Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

I pojawiły się słupki, znaczy będzie płotek albo łańcuch

2019-01-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kiedy pojawiła się ta dziwna ścieżka przy Kłodawce, mądrzy ludzie zwrócili uwagę, że coś kiepsko jest wypoziomowana. O lampach nie wspominam, bo już trochę atramentu i papieru na ten temat poszło.

Jakiś czas temu szłam sobie wolnym krokiem, bo wór z książkami, moimi własnymi pozbieranymi od różnych zaprzyjaźnionych, zdecydowanie spowalniał mój codzienny rytm latania po mieście. Szłam sobie i nagle – zonk. A przepraszam bardzo, a co to tu robi? – pomyślałam sobie na widok szarych pionowych słupeczków blisko Kłodawki, na tej dziwnej ścieżce, która raczej nikomu nie jest potrzebna. Postałam, pogapiłam się odrobinkę. Wór z książkami spoczywał na zimnym chodniku, bo zwyczajnie nie miałam siły, aby wisiał na moim ramieniu. Tym bardziej, kiedy czas na stanie przyszedł. I jak tam stałam, to odezwała się do mnie pewna pani, przechodząca mimo by. Usłyszałam od niej, że jej się to wcale a wcale nie podoba. Bo nie dość, że brzydkie są te słupki, to jeszcze okropna rzeczą jest, że chyba za chwilkę odgrodzą rzeczkę od ludzi. Chwilkę razem powydziwiałyśmy, bo tak należy nazwać tę konwersację, po czym poszłyśmy, każda z nas w swoją stronę. To znaczy – pani poszła dziarskim krokiem, a ja się powlokłam ze swoim worem z książkami. Książki, rzecz niezbędna w moim życiu, dbać o nie trzeba, nawet jak ważą potępieńczo dużo.

I jak już się bezpiecznie zainstalowałam na własnej kanapie, to przyszła do mnie taka oto konstatacja. No tak, taż przemili znajomi, którzy mieszkają najbliżej jak się tylko da owej ścieżki, urządzili sobie nią powolny spacer. To oni odkryli, że geometria ścieżki owej jest cokolwiek dyskusyjna. Napisali o tym w mediach społecznościowych i być może ktoś z decydentów o tym przeczytał. Dlatego owe słupki się pojawiły. Mają chyba i na pewno stanowić bufor bezpieczeństwa. A dla mnie są tylko kolejnym znakiem, że chyba jednak ktoś zupełnie i do końca nie przemyślał owej inwestycji. A dlaczego? Ano z prostego powodu. Bo ograniczają dostęp do rzeczki w sztuczny sposób. Co zrobić, ktoś tę ścieżkę wybudował, ktoś musi dbać o bezpieczeństwo spacerujących. Choć bogiem a prawdą nigdy tam nikogo spacerującego (poza przemiłymi) nie widziałam. I raczej nie spodziewam się zobaczyć. Zwyczajnie żal mi trawy, nawet tej mikrej, która padła ofiarą owej ścieżki. Nie było żadnego racjonalnego powodu, aby ją tam tworzyć. Tym bardziej, że ktoś, lata temu, dołożył starań, aby skwer przy Łokietka stał się najpiękniejszym w mieście. Zadbał, aby w chodniku pojawiły się płyty kontrybucyjne – swego czasu majątek. Zadbał o małe płoteczki wyznaczające strefę spaceru. Szkoda. Dziś słupki przy nowej ścieżce tworzą nową rzeczywistość spacerową. Tylko po co było likwidować zieleń w tym miejscu? Po co?

