Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bernarda, Biruty, Erwina , 16 kwietnia 2024

Kilka obrazków zauważonych na cmentarzu

2018-10-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zbliżają się dni zaduszne, jak nazywam Święto Zmarłych oraz Zaduszki. To jedyne takie święto, kiedy ludzie przemieszczają się z jednego końca w kraju na drugi, aby zapalić świeczki na grobach zmarłych.

To wybitnie polska tradycja. Nigdzie więcej nic takiego się nie dzieje. Owszem, w wielu krajach Zaduszki mają tradycyjny, miejscowy charakter, ale nigdzie nie ma aż takiej mobilizacji i nigdzie nie odbywają się takie pielgrzymki narodów ja u nas.

Dlatego też my, ludzie Naszej Chaty, mojego macierzystego klubu turystycznego, zmieniliśmy projektowaną wcześniej trasę i poszliśmy na cmentarz przy Żwirowej. Nie bylibyśmy sobą jednak, gdybyśmy tej drogi jakoś tak inaczej nie odbyli. Poszliśmy sobie najpierw do Kłodawy, a potem przez Chwalęcice do cmentarza. Pogoda dopisała, droga darzyła. Na Żwirowej kupiliśmy znicze i odwiedziliśmy groby naszych byłych członków, w tym grób naszej byłej pani prezes, Małgorzaty Szymczak. W styczniu minie rok, jak Ją w ostatnią ziemską drogę odprowadziliśmy.

A potem każdy z nas poszedł do grobów najbliższych, grobów przyjaciół i tych, których chcemy pamiętać i pamiętamy.

Po drodze jednak zobaczyłam kilka obrazków, które raczej nie powinny się zdarzyć na cmentarzu i w jego okolicy. I to nawet nie w czas tuż przed Zaduszkami, ale właściwie nigdy.

Nie może być tak, że właściciel wypasionego dżipa podjeżdża pod starą bramę cmentarza i zwyczajnie stawia auto na trawniku. Jego towarzyszka wychodzi ze zniczem i sobie gdzieś tam idzie, a pan spokojnie pali papierosa i ma gdzieś, że parkuje na miejscu zielonym. Ma wielki samochód, więc wszystko mu wolno. Nawet wstydu nie czuje, bo przecież wstyd to takie niemodne pojęcie.

Inny obrazek. Ktoś targa po alejce jakieś dechy – może to część szalunku z grobu, albo nie wiadomo co, ale targa. Nagle dechy mu się kruszą w rękach. Zostaje pokaźny kawał najeżony zardzewiałymi gwoździami. Pan patrzy, ale trzeciej ręki nie ma, więc zostawia niebezpiecznego śmiecia na środku i idzie dalej. No jak tak można? Widać można. No cóż.

I kolejna rzecz. Tym razem pozytywna. Starsza pani ma problem z podniesieniem wiadra z wodą. Niewielkiego wiaderka, ale jednak. Podchodzi do niej młody chłopak i mówi – pomogę. Mina starszej pani bezcenna.

Uczciwie trzeba przyznać, że takich dobrych było więcej, więc może nie do końca tak jest, że głupota i buta zwycięża. Może jednak w ludziach jest więcej tych dobrych cech. Chciałabym, aby tak było. I to nie tylko w tych szczególnych dniach, za jakie ja mam dni zaduszne.

A teraz z innego kątka, innego, aniżeli dni zaduszne, ale jednak w pewien sposób się z nimi wiążącego. Otóż dziś książnica wojewódzka nada imię Zdzisława Morawskiego sali na parterze, tej, w której zwykle odbywają się spotkania literackie. Dokładnie tu o 12.30 nastąpi prezentacja wybranych maszynopisów, rękopisów, notatek i pamiątek po Zdzisławie Morawskim. To bardzo dobre rozwiązanie. Zdzisław Morawski był jednak znaczącą postacią życia kulturalnego i literackiego Gorzowa. Nazywany jest, co prawda coraz rzadziej, ale jednak Księciem Gorzowskich Poetów. Można się i należy spierać o wartość literacką pozostawionej przez niego spuścizny, ale wpływów i zasług w dziedzinach związanych z literaturą czy szeroko rozumianą kulturą jednak nie sposób mu odebrać. Jak powstała książnica, jej nowy gmach, jej piękna siedziba, powstał był taki pomysł, aby nazwać ją mieniem właśnie Morawskiego. Uważałam, że to nazbyt. Ale sala jest ze wszech miar dobra. Szkoda, że tego nie doczekała pani Maria Morawska, do ostatnich chwil swego życia depozytariuszka spuścizny po mężu.

Ale są informacje, że dzieje się więcej. Spuścizna została zinwentaryzowana, znaczy można krytycznie pracować. Czytają ją polonistki, w tym dr Krystyna Kamińska. Pewnymi tekstami interesuje się miasto Strzelce Krajeńskie, bo one tego miasta dotyczą, co dziwne nie jest, bo pan Morawski lubił spędzać wolne chwile na Długim. Myślę, że jeszcze trochę z tą spuścizną się wydarzy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x