2018-06-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i tylko gratulować. Choć sam spektakl nagrody nie dostał, jednak z tarczą do miasta wrócił. Mam na myśli „Hamleta” Szekspira w ujęciu Błażeja Peszka.
Najbardziej prestiżowy polski konkurs spektakli Szekspirowskich odbywa się od ćwierci wieku w Gdańsku, co jest zrozumiałe, bo tam jest replika słynnego The Globe oraz liczące się towarzystwo Szekspirowskie. No i od lat teatry z całego kraju walczą o nagrodę Yoricka. Udało się to między innymi dobrze znanemu gorzowskim teatromanom Teatrowi Heleny Modrzejewskiej w Legnicy.
Gorzowski Osterwa też kilka razy przymierzał się do Yoricka, ale jak na razie bez spektakularnych sukcesów, choć gdyby ode mnie zależało to jakiegoś srebrnego Yoricka dałabym za „Wesołe kumoszki z Windsoru” w reżyserii nomen omen Jacka Głomba.
No i teraz specjalne wyróżnienie za ruch sceniczny na jubileuszowym, bo 25 festiwalu zyskał Bartosz Bandura, aktor, choreograf, człowiek zajmujący się właśnie ruchem scenicznym. „Hamleta” w nowym odczytaniu wyreżyserował Błażej Peszek. No i nic, tylko gratulować, tylko się cieszyć, tylko życzyć sobie więcej takich wyróżnień. A może nie, bo jak Bartka zobaczą inni wielcy, to nam go z Osterwy raz, dwa sprzątną.
Dlaczego się jednak cieszę? Bo to ogromne wyróżnienie. A patrzę na pracę sceniczną Bartka już od jakiegoś czasu i za każdym razem szalenie mnie się podoba. I uważam, że dobrze się dzieje, że ktoś widzi taką pracę. No i powiem ta, czekam na kolejne rzeczy w wydaniu Bartka. Raz jeszcze gratulacje.
A teraz z innego kątka. Przeczytałam, że rusza kolejny etap prac remontu Sikorskiego. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Bo już mamy niezły paraliż, już gorzowianie klną na czym Ziemia stoi, a szykuje się kolejne zamykanie kolejnych części miasta. Widziałam panikę w oczach znajomych, którzy usłyszeli tę nowinę. Panikę w oczach kierowców, którym przychodzi borykać się z trudnościami już wielkimi, a dojdą następne. Może jednak warto przemyśleć otwarcie kolejnego frontu, zanim się z jednym nie skończy. Taka wielofronotowść z reguły kończy się niedobrze, a na pewno nie tak, jak sobie planistyce zakładają.
Ps. Odprysków mundialowych ciąg dalszy – znajoma – Wiesz, mój mąż już po pięciu minutach przewidział, że wygra Senegal… Poszłam sobie postawić pasjansa, ale potem wysłuchać musiałam…. Kolejna znajoma – mój mąż zapowiedział, że żadna siła nie zmusi go do oglądania panów, którzy mają czas na wszystko, ale nie na grę. Zobaczymy. No proszę, jak to naród daje się wkręcać w piłkę kopaną. (Zaznaczam, że ja od czasu do czasu lubię sobie się pogapić na to, jak gra Barca, ale to zupełnie inne widowisko).
Jakoś ten czas tak zaiwania, że znów kolejne święta, czyli wolny czas, znów można się gdzieś wybrać, co ja oczywiście uczynię.