Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

I był polonez przy Filharmonii Gorzowskiej, był!

2018-11-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i jaki pech. Pół roku nie padało, a wczoraj musiało i to w momencie, kiedy do polskiego chodzonego stawali goście koncertu familijnego. Ale dali radę i poloneza na Placu Sztuk odtańczyli.

Siąpić zaczęło na kilka minut przed 13.00. No i szlag jasny, co było robić? Koncert miał się ku końcowi, dwie pary z Małych Gorzowiaków w kostiumach, sprzęt przygotowany. Krótka decyzja – tańczymy. Przecież Polacy to twardy naród. Zsyłki na Sybir przeżyli, kilka wojen wygrali, poradzili sobie z komuną, to smarkatej mżawki się przestraszą? No nie.

Bo poloneza mieli zatańczyć goście po koncercie familijnym 100 lat Polsko! w FG, ale na zewnątrz, na Placu Sztuk.

Krótka decyzja – idziemy w chodzonego. Na zewnątrz krokiem poloneza idą dwie pary w kostiumach. Taniec się zaczyna. Jako pierwsza przyłącza się Asia z córeczką Agatką. Trochę trwa, ale i inni też idą w poloneza. Mżawka litościwie odpuszcza. W chodzonym idzie kilkadziesiąt osób, dorosłych, mniej dorosłych oraz małych i maleńkich. Taniec się rozwija, zabawa robi się całkiem, całkiem.

Może niezbyt dużo osób się przyłączyło, może inni się wstydzili, ale ci, co w poloneza poszli, bardzo byli zadowoleni.

W tak bardzo inny sposób gorzowianie uczcili kolejny raz 100-lecie niepodległości. Nie było nadęcie, było radośnie, bo koncert w przygotowaniu i wykonaniu gorzowskich szkół muzycznych pod niezrównanym kierownictwem Anetty Rajewskiej i Michała Grabowskiego, absolutnie nadęty nie był. Był raczej bardzo niezwykły, bo życzono Polsce 100, 200, 400, 600 a nawet tysiąca kolejnych lat. Bo zabrzmiała przepiękna piosenka „Warszawo ma” (brawo Julka Bury), bo w końcu pojechał Czerwony Autobus i zakukała Kukułeczka. A duzi, znaczy rodzice, dowiedzieli się, że pies marszałka Józefa Piłsudskiego miał na imię po prostu… Pies.

A potem był ten polonez. Ja uważam, że z sukcesem zatańczony. Bo jednak trochę osób do niego stanęło. Uczciwie mówiąc, pomysł został zgapiony z Krakowa, gdzie w ubiegłym roku do chodzonego na Starym Rynku poszło kilkuset mieszkańców miasta Smoka Wawelskiego, no i kilku, OK, kilkunastu polskich królów też, żeby być sprawiedliwym.

Ci, którzy w chodzonego w Gorzowie poszli, mogą czuć się bardzo specjalnie. Raz bowiem na stulecie tańczy się poloneza przy Filharmonii Gorzowskiej. Raz na stulecie. Jak już mówiłam, prowadzili tancerze z Zespołu Tańca Ludowego Mali Gorzowiacy, gorzowianie zatańczyli do poloneza Józefa Elsnera „W starym zamku”. Potem jeszcze tancerze dzielnie pozowali do zdjęć z tymi, którzy za nimi w chodzonym poszli.

Dzięki wielkie Małym Gorzowiakom, pani Marii Szupiluk za współpracę. Sami tancerze na wieść, że trochę wody pada z nieba, stwierdzili, że dadzą radę. I dali, i to jak.

A kto do poloneza nie stanął, niech zwyczajnie żałuje. Raz bowiem na sto lat się poloneza na Placu Sztuk tańcuje.

A ja tam byłam, z mikrofonem zapraszałam do tańca i sama dlatego zatańczyć nie mogłam. Choć po prawdzie ja i taniec to pojęcia kompletnie niestyczne. I tak kolejny raz w życiu nie udało mnie się chodzonego przejść. Bo jako bardzo nieliczny ludek w tym kraju nie byłam na swojej studniówce. Wówczas wybrałam latanie z mapami po lesie, a tym razem przyszło mi zapraszać do chodzonego. I chyba już więcej w życiu mnie się okazja do przejścia poloneza nie przytrafi. No cóż, bywa.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x