Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Coś tam w magistracie jednak drgnęło

2019-08-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zamiast plastikowych butelek z wodą, dzbanki i szklanki. Pierwsza jakościowa zmiana w kwestii ochrony środowiska. Oby więcej takich było.

Niby to drobiazg. Magistrat na sesję Wysokiej Rady, jak radni z lubością się tytułują, tym razem nie zakupił, albo raczej nie dał plastikowych butelek z wodą, a postawił dzbanki i szklanki. Poinformowała o tym moja ulubiona radna Marta BB w mediach społecznościowych. Informację przyjęłam z radością. I nie ukrywam, nie lubię chwalić urzędników, bo rzadko zresztą dają ku temu powody, ale tym razem naprawdę chwalić trzeba.

To bardzo dobry ruch. Bardzo, zwłaszcza w kontekście zmian w klimacie. Ktoś powie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Ale bez takich jaskółek, bez takich pojedynczych gestów ta wiosna nigdy nie nadejdzie.

Zdaję sobie sprawę z tego, że zastąpienie plastikowych butelek dzbankami i szklankami może być kłopotliwe, bo potem to szkło trzeba myć, trzeba wyparzyć, jakkolwiek. Ale chyba jednak warto. Warto, bo to jest jedyna droga, aby jednak jakoś zawalczyć o zejście ze złej drogi prowadzącej do zagłady, a ta nam nieuchronnie zagląda w oczy.

I aby zdjąć nieco patosu, który się tu wkradł, to tylko przypomnę, że przecież zupełnie niedawno, jakieś 20 lat temu, wszyscy piliśmy wodę z saturatorów. Dziś pewno wielu z nas otrząsa się na to wspomnienie z pewnym brzydzeniem, ale przecież nikomu z nas się nic nie stało. Nikt ciężko nie zachorował, nikt jakoś nie miał sensacji żołądkowych. Jakoś nikt z nas wówczas nie myślał, że to może być niezdrowe. Potem zaczęły się zmieniać czasy. Weszły plastikowe butelki i szybko stało się jasne, że bez nich życia sobie nie wyobrażamy. Inna rzecz, że ja też. Bo zamiast dźwigać w turystycznym plecaku maniery z metalu, nagle zaczęłam nosić lekką plastikową butelkę. Ale zaczynam zmieniać myślenie i zamiast butelki znów wrócę do pojemnika, którego łatwo nie wyrzucę, jak to robiłam z plastikami.

Może właśnie te szklane dzbanki z wodą na sesji Wysokiej Rady są ową jaskółką, która niczym kropla po malusiu zacznie zmieniać myślenie. Tak czy siak, brawo za taką zmianę. I czekam na kolejne, które spowodują, że przestanie się dla fanaberii wycinać drzewa, niszczyć trawki, walczyć z zielenią w ogólności. Oby.

A teraz z drugiego kątka. Dziś mija dokładnie dziesięć lat, kiedy to po 29 latach wydawania ukazał się ostatni, 1518. numer tygodnika „Ziemia Gorzowska”. To było niezmiernie ważne pismo w pejzażu gorzowskiej prasy. Niemal wszyscy parający się piórem w Mieście ludzie w pewien sposób tam właśnie zaistnieