2024-04-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie wiem, ile można pisać, mówić, apelować. To jak gadanie dziada do obrazu albo rzucanie grochem o ścianę. Tylko się zrobiło odrobinę cieplej i masz.
Zaczynam mieć uczulenie na elektryczne hulajnogi. Bo jak tylko robi się odrobinę cieplej, od razu znów ich mnóstwo się wala gdzie popadnie. Czasem zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie albo czego nie trzeba mieć w głowie, aby właśnie tak się zachowywać. Ustawiać to dziadostwo byle gdzie, jak popadnie, bo a co mi tam.
I powiem otwartym tekstem, że chyba przestanę się nad tym zastanawiać po tym, jak usłyszałam – nie dało się nie słyszeć – rozmowę dwóch delikatnych blondynek, uczennic jakiejś szkoły w Gorzowie, które do niej dojeżdżają codziennie. Zastrzegam, nie cytuję, bo nadmiar wulgaryzmów i wyrazów uznawanych generalnie za obelżywe jest trudny do przytoczenia, a ja jak Michał Witkowski, książek turpistycznych nie piszę.
Clou generalnie sprowadza się do tego, że obie panie mają daleko gdzieś szkołę – i tu będzie cytat: - Nie mam za grosz szacunku ani niczego wobec nauczycieli. Doprowadzę do tego, że baba odejdzie z płaczem – mówiła to dziewczyna na oko lat 16 i z wyglądem niemal aniołka.
Z rozmowy wynikało, że panna i jej koleżanka stosują jakieś sztuczki, aby upokorzyć publicznie nauczycieli, bo znakomicie zdają sobie sprawę z tego, iż w starciu nauczyciel - uczeń to z reguły uczeń jest na pozycji wygranej.
Przyznam, że jak słuchałam tej rozmowy, a nie dało się nie słyszeć, bo panie rozmawiały ze sobą bardzo głośno, to robiło mnie się coraz bardziej przykro i żal. Przykro, bo do czego doszliśmy, skoro dwie smarkate dzierlatki całkiem serio prowadzą rozmowę o upokorzeniu i doprowadzaniu do stanów skrajnych nauczycieli – ludzi wykształconych, powołanych do edukacji, nierzadko z pasją. A żal zrobiło mnie się tej nieznanej mi nauczycielki, bo wiem, że w starciu z bezczelnymi blondynkami i ich mamusiami ma żadne szanse.
I konstatacja jest smutna. Za chwilę naprawdę nie będzie miał kto uczyć. Naprawdę ludzie pójdą precz z zawodu nauczyciela, bo już dziś w różnych dziedzinach brakuje rąk do pracy. Zatem kto wówczas będzie takim przemądrzałym blondynkom tłumaczył zawiłości świata, a w tym i ten passus, że normy życia społecznego obowiązują wszystkich?
A może za chwilę znanego nam świata już po prostu nie będzie?
Renata Ochwat
Opowieść będzie krótka. Zegary są, ale chyba ku ozdobności, bo na pewno nie po to, aby wskazywać czas.