Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Wakacje już na horyzoncie

2018-06-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zapowiedź festiwalu tanecznego dzieci i młodzieży oraz Scena Letnia to prawdziwe jaskółki wakacji. Od lat tak mam, że jak pojawiają się informacje o tych dwóch imprezach, zaczynam myśleć właśnie o labie.

Nie należę do tych, co lubią wakacyjny bezruch i nicnierobienie, ale też i przesadnym pracoholikiem nie jestem. Jak tylko Teatr i Młodzieżowy Dom Kultury zaczynają mówić w szczegółach o swoich dwóch letnich imprezach, mnie się też włącza tryb wakacyjny.

Ale zanim o moich wakacjach, to warto o wakacjach, przynajmniej tych lipcowych, w mieście.

Na otwarcie festiwal taneczny. Jak już wiele razy mówiłam, na tańcu się nie znam, sama nie umiem i jakoś nie bawi mnie oglądanie, poza jednym, albo dwoma właściwie wyjątkami. Lubię klasyczny balet, do którego mam jednak daleko i tańce ludowe, do których mam znacznie bliżej. Dzięki „Małym Gorzowiakom” poznałam pewnego lata fantastyczny zespół z Turcji, który zgarnął Grand Prix gorzowskiej imprezy, a mnie siedzi w głowie do dziś. To dzięki „Małym Gorzowiakom” poznałam trochę zespołów z Podhala i Podkarpacia, które nadal siedzą mi w głowie i bardzo dobrze, że tam są. Zresztą wyliczać, ile dobrego mnie spotkało właśnie przez „Małych” to długa lista.

No i właśnie z niecierpliwością czekam na najnowszy festiwal. Bo jak znam życie i możliwości „Małych”, znów będzie coś nieoczywistego, coś fascynującego. Co prawda, dochodzą pogłoski, że festiwal ma się zmienić. Mam nadzieję, że zmienić, a nie zniknąć.

Jeśli chodzi natomiast o  Scenę Letnią, to każdy w mieście wie, że jest, jest oczekiwana, kochana. Mieścinkowi na godzinę przed karnie stoją u wrót Osterwy, żeby dobre miejsce zająć. A w tym roku szykuje się coś specjalnego, co ucieszy miłośników zwłaszcza lokalnych rzeczy, choć wcale nielokalnie też ma być.

A teraz z innego kątka. Jak zacięta płyta piszę, że nie lubię, kiedy się w mieście drzewa wycina. No i wczoraj znalazłam takie wycięte. Wcale nie jakieś mikre, chore albo coś. Tym razem ofiarą piły padło duże drzewo przy ul. Strzeleckiej, tuż przy Kłodawce.

Któryś tydzień z rzędu piszę, że nie mogę wydostać z Magistratu informacji o planowanych wycinkach pod tę dziwaczną ścieżkę. Jakoś trudne to jest. Dlatego powiem, że to drzewo, przy Strzeleckiej traktuję jako wycięte pod ścieżkę.

Mój prześwietny znajomy, znakomity fotograf z Winnego Grodu prowadzi taką akcję – sfotografujmy wszystkie drzewa, zanim je wytną. Myślę, że czas i u nas coś takiego poprowadzić. I powtórzę, dla mnie wycinanie drzew w mieście to barbarzyństwo i skazywanie nas, mieszkańców na brak cienia, brak tlenu, brak zbawiennego chlorofilu.

Tylko potem niech nikt nie narzeka, że idą ulewy zatapiające miasto, afrykańskie upały i trąby powietrzne. Bo te wszystkie kataklizmy to prosta odpowiedź na niszczenie zielska wszelakiego. Wiem to ja, która miała zaledwie wyjęczaną trójczynę z biologii, dziwnym zatem jest, że nie wiedzą tego tzw. specjaliści. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x