Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

I znów drzewa przeszkadzają, tym razem ich korzenie

2018-03-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zwyczajnie nie uwierzyłam, kiedy posłuchałam sobie, co prawi pani wiceszeryf miasta. Na Walczaka inwestycja drogowa szła pełną parą, aż nagle się okazało, że może nie pójść świetnie, bo te drzewa nieszczęsne….

A dokładniej ich korzenie. Pani wiceszeryf miasta w powadze urzędu i nazwiska oraz wizerunku własnego stwierdziła, że wszystko z przebudową Walczaka szło super, ale nagle się okazało, że drzewa, które tam rosną, a są wpisane do rejestru zabytków i objęte ochroną konserwatorską, inwestycji przeszkadzają, a dokładnie korzenie tych drzew. I trzeba je, znaczy korzenie owe, tak przyciąć, aby się te zabytkowe i przy okazji piękne drzewa nie powywracały. No i wykonawca prac poszuka specjalisty, aby podpowiedział, jak pogodzić obie sprawy – podciąć korzenie i jednocześnie prowadzić dalej inwestycję.

Zwyczajnie nie uwierzyłam, więc sobie jeszcze raz i jeszcze raz posłuchałam wypowiedzi pani wiceszeryf dla lokalnego radia. Nie chciało być inaczej.

Jednym słowem, przepiękna aleja lipowa, jeden ze znaków miasta padnie zwyczajnie, bo korzenie trzeba podciąć? Bo jak inaczej interpretować słowa wiceszeryf? Nie trzeba być orłem w dziedzinie dendrologii, albo ogólnie biologii, żeby wiedzieć – ktoś ucina korzenie, ktoś pozbawia życia drzewa. Znam cenę rozwoju cywilizacji, nie kłócę się o jakieś malusie drzewinki albo krzaczory, których niezmiernie mi zawsze żal. Ale czasem coś trzeba poświęcić, bo taki wymóg czasu. Jednak zwyczajnie nie zgadzam się na to, aby zabytki przyrody legły, bo jakaś inwestycja musi być przeprowadzona. Po pierwsze dlatego, że wybitnie drażni mnie dezynwoltura, z jaką władza podchodzi do właśnie zabytków przyrody. Pod drugie dlatego, że władza zdaje się zapomina, jaką jakością i jakim niezbywalnym i niezastąpialnym majątkiem są drzewa w mieście, zwłaszcza takie, które dają chłód i cień, ale i oddech. Tak to jest niestety, pani wiceszeryf, że te drzewa produkują tlen niezbędny do życia. Do życia pani – pani dzieci, pani rodziców, pani rodziny, ale i dla mnie. Po trzecie cały cywilizowany świat od lat tak ma, że dba o drzewa. Zakładam, że pani wiceszeryf gdzieś tam w Europie była i musiała widzieć różne architektoniczne wygibasy – mam na myśli domy,  drogi, skwery, gdzie się o te drzewa dba. Jak nie, to wystarczy spojrzeć w Internet. Podpowiem na co można spojrzeć, na Stuttgart, na hiszpańskie miasta, na Portugalię, ale i na Ukrainę. O Japonii nie wspomnę. To tylko nieliczne przykłady, jak można zadbać o drzewa.

Zresztą ostatnio jakoś tak jest w mieście, że jak się coś projektuje, jakąś nową inwestycję, to się kompletnie w mieście nie myśli o zielsku. Vide – straszak okropny Przemysłówka. Zniknie zielony skwerek z fontanną. Za to miasto posadzi malusie drzewka. No i ciekawe, czym będą oddychać ci, co mieszkają tam blisko. Zupełnie tego nie rozumiem. Jak i tego, gdzie w tym mieście, które lubi o sobie myśleć i mówić, że jest utopione w parku, ten park zostanie. No gdzie?

I z drugiego kątka. Jakoś nie milknie dyskusja na temat sprzedaży willi Pauckscha. Jak napisał przemiły znajomy – nie sprzedaje się rodowych sreber. Bo rzeczywiście nie sprzedaje się rodowych sreber. Chyba że mamy do czynienia z sytuacją graniczną. Ale akurat tak nie jest. Jeszcze nie mamy do czynienia z sytuacją graniczną. Powtórzę n-ty raz. Nie przekonuje mnie oraz coraz większej liczby ludzi stąd, że akurat ten zabytek trzeba sprzedać i to na hotel i restaurację. Zwyczajnie nie wierzę i nigdy nie uwierzę, że miasta nie stać na zatrzymanie tego akurat zabytku. Nie przekonują mnie słowa wiceszeryfa Jacka Szymankiewicza, którego mam za mądrego człowieka. Nie przekonują. Wiem i rozumiem, że zaszłości wobec tego budynku i tego parku są ogromne. Wina jest wszystkich, którzy dotychczas rządzili tym miastem, i tu bez sporu, bo żaden szeryf i jego ludzie tak naprawdę nie zajął się tym zabytkiem. Ale takie łatwe zbywanie właśnie tego pałacu jest zwyczajnie karygodne. Powtórzę kolejny raz. Zwyczajnie nie wolno tego budynku sprzedawać w prywatne ręce. To coś okropnego. I jak się okazuje, tak myśli wielu ludzi stąd. Ludzi zatroskanych o miasto.

Ps. Dziś święto – Irlandii w szczególności. Dziś dzień św. Patryka, patrona Irlandii, który uwolnił ten kraj od plagi węży. Irlandczycy mają dziś fiestę i generalnie bal. Piją piwo, bzdurą jest, że zielone, bawią się dobrze. A ja piszę o tym dniu z nostalgią, bo przez wiele lat obchodziliśmy dzień św. Patryka w Lamusie, którego już nie ma. Komuś Lamus przeszkadzał. Spotykaliśmy się 17 marca – stara gorzowska gwardia, nowa gorzowska gwardia, ludzie, którym kultura w różnych zakresach nie była obca. Było radośnie, było tłoczno. Umawialiśmy się na kolejnego Patryka. Było zielone piwo, był seler naciowy, była irlandzka muzyka. Była i było… No cóż.

Ps. 2. Bo zwyczajnie muszę. A kto nie był w piątek w FG, a twierdzi, że lubi barok, to niech żałuje, mocno żałuje, bardzo mocno żałuje. Oj była uczta muzyczna. Mnie nie wypada pisać, bo tam pracuję, ale byłam sobie na koncercie nie jako pracownik, ale jako zabita miłośniczka Jana Sebastiana Bacha i jego muzyki. I było coś cudownego. A bis, czyli canon Johannesa Pachelbela w dyskusji z Janem Sebastianem Bachem, w interpretacji jego muzyki to poezja. Nasi filharmonicy to zagrali. A kto nie był, a lubi barok, niech zwyczajnie żałuje….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x