Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Bardzo dobra informacja, będzie rewitalizacja

2019-08-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Rewitalizacja Cmentarza Świętokrzyskiego, a na pewno jego części. Po latach walki w końcu się udało. Przykre, że znów miesza się do tego polityka.

Przez lata długie mojego pisania o Mieście nad trzema rzekami przewijał i przewija się stale jeden temat – rewitalizacja Cmentarza Świętokrzyskiego. Kibicowałam Tadeuszowi Horbaczowi, który z tego zadania uczynił swoistą misję. Kibicowałam wbrew stanowisku magistratu. Pamiętam nieliczone spotkania z panem Tadeuszem, który dołożył maksymalnie dużo sił oraz trochę własnych pieniędzy, żeby jednak, żeby się udało. O konieczności zadbania o zabytek mówił także wiele razy pan Zdzisław Linkowski, były dyrektor Muzeum Lubuskiego. Mało tego, sam ręki dołożył swego czasu do inwentaryzacji nagrobków. Zresztą takich ludzi dałoby się znaleźć w mieście dużo.

Nie do przecenienia jest rola pani Zofii Nowakowskiej, Honorowej Obywatelki Miasta, byłej dyrektor Muzeum, która nie dość, że o tym mówiła, to sama ze dwa razy w roku brała wiadro, wodę, coś do czyszczenia oraz kłąb szmat i sama osobiście myła pomnik Więźniów Ravensbrück. Za każdym razem powtarzała – że jak nie ona, to kto. Ręki dołożyło także Archiwum Państwowe, a to zwłaszcza w odniesieniu do grobu Franciszka Walczaka. Także Wawrzyniec Zieliński, szef firmy Poraj, przez lata kierował swoich ludzi i swój sprzęt do sprzątania zabytkowej nekropolii i nie brał za to pieniędzy. Także masę własnej pracy dołożyli tacy ludzie, jak Lech Bończuk – niepospolity urzędnik, ktoś, komu chce się dużo, a zwłaszcza chce się dbać o litewskie zabytki. O pani Helenie też muszę wspomnieć, nazwisko zachowuję, bo nie wiem, czy chciałaby, ale ona też mega dużo do ochrony tego miejsca dołożyła. No i harcerze, no i zwykli gorzowianie też. Dużo tych dobrych dusz było.

I w końcu są pieniądze, 800 tys. zł z rządowego programu „Dziedzictwo sakralne Dolnej Warty”. Ma wystarczyć na naprawę ogrodzenia, na naprawę alejek, na rewitalizację niektórych nagrobków – w tym pomnika więźniów, kwatery Powstańców Wielkopolskich i może jeszcze na coś. I super, i tylko ręce do oklasków składać w podzięce.

Dużo tych ludzi, o różnych poglądach, różnych opcjach walczyło o ten cmentarz. Dlatego uważam, że karygodnym i zupełnie nie na miejscu jest przypisywanie sobie sukcesu przez jedną partię. Zwłaszcza w kontekście wyborów. Uważam, że o zabytki trzeba dbać zawsze. Zwłaszcza o takie miejsca. I jak na tym cmentarzu naprawdę wiele razy widziałam wymienionych przeze mnie ludzi, zwykle w pracy nad zadbaniem o to, co tam jest, to nigdy nie widziałam tam polityków. A już zwłaszcza ze szmatami czy grabiami…. I tylko tyle.

A teraz z drugiego kątka. Otóż dziś znów oglądałam pielgrzymki małych i malusich na plac zabaw obok FG. Płot skutecznie oddzielał małych i malusich od wymarzonych urządzeń. Tym bardziej było to przykre, bo afrykański upał ustąpił, zrobiło się przyjemnie, więc gdzie małe i malusie mają spędzać czas, jak nie na placu zabaw? No i nagle niczym diabeł z pudełka informacja – plac zabaw został naprawiony i ponoć w przyszłym tygodniu zostanie w końcu udostępniony. I super. Bardzo dobrze. Powtórzę tylko jedno, jak ta zacięta płyta. Magistrat musi, zwyczajnie musi zadbać o toalety. TOI TOI ze dwa i często myte muszą się tam pojawić. MUSZĄ. Bo małe i maleńkie mają tak, że siku bywa ważniejsze niż najlepsza nawet karuzela czy zjeżdżalnia. Bez toalety ten plac zabaw ma znacznie mniejszy sens. A właściwie nie ma sensu zupełnie. Jak się tam po różnych kątkach szwendam, to zawsze w takich miejscach są toalety. Niedościgły wzór – Ryga i Tallin. Także Niemcy, ale to inna jakość. Ja zupełnie nie marzę o toaletach samoczyszczących, bo to się nie da. Ale TOI TOI sztuk dwa to chyba nie jest przesada. Zresztą takie ze dwa przydałby się i w Parku Róż, też przy chętnie odwiedzanym przez małych i maleńkich. Marzenie? Nie. Konieczność i to pilna.

Ps. Jestem fanką stronki w mediach społecznościowych Nadleśnictwa Baligród i postów pana Kazimierza Nóżki. No i nagle zapragnęłam zakupić książkę o bieszczadzkich stworach widzianych przez pana Nóżkę. Zapytałam późną godziną, gdzie i jak mogę kupić ową książkę. 30 sekund trwało, a dostałam odpowiedź. Coś dla mnie niebywałego. I pomyślałam sobie, że przecież my tu też mamy bogactwa leśnego pod dostatkiem. Kłodawa kiedyś promowała swoje bogactwo. Może warto pomyśleć i w taki sposób o promocji bogactwa. Może właśnie przez flmiki, przez fotki, może o książce pomyśleć warto, tym bardziej, że naprawdę jest o czym, a ludzi, którzy lubią naturę i przy okazji lubią czytać, jest wiele. Podpowiem, kto może przy książce pomóc… Dobrze by było, żeby i ta promocja się odbyła….

Ps. 2. Dawno nie było. Oglądałam w TVN 24 migawki z pola woodstockowego, bo do tej nazwy jestem przywiązana. I kogo widziałam? Naszych, gorzowiaków, wcale nie najmłodszych, ale takich, którzy tam jeżdżą od lat. Ja też tak mam i za niedługi czas, bo już chyba w piątkowy wieczór się tam wyprawię. Bez Przystanku, podobnie jak i bez wizyty w Twierdzy, rok się nie liczy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x