Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

I znów o komunikacji będzie, tej ogólnej, ale i tej miejskiej

2018-10-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jednak komunikacja mocno szwankuje. Przekonał się o tym mój przemiły znajomy, który najpierw się wytrząsnął na czwartym peronie dworca Gorzów Centralny. A potem wybrał jednak łamaną inną komunikację.

Powtórzę, jak tu nie kochać kolei i komunikacji pociągowej. Zawsze czymś zaskoczy. Tym razem wczoraj kolej zaskoczyła pasażerów, którzy wczesnym rankiem stawili się na dworcu Gorzów Centralny w nadziei, że pojadą do Zbąszynka. Nawet to blady świt nie był, bo już jesień przyszła i ciemna noc to była. Ludzieńki sobie stali, stali, stali i czekali, czekali, czekali. A takie pewne uczucie, którego po imieniu w szanującym się portalu po imieniu nazywać raczej nie wypada, rosło i się mocno kumulowało. W końcu jakaś pani z kolei się zlitowała i poinformowała, że pociąg bladoświtowy jednak ku Zbąszynku nie pojedzie. Czemu? A tego to się pasażerowie już mocno zdenerwowani oraz zmęczeni i z lekka przemarznięci nie dowiedzieli. Nie pojedzie i już. Szczęściem komunikacja inna jechała w świat i okolice przez Krzyż – na dzień dobry komunikacja zastępcza, czyli autokarowa. Ludzie jednak wyruszyli w świat. Inna rzecz, że telefony się zagrzały, bo trzeba było spotkania, pracę uprzedzić, że spóźnienie nastąpi.

No i jak tu nie kochać kolei? Zawsze nam palpitacji serca dostarcza, nieplanowanych rozrywek, niezwykłej adrenaliny….

A teraz serio. Zwyczajnie nie rozumiem, jak mogło się stać, że pociąg nie pojechał, a nie było czegoś zastępczego w kierunku na Zbąszynek. Dla mnie to jest zwyczajnie niepojęte. Firma, która chce być traktowana poważnie, na takie rzeczy sobie nie może, nie powinna pozwalać. Wiem od innych znajomych, że to nie pierwszy raz, nie jedyny, nie wyjątkowy. Kolej nie panuje nad tym, co się wyczynia. Przywołam moją ulubioną stronę kolejową, czyli Deutsche Bahn. Tam jest wszystko. Po niemiecku, po polsku i angielsku. Wszystko. A jak się dzieje coś ekstra, jakiś pociąg nie jedzie – za ostatnich pięć lat to się co prawda nie zdarzyło, to informacja jest natychmiast. Wzór, ale chyba kompletnie nie do naśladowania z kilku przyczyn. Pierwsza i najważniejsza jest taka, że nikt w kraju nie przykłada się do tego, żeby jednak te pociągi jeździły w miarę punktualnie i niekolizyjnie. Niekolizyjnie polega też i na tym, że ktoś kiedyś zdecydował, że szkolić kolejarzy nie trzeba. Szkół żadnych nie potrzeba, kursy mogą wystarczyć. No chyba nie. Na pewno nie.

A teraz słówko o komunikacji w mieście. Miejskiej, co nie znaczy MZK. Z prawdziwym zdumieniem oraz mocarną zazdrością przeczytałam, że miasto Paryż – wielka europejska stolica, Miasto Światła, kabaretu, jedna z Mekk turystycznych planety, miasto, do którego jeszcze nie dojechałam, osiągnęło sukces. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że merowi Paryża i jego ludziom udało się zredukować ruch uliczny samochodów w mieście o 40 procent. Znaczy to jedno. Paryżanie przesiedli się na komunikację miejską. Jak to się udało? Ano bardzo prosto. Zmniejszono liczbę parkingów, zmniejszono – a właściwie zamknięto wielopasmówki w centrum, zmniejszono liczbę bus pasów, zmniejszono dostępność dojazdu samochodami w ciekawe miejsca. Postawiono na dobrą komunikację miejską. Ja wiem i rozumiem, że kudy tam Gorzowowi do Paryża, ale może warto w taki sposób pomyśleć o rozwiązywaniu na przyszłość właśnie tej kwestii? Jak już wszystkie konieczne i niekonieczne remonty się zakończą, miasto stanie się drożne, to może tak warto ustawić komunikację, aby lepiej było podróżować miejską, niż uruchamiać własne auta? To jest możliwe i do wykonania.. Trzeba tylko chcieć. Ja bym bardzo chciała takich rozwiązań. Z jednym wszakże ważnym zastrzeżonkiem – parkingi dla autokarów turystycznych…. Takich, że wyrzucamy turystów przy Czerwonym Kościele (zatoczka check in – check out), idziemy z nimi przez całe centrum na nogach i przy dworcu PKS wsiadamy do tegoż samego autokaru. Marzenie? Chyba jednak tak. Zwyczajnie się nie uda. Szkoda.

Ps. Zwrócił mi uwagę Nadredaktor, że w moich złośliwcach czasami trudno się połapać, co to Miasto, a co to Miasteczko. Bo jak piszę Miasto z Niedźwiadkiem to wiadomo, że chodzi o Berlin. Spieszę wyjaśnić. Miasto – to naturalnie Gorzów. A Miasteczko to również naturalnie Skwierzyna. Co zrobić…

Ps. 2. A w FG szykuje się petarda. Dziś się szykuje…. Nie powinnam o tym pisać, bo tam pracuję. Ale podsłuchiwałam na próbach…. No panie i panowie. Nie będziemy chcieli wyjść z koncertu. Co na to sprawca wydarzenia, już maksymalnie zmęczony? Nie wiem. Bo zwyczajnie nie miał czasu, aby odpowiedzieć. Petarda. Będzie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x