Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Najbliżej do stolicy z niedźwiadkiem jednak koleją

2018-09-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Od jakiegoś dość pokaźnego czasu to wiem. A teraz tylko mnie w tym upewniła opinia byłego Szeryfa. Goście z Niemiec przyjechali do nas i odjechali pociągiem.

Tajemnicą żadną nie jest, że jak tylko mogę, to się wyrywam do Berlina, zwanego przeze mnie Miastem Niedźwiadka. Jadę najczęściej pociągiem – jak sama tam się wybieram, bo szybko, wygodnie, w miarę tanio, jak się wie, jak bilety kupować.

No i właśnie były Szeryf, czyli pan Tadeusz Jędrzejczak w mediach społecznościowych powiesił taką to informację: „Uprzejmie informuję! Delegacja SPD z Berlina wyjechała wczoraj z Gorzowa (znaczy w piątek), planowo o godz. 22:48 i po 95 minutach była w Berlinie. Dlatego warto inwestować w połączenia z Gorzowa do Berlina. Najwygodniej i najszybciej pociągiem. Pozdrawiam. To jest rekord przejazdu! Warto było współpracować przy modernizacji linii Gorzów - Kostrzyn i utrzymać linie z Kostrzyna do Berlina”. Cytuję nie dlatego, żeby coś ugrać, bo nie, ale dlatego, że nie tylko ja, moi przemili znajomi regionaliści, ale i inni już też odkryli to połączenie. Cytuję tylko po to, aby pokazać, że nie tylko zwykli zjadacze chleba, za jakich ja się mam, korzystają z tak dobrego połączenia. Jeżdżą nim także ważni ludzie, bo odkryli, że siłą jest takie połączenie. Im tam w Berlinie prościej jest dojechać na dany dworzec kolejowy miejską komunikacją, wsiąść do bombardiera albo do Pesy pociągu – bo takie jeżdżą na tej trasie i w miarę szybko dotrzeć do czarnej komunikacyjnej dziury, czyli do Gorzowa. Szybciej i wygodniej się zwyczajne nie da.

Dla mnie osobiście do pełni szczęścia brakuje tylko jednego – lepszego i częstszego skomunikowania z Kostrzynem nad Odrą, bo wahadło z Berlina do Kostrzyna jeździ co godzina z niewielką przerwą w nocy. I zawsze pociąg jest w miarę pełny. Wiem, bo naprawdę jeździłam tam i z powrotem o różnych godzinach. Czasu spędzonego w Kostrzynie na czekanie na połączenie do Gorzowa nie liczę, bo naprawdę dużo go było. Dobrze, że dworzec w Kostrzynie ostatnio wygląda w miarę dobrze, da się jakoś przeczekać.

A teraz łyżeczka dziegciu. Ja wiem, że w fazie remontu jesteśmy. Znaczy remontu dworca Gorzów Centralny. Ale jednak dobrze by było, żeby jednak zadbać o oświetlenie drogi z peronu IV, z którego obecnie pociągi do Kostrzyna odjeżdżają. Bo łażenie po zakamarach dworcowych i po nierównym gruncie – wieczorem, a obecnie szybko ciemno się robi, jest wyzwaniem. Nie chodzi mnie o oświetlenie typu lasvegas, masa światła i to w kolorach, ale o zwykłe lampy w strategicznych miejscach. Onegdaj, nie dalej jak wczoraj, przyjechałam do Gorzowa i lazłam objuczona bagażami trzema, w tym torbą z komputerem, tymi zakamarami. Ja słabo widzę, więc szłam uważnie. Bo jakbym miała kolejną dziurę w kolanie i spodniach sobie zrobić, to pies drapał. Gorzej by było, gdyby coś się stało memu komputerowi lub telefonowi. Dlatego to tak długo trwało. Tym bardziej, że jakaś punktówka mnie oślepiała. Nie tak to powinno być, tym bardziej, że pono remont się przedłuża i jeszcze czas jakiś po zakamarach łazić będziemy. No my podróżni. A na wieczorne połączenia jednak trochę ludzi jest. Jak nic się nie poprawi, cóż trudno. Przeżyjemy. Jednak miło i wytwornie byłoby, gdyby jednak coś się w tej kwestii udało zrobić. Ze dwie lampy w punktach strategicznych i wyłączenie owej punktówki.

I jeszcze jedna drobna uwaga. W kwestii zieleni będzie znów. Kolejni znajomi napisali, że żal im klombów różanych, sztuk dwa przy SP17, tym bardziej, że widzieli mrówczą pracę przy ich odchwaszczaniu. Tych klombów, które zostały wydziabane kilka dni później, bo nie pasowały do projektu. O drzewach, które wydziabano, nie piszę, bo o nich już wszyscy wiedzą. Najbardziej smutna konstatacja była taka – czego te dzieci z SP17 mają się nauczyć w kwestii dbania o przyrodę? Bo najpierw ktoś pracowicie odchwaszcza klomby. Piękne one są przez jeden dzień. Dziatwa się cieszy, bo pięknie jest. A na następny przyjeżdża machina i je, te róże, niszczy. I nie ma róż, nie ma drzew, nie ma trawy, jest koncepcja…. No cóż. Znajomi podpowiedzieli też – a niech ci mądrzy od tych projektów spędzą następne lato, pewnie bardziej gorące i bardziej słoneczne, nie na Ibizie, nie na Arubie, ale na tym pozbawionym życia skwerku. Bez cienia, bez wody, tylko z kikutkami malusich drzewek, które tam zostaną zasadzone w ramach koncepcji. O tym, jak zmiany na skwerku przy Łaźni komentują ci, co tam zasiadali na ławkach, nie napiszę, bo w znakomitym portalu nie uchodzi używać takiego języka. Pewnej pani urzędnik gratuluję. Bo pani ta mnie przekonywała, że pięknie będzie. Nie będzie. Wiedziałam.

Ps. Stal wygrała pierwszy mecz o złoto. Zdążyłam na ostatnie biegi. Widziałam w telepatrzydle. Powiem tak, sercem i wszystkim zawsze za Stalą, ale obawiam się, że zaliczka punktowa za mała jest i na Smoku jednak cieszyć się będziemy z drugiego pudła. Będziemy się cieszyć ze srebra. I jeszcze jedną mało popularną rzecz powiem. Będę szczerze gratulować Bykom, bo jak nie Stal na najwyższym pudle, to dobrze, że Byki. Lubię Unię Fogo, jakkolwiek Leszno. Trzymam kciuki za Stal, co obligiem jest. Ale jak Byki, to też dobrze….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x