2018-11-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i czego to różni ludzie nie wymyślą. Jeszcze nie było prawdziwego śniegu, ani nawet mrozu, a piaskarki już są na ulicach.
Zwyczajnie nie zrozumiem logiki różnych działań. Nie rozumiem, po co piaskarki na ulicach, choć zimy niet, i nie bardzo nawet wiadomo, kiedy się pojawi. Tym razem służby chyba postanowiły uprzedzić mrozy i postraszyć samą swoją obecnością na ulicach. Mnie to zwyczajnie rozśmiesza, bo jak się patrzy z perspektywy lat ubiegłych, to i tak owo sprężenie jest diabła warte. Zima i tak zawsze zaskakuje służby, choćby one na uszach i rzęsach stawały. Dlatego też typuję, że tak samo będzie i w tym roku. Taka jest bowiem logika różnych wydarzeń. W tę logikę wpisane jest także zaskoczenie służb wszelakich przez zimę.
A teraz z drugiego kątka. Magistrat przekonuje mieszkańców do swoich zmian, jakie wprowadził przy Kłodawce. Powiem tak, jest coraz więcej sceptyków - właśnie ostatnio usłyszałam, że owe podesty przy różnych budynkach wcale się mieszkańcom nie podobają, podobnie jak i te wykostkowane place zabaw i tzw. strefy aktywności seniorów. Inna rzecz, że ciekawym wydaje mnie się promowanie aktywności na świeżym powietrzu i jeden z ostatnich listopadowych, mglistych i wilgotnych dni. Ja, choć lubię się szwendać po miastach i lasach, na pewno nie wezmę udziału w takiej promocji. Tym razem zatrzymuje mnie fotel, ciepły szal oraz ciekawa książka.
No i jeszcze jedna rzecz. Przeżyłam jazdę pociągiem z miasta Koziołków do Miasteczka, czyli Skwierzyny. No i dwie rzeczy mnie uderzyły. Otóż nie tylko lubuskie Przewozy Regionalne mają gdzieś pasażerów. Podobnie mają Koleje Wielkopolskie, które w piątkowy wieczór do maksymalnie oblężonej stacji Zbąszynek podstawiły pojedynczy skład. Ludzie jechali stłoczeni jak sardynki, czyli jak dość często bywa na lubuskich - północnych trasach. No a potem kolej lubuska dostarczyła mi atrakcji, jakich się zowie. Bo zwyczajnie nie rozumie, jak pociąg, który przyjechał punktualnie do Zbąszynka, punktualnie z niego wyjechał, nagle zrobił 15 minut opóźnienia na trasie do Miasteczka? Ktoś to umie ogarnąć i wytłumaczyć? A ja jak na złość miałam ze sobą książkę o japońskich kolejach. I tam stoi jak wół, że jak spóźnienia wszystkich kolei w całym kraju w skali roku przekroczą 10 minut, to tam głowy lecą. 10 minut w skali całego roku.... No zwyczajnie niesłychane, bo myślę, że spóźnienia choćby tylko kolei lubuskich mogą sięgnąć już nie tylko lat, ale lat świetlnych...
Jakoś ten czas tak zaiwania, że znów kolejne święta, czyli wolny czas, znów można się gdzieś wybrać, co ja oczywiście uczynię.