A teraz z innego kątka, już zupełnie mocno poważnego. Otóż w niedzielę, czyli 27 stycznia cały cywilizowany świat, w tym i Miasto nasze, obchodzi Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Cały świat, a w tym i Miasto nasze obchodzi ten dzień od 2005 roku, czyli od uchwalenia go przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ta uchwala, przyjęta 1 listopada 2005 roku była krokiem milowym w upamiętnianiu pamięci tych ofiar. Ze względu na określenie – Ofiary Holokaustu generalnie odnosi się do pamięci hekatomby Żydów i Romów oraz Sinti, bo Holocaust się właśnie głównie do tych nacji odnosi, co się zwyczajnie trudno dziwić. Jednak kiedy się myśli o 27 stycznia, to data, kiedy wojska Armii Czerwonej weszły do Auschwitz-Birkenau. Co w tym przeklętym miejscu czerwonoarmiejcy, zaprawione wojsko jednak, odkryli, dziś wszyscy wiedzą. Do Auschwitz weszła 100 Lwowska Dywizja Piechoty, którą dowodził generał major Fiodor Karsawin. Ci ludzie, to wojsko, wiele na szlaku wojennym widziało. Ale nikt ich nie przygotował na to piekło na ziemi. Miałam znajomego, dziś już nieżyjącego, który z tą formacją szedł. I on mi powiedział, że to było coś, czego nigdy się nie da zapomnieć. Mówił mi zawsze – Renata, to się ludzkim językiem nie da opowiedzieć. Gotowałam mu krupnik, a on zawsze mówił – nie chcę pamiętać, ale pamiętam.

Naczytałam się obozowej literatury, obejrzałam n filmów o Zagładzie, byłam w Yad Vashem, byłam raz jeden w życiu w jednym obozie – byłam, bo szlaki mnie zawiodły, to Sachsenhausen w Oranienburgu – zawiozłam tam zniczyk na pamięć mego wujka Tadeusza, który tam siedział. Przeżył. Widziałam Majdanek z oddali. Nigdy nie pojechałam do Auschwitz i nigdy nie pojadę. Od lat tak mam, że jak gdzie jestem, to tropię Kości Pamięci. Wszędzie są, tylko nie u nas. Pamiętać będę zawsze.

W niedzielę przypada wspomnienie grozy, grozy i nieludzkiego zachowania jednego człowieka wobec drugiego. I powiem tak, wielu z nas w Mieście ma w pamięci rodzinnej okropne wspomnienia – bo dziadek, bo pradziadek. Czasem, raczej rzadko opowiadali. To jest taka data, kiedy trzeba i warto się zatrzymać, aby zapytać siebie – czy ja też bym się tak zachował? Aż tak?

Jakby kto wątpił i mówił, że okoliczności, to dedykuję film „Ostateczne rozwiązanie” – to o pewnym ważkim spotkaniu w ślicznej willi w Wannsee. To jest jedyne miejsce w Berlinie, do którego ja osobiście nie jeżdżę, choć w Berlinie bywam w miarę często. A jak mnie się zdarza jechać z Berlina do Poczdamu (miasto, gdzie zostało moje serce) S-Bahn nr 7 i dojeżdżam do stacji Wannsee, to ja, gadający do maksa pilot turystyczny, nic nie mówię. Czekam, aż dojadę do następnej stacji S-Bahn. Tak mam.

W niedzielę Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. To przede wszystkim Żydzi i Cyganie oraz Sinti. Jeśli zamienić słowo Holocaust, na ludobójstwo, co jest do pewnego stopnia uprawnione, to również Polacy, Rosjanie, jeńcy wojenni. Wszyscy. I dobrze by było, żeby ci, co gadają o wielkości wojny pięć razy się zastanowili, nim nowe fronty zaczną rozpalać.

I tylko dodam, jeżdżę do Berlina, jeżdżę do Niemiec, bo w moim osobistym postrzeganiu nie ma równości i nigdy nie powinno być Niemcy równa się naziści. Nazistami bowiem mogą być wszyscy bez przypisania im definicji narodowej. Nazizm to zło. Nazizm to trujący miazmat, który dotyka wszystkich. Bez obecnie definicji narodowej. Szerzy się znów. I to jest straszne. Najmniej w Niemczech…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x