Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy , 18 kwietnia 2024

Trochę nam się szkoła łuszczy, żeby nie powiedzieć więcej…

2018-09-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Przeraziła mnie pewna fasada, a właściwie odprysk od niej. Patrzę na ten budynek od lat, bywam w nim też w miarę regularnie i coraz większy żal mnie ogarnia.

Żeby nie było, że tylko obecną władzę winię za wiele plag podobnych do egipskich spadło na miasto i spada ciągle. Tym razem winię wszystkie poprzednie władze. I to te sprzed przełomu demokratycznego, jak i te, które po przełomie doszły do władzy. Winię wszystkich, którzy spacerowali obok tej szkoły. I to w spacerach prywatnych, jak i w spacerach urzędowych, ot choćby z okazji różnych przejść Szlakiem Królewskim (Pożal się Boże i wy wszyscy inni bogowie, których ponoć jest coś ponad 3 tysiące na całym świecie), jak i Orszaków Trzech Króli i innych dróg wszelakich.

Chodzi mnie konkretnie o budynek Szkoły Muzycznej I i II stopnia, szkoły, z której wyszło wielu świetnych absolwentów, szkoły, która ma znakomitych nauczycieli. Szkoły, gdzie wiele się dzieje i gdzie bywają znakomici goście. To właśnie z tego budynku ostatnio odpadł kawał tynku. Nikomu nic się nie stało, bo tynk z niska zleciał. Myślę, że o ból głowy dyrekcję szkoły przyprawił. I tym razem ten kawał tynku stał się dla mnie przyczyną do smutnej konstatacji, takiej oto, że nikt nigdy o ten budynek nie chciał zadbać. Pamiętam karuzelę opinii na temat, kto powinien zacząć remont. Urzędnicy różnych szczebli i różnych wydziałów przerzucali się kwitami i rozmowami telefonicznymi. Każdy odpychał od siebie problem niczym gorący kartofel wyjęty z ogniska.

Zawsze dyskusja zmierzała do jednej osoby, do dyrekcji szkoły. Każdy tłumaczył, że to dyrekcja winna zadbać o siedzibę. Niby to i prawda, że dyrekcja, ale ja się uprzejmie pytam, jak? Bo o to, że dyrekcje dbały o poziom i merytoryczny poziom kształcenia, to bez sporu. Zawsze tak było i jest. Wystarczy popatrzeć na wyniki kształcenia, na absolwentów, na kadrę, na koncerty robione dla szkoły, ale i dla miasta.

Ale budynek? Co ma zrobić dyrekcja szkoły, która nie ma żadnych szans na zdobywanie pieniędzy na remonty, zresztą nie powinno to być jej zadaniem? Ile dyrekcja szkoły, zresztą też i nie tej jednej ma prosić o pomoc w poprawie warunków materialnych? To jakieś wołanie na puszczy. A tak być nie powinno.

Wszystkie władze lubiły i lubią się grzać w świetle osiągnięć uczniów. Prawda, jak ładnie jest, kiedy przy jakiejś oficjałce zdolny uczeń, zdolna uczennica zagrają lub zaśpiewają coś pięknego? No wręcz cudownie jest. Potem to cudownie się kończy, uczeń/uczennica dostają kwiatek albo bombonierkę, nauczyciel/nauczycielka uściśnięcie ręki i uśmiech. Na tym koniec. A potem znów praca w szkole, która się łuszczy w najlepszym przypadku.

Tylko jedna władza pomyślała o zmianie warunków, ale radni zdecydowali inaczej. A szkoda bardzo, bo to był znakomity pomysł. Następna władza wymyśliła Kwartał Kultury, z którego też nic nie wyszło i dobrze, bo nie był to dobry pomysł. Status quo jest taki, jaki jest. I raczej nic nie wskazuje, aby coś się zmieniło. Szkoda bardzo, bo szkoda pięknej kamienicy, a jeszcze bardziej szkoda tych dzieciaków, które naprawdę ciężko pracują, aby osiągnąć sukces. Szkoda też nauczycieli, którzy muszą w takich warunkach pracować.

Konkluzja jest taka. Są w mieście pieniądze na kulturę. Może małe, ale są. Trzeba się tylko lepiej zastanowić nad ich wydawaniem. Kiedy tak patrzyłam na ten plaster tynku leżący na chodniku, naszła mnie taka myśl. Zamiast wydawać krocie na festyny, które niczym się nie różnią od miliona innych wszędzie w kraju, może warto byłoby pomyśleć o zastrzyku, realnym, dla miejskich szkół artystycznych, dla placówek kultury, których i tak już niewiele jest. Zamiast robić show nad Wartą lepiej pomyśleć o rzeczywiście dobrych imprezach na początek i koniec lata, na sylwestra, a dużą kasę przekazać na coś, co dodaje dobra. Na rzeczywistą kulturę. Na rzeczy, które się zwracają z nawiązką. Nie w ciągu pięciu minut, ale w ciągu lat. Te miliony, które poszły z miejskiej kasy na festyny, wiatraczki i sztuczne ognie lepiej było wydać na to, co w mieście jest ważne w sensie myślenia o kulturze. Bo kultura to nie festyn, wiatraczki, wata cukrowa oraz fajerwerki. To festyn, ludyczna, owszem potrzebna, ale jednak rozrywka. Kultura to dobro. Dobro rozłożone na lata. A o to się przestało dbać.

Ps. Dziś światek literatury, regionalistów, niemcoznawców, polonistów  oraz tych wszystkich, którzy lubią jeździć do Poczdamu obchodzi 120. rocznicę śmierci Theodora Fontanego. Był farmaceutą z wykształcenia, ale z duszy i temperamentu był pisarzem, dziennikarzem i krytykiem. My regionaliści zwłaszcza serdecznie o nim dziś myślimy dlatego, że napisał książkę „Po tamtej stronie Odry”, którą wydawnictwo Towarzystwa Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości wydało przed laty ze zmienionym tytułem, czyli „Po tej stronie Odry”. To opowieść o ziemiach dziś naszych, o Kostrzynie, Dąbroszynie, Sarbinowie, o ludziach, którzy tu mieszkali, o wydarzeniach, o Fryderyku II Wielkim domu Hohenzollern. To pozycja, którą wszyscy zajmujący się regonem winni znać. Ja mam szczęście, że nie tylko znam, ale i mam, bo dziś to biały kruk wydawniczy. I przy okazji cudowna lektura. Dość dodać, że Theodor Fontane jest też autorem „Effie Briest”, książki, którą przeczytałam znacznie wcześniej, aniżeli „Po tej stronie Odry”, kiedy wcale nie przypuszczałam, że zwiążę się z regionem. I tylko dodam, że każdy, kto się ze mną wyprawia do Poczdamu musi, zwyczajnie musi zobaczyć Dom Fontanego, piękną klasycystyczną willę z zielonymi okiennicami, dziś archiwum pisarza i jednocześnie siedzibę Biura Literackiego. 120 lat minęło od śmierci ciekawego pisarza. Ciekawego i wartego czytania. My, regionaliści to robimy i pamiętamy. Za jakąś chwilkę znów się wybierzemy jego szlakiem. Palić świeczek nie będziemy, ale przy kremowej willi z zielonymi okiennicami napijemy się szampana – w Niemczech to nie zbrodnia, a pisarz godzien jest tego jak najbardziej.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x