Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Cały czas z przesiadkami i cały czas dziwnie

2018-11-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kolej jednak mnie cały czas zaskakuje. Bo ciągle coś dziwnego się dzieje, kiedy już się gdzieś wybieram. Nie jest ważne, daleko, czy blisko.

Do tego, że jak jadę w kierunku do czarnej dziury, za jaką mam stację Krzyż, już się przyzwyczaiłam. Bo ciągle coś tam się dzieje, na tej linii znaczy. Co i rusz jakieś komunikacje zastępcze, jakieś fatalne spóźnienia. Już się boję, że jak będę wracać z Miasta Koziołków, to znów zamiast o przyzwoitej porze, czyli przed 23.00, dojadę jakoś o 2.00. I problem jest, bo następnego dnia prowadzę wycieczkę do Poczdamu na między innymi jarmark świąteczny holenderski. A jak nie wstanę, to wycieczka da sobie radę sama? Myślę, że tak, ale ja będę skończona jako odpowiedzialna pilotka i nikt ze mną więcej nie zechce jechać, choć wina będzie kolei a nie moja. No cóż. Jakoś jednak mimo wszystko dam radę.

Ale o kolei miało być, a nie o Poczdamie. Otóż kolej znów mnie zaskoczyła, kiedy wracałam z Miasteczka, to jest ze Skwierzyny, do Miasta, to jest do Gorzowa. Miałam mało czasu, obowiązki zawodowe czekały, a ja nader wszystko nie lubię być niesłowna, czy też się spóźniać (no tego to ja maksymalnie nie lubię we własnym wydaniu). Najpierw państwo pracujący na kolei poinformowali mnie i innych podróżnych, że spóźnienie szynobusiku sięgnie 15 minut. Szybko policzyłam, kwadrans, no dam radę. Ale potem okazało się, że muszę się w Zieleńcu przesiąść na komunikację zastępczą, bo coś się tam między Zieleńcem a Gorzowem Centralnym naprawia. No i już się zrobiło mniej kolorowo, radośnie czy choćby spokojnie. Bo wiem, jak jeździ komunikacja zastępcza. Dużo dłużej i dużo wolniej, niż szynobusiki czy IC. Szczęściem spotkałam przemiłą znajomą w tym Zieleńcu, która córeczkę swą na pociąg przywiozła, więc mnie szybko do FG zabrała i dowiozła. Wszystko się tym razem udało.

Ale to był splot nieoczywistych okoliczności. A ja zmierzam do prostego faktu. PKP bardzo ochoczo się przestawiła na życie w sieci. Mam na myśli wszystko, co ważne dla podróżnych. Informację o połączeniach, zakupy biletów przez sieć, szybkie reagowanie na zjawiska pod tytułem coś się spóźnia, coś nie jedzie, bo katastrofa się wydarzyła – dla przykładu wykoleił się pociąg i połączeń nie ma. I co? I nic. To zwyczajnie nie działa. Nie ma bieżącej informacji o opustkach, nie ma o zmianach typu – nagły remont, jedzie komunikacja zastępcza. Nawet możliwości kupowania biletów na krótkich trasach się wieszają i nic się nie udaje. Zwyczajnie życie kolei polskich w sieci to jakiś kabarecik. Wiem i rozumiem, że zatrudnianie ludzi kosztuje. Jednak jak pokazuje praktyka, to właśnie jednak ludzie się bardziej sprawdzają, aniżeli sieć. Trzeba sobie jasno powiedzieć. Nie jesteśmy Japonią ani nawet Niemcami i u nas sieć jednak w tej rzeczywistości się nie sprawdza. Nie ma aktualizacji na bieżąco. Nie ma przejrzystego systemu i raczej nic na to nie wskazuje. I szkoda, bo kolej mogłaby być głównym krwioobiegiem komunikacyjnym. Nie jest i nie będzie. No cóż.

A teraz z drugiego kątka. Otóż dokładnie dziś, dokładnie dziś swoje 60. urodziny obchodzi Gorzowska Orkiestra Dęta, dziś afiliowana przy Miejskim Centrum Kultury, która urodziła się w Stilonie i przez lata całe była stilonowską orkiestrą. Gorzowianie bardzo dobrze tę akurat orkiestrę znają. Przez lata ubarwiała i ubarwia życie kulturalne w mieście. Wielu z nas widziało tę właśnie orkiestrę przy okazji ważnych wydarzeń w mieście. Różne przemarsze, capstrzyki, okoliczności państwowe i miejskie – zawsze byli i grali oraz przewodzili. Dość dodać, Alte Kameraden – Międzynarodowe Spotkania Orkiestr Dętych – gospodarz znakomity. Gospodarz imprezy kochanej przez gorzowian. Orkiestra, która nie raz i nie dwa udowodniła, że w dęciakach siła jest i to jaka. Obecnie, po latach dęciaki, ups, przepraszam, Gorzowska Orkiestra Dęta to naprawdę bardzo dobry zespół, dobry w każdym calu. Przyjemnością jest słuchać. I co więcej, od czasów Bolesława Malickiego ten poziom stale rośnie. Ja tam lubię i cenię, więc na szacowne 60. już urodziny wszystkiego naj i wszystkiego samego dobrego. Celowo nie piszę lepszego czy najlepszego, bo gradacja przymiotników pokazuje, że lepsze i najlepsze jest wrogiem dobrego. Tak więc, drodzy muzycy, drodzy dyrygenci – samego dobrego na urodziny. Samego dobrego. I tylko dodam, że chyba przydałaby się dobra, rzetelna i kompetentna monografia właśnie tego zespołu. I to byłby najlepszy moim zdaniem prezent na tę ważną datę. A drugi, a drugi powinien być taki – bardzo dobra sala prób w wyremontowanym MCK. Nie w byłym banku, ale w rzetelnie zmodernizowanej i przystosowanej do współczesnych wymagań obecnej siedzibie MCK. I przy okazji MCK tego też życzę. A orkiestrze, że powtórzę – samego dobrego. I niech nas dalej zachwyca.

Ps. Dziś światek literacki oraz miłośnicy poezji świętują 140. urodziny Leopolda Staffa, wybitnego polskiego poety. Urodził się we Lwowie, był nominowany do Literackiego Nobla. Tylko przypomnę: „Sny o potędze”, „Ptakom niebieskim”, „Łabędź i lira”, „Ucho igielne”, „Wysokie drzewa”, „Barwa miodu”, „Martwa pogoda”, „Wiklina” – to tomy poetyckie. „Południca” – jeden z dramatów. Wiele przekładów, wiele tekstów około poetyckich, literackich. Jeden z najlepszych, najciekawszych poetów, po drodze gdzieś związki ze Skamandrytami, potem już osobista droga literacka i droga tłumacza. Do dziś obecny w kulturze w różny sposób. Do dziś wielu wybitnych aktorów i pieśniarzy ma w repertuarze jego teksty. Najbardziej znany, najczęściej przywoływany idzie tak:

Deszcz Jesienny

 

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

 

Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze

Na próżno czekały na słońca oblicze...

W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,

W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...

Odziane w łachmany szat czarnej żałoby

Szukają ustronia na ciche swe groby,

A smutek cień kładzie na licu ich miodem...

Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem

W dal idą na smutek i życie tułacze,

A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...

 

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

 

Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...

Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...

Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...

Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...

Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.

Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,

Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...

Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...

Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...

Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...

 

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

 

Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie

I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...

Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem

I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,

Trawniki zarzucił bryłami kamienia

I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...

Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu

Położył się na tym kamiennym pustkowiu,

By w piersi łkające przytłumić rozpacze,

I smutków potwornych płomienne łzy płacze...

 

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Dziś 140 lat mija od chwili, kiedy we Lwowie, tym pięknym mieście, urodził się wybitny poeta…. Poloniści i fani poezji pamiętają….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x