Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Ludzie ze Słubic patrzyli na nas w zdumieniu

2018-10-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Było tak, jak miało być. Kilka dni temu w necie poszła informacja, że Maestra Monika Wolińska dyryguje w Słubicach. Wystarczyło 30 minut i już trochę osób wiedziało, że musi tam jechać.

Kiedy w Necie pojawiła się informacja, że Maestra Monika Wolińska, była dyrygentka Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej, będzie prowadziła koncert w Słubicach z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, wiedziałam, że chcę tam pojechać. Choć w FG też było wybitne wydarzenie, bo filharmonicy grali koncert kameralny i to z takim afiszem, że zawrót głowy. Zwyciężyła jednak chęć posłuchania Brandenburskiej Orkiestry Państwowej pod batutą właśnie Maestry. Szybko skrzyknęliśmy się w necie. Byłam przekonana, że tylko my, czyli pan Tadeusz Jędrzejczak za kierownicą, jak się sam nazwał – dorożkowy, Wojtek, Hania i ja tam będziemy. Okazało się, że pojechało nas znacznie więcej. Mimo woli okazałam się Kasandrą wieszczącą dobre rzeczy, bo napisałam, że jedziemy z bukietami.

My zdążyliśmy w ostatniej chwili. Ale kiedy po cudnym koncercie polecieliśmy z bukietem, wyszło, że gorzowian było w tym słubickim kościele znacznie więcej.

Mina Maestry, jej pełen niedowierzania wzrok, wart był wyprawy. O wzruszeniach muzycznych nie piszę, bo już właśnie szukam płytki w Necie z pewnym nagraniem. Po dłuższej chwili, kiedy wzruszenia trochę opadły, Maestra powiedziała, że zwyczajnie nie wierzyła, że sobie tylko tak gadamy. Bo oprócz nas była też poprzednia dyrektor FG, był chór Cantabile – jego dość obszerna delegacja, byli też melomani, którzy Monikę Wolińską pokochali.

Klaskaliśmy, wiwatowaliśmy, a potem wspólnie się cieszyliśmy z wydarzenia.

Powiem tak, Gorzów, to stechnicyzowane, robotnicze miasto, kilka lat temu dostał prezent. Mam na myśli Filharmonię Gorzowską i to, co się tam zadziało przez tych kilka lat. W tym i kilka lat obecności Maestry Moniki Wolińskiej. I nagle okazało się, że w Gorzowie stało się to, co jest w miastach, które mają ugruntowane od lat przybytki kultury. Wybudowała się grupa, całkiem spora, melomanów – zawsze byli, ale FG ich w sposób czytelny i jasny skonsolidowała. Jest grupa, która się rozpoznaje, która bywa w FG, ale też i w innych miejscach, która jak się spotyka, to ze sobą gada. Cieszy się z instytucji, ale i z tego, co ona daje, jak i z tego, że gdzieś tam może wyjeżdżać. No i z tego, że jak Maestra dyryguje gdzieś niedaleko – Przystanek Woodstock czy ten wczorajszy koncert w kościele Ducha Świętego w Słubicach, to jedzie, bo tęskni za nią?, bo jej brakuje?, bo lubi?, bo odpowiada jej styl Maestry? Każde tłumaczenie jest uprawnione.

Ludzie ze Słubic patrzyli na nas w zdumieniu, w tym dyrekcja SMOK-u, bo raczej nikt się tego nie spodziewał, że tylu z nas poleci z gratulacjami i bukietami. A my byliśmy szczęśliwi. Maestra też.

To był ze wszech miar czarowny wieczór. Jednak nie do końca Gorzów to miasto kiełbasy z grilla i festynów. I o tym też trzeba pamiętać.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x