzi i będzie charaszo. Jak charaszo wyszło, najlepiej świadczy maksymalnie zaniedbany Królewski Szlak. Mnie z reguły latem szlag jaśnisty trafia, kiedy idę po tej pustyni, a pamiętam jeszcze ten czas, kiedy rosły tu klony. No cóż.

Bo wcale tak nie jest, że coś się wytnie, coś posadzi i będzie w porządku. Tak można myśleć o nagietkach (przepraszam ładne kwiatki za takie porównanie), ale nie o drzewach. No i tym razem jednak czyjaś wyobraźnia zadziałała. Chwalę, zwyczajnie chwalę. Co wyjdzie w praniu, znaczy podczas remontu – zobaczymy. Będę sprawdzać.

A teraz z drugiego kątka. Już wiadomo, kto zagra na Dniach Gorzowa. Znaczy znana jest pierwsza kapela. To ni mniej ni więcej a Cree Sebastiana Riedla, syna Rycha, który w domu zwany był Bastkiem. Zespól powstał w czasach, kiedy Rychu, znaczy Ryszard Riedel jeszcze żył i to on był ojcem chrzestnym nazwy. Cree, Kri tak naprawdę, to jedno z największych plemion Indian kanadyjskich. A Rychu miał kręćka na punkcie Indian i stąd nazwa. W każdym razie zespół ciekawy, gra ciekawą muzę. Będzie na pewno gwiazdą. Szkoda tylko, że jednak Dni Gorzowa w czerwcu będą, bo przegrały z mistrzostwami w piłkę nożną. Kolejny raz powtórzę, że nie przekłada się urodzin czy imienin dlatego, że jakieś mistrzostwa się odbywają. Powinna obowiązywać zasada złotego wyboru – chcę oglądać mecz, oglądam, chcę iść na piknik, idę. Zwyczajnie nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. Szkoda, że magistrat zdecydował tym razem, że ciasteczka będą dwa.

A skoro przy Indianach w jakiś sposób się znalazłam, to powiem, że poznałam polskich Indian i to jest do tej pory dziwne dla mnie doświadczenie. Istnieją w kraju wioski indiańskie. I chyba się tam w końcu wyprawię, bo zadziwienie moje mocne jest. Oj bardzo mocne. Na tyle mocne, że chyba sobie pożyczę książkę o Stanisławie Supłatowiczu – Sat-Okh. Jak kto ma, już przeczytał, a zechce się podzielić, to będę wdzięczna za pożyczkę. Książki oddaję zawsze.

Ps. Dziś świat nauki obchodzi 30. rocznicę śmierci Richarda Feynmana (urodził się w 11 maja 1918 roku), wybitnego fizyka, laureata Nagrody Nobla w 1965 roku za niezależne stworzenie relatywistycznej elektrodynamiki kwantowej – cokolwiek to znaczy, bo dla mnie jest to jakby po chińsku. Dla mnie Richard Feynman jest autorem świetnej książki, czyli „Pan raczy żartować, panie Feynman!”, jednej z najlepszych biografii wybitnego naukowca, jakie mi dane było przeczytać. Dystans do siebie, humor, anegdota powodują, że czyta się to jednym tchem. To tam można przeczytać o tym, jak wybitny student a potem profesor najlepszych amerykańskich uczelni po raz pierwszy występował przed wielkimi tuzami nauki, w tym sam Albert Einstein, którzy słuchali jego wystąpienia, tam jest o bombie atomowej ale i barach topless i wiele, wiele innych zabawnych opowiastek. Fizycy wspominają tuza i wielką postać, ja myślę o fajnym facecie, za jakiego mam właśnie Noblistę. Jak pomyśleć, że miał domieszki krwi polskiej, rosyjskiej i żydowskiej, to oczywistym staje się, że nie miał innej drogi. Musiał zostać kimś wielkim, a wielkość nie wyklucza luzu i dystansu. Wręcz przeciwnie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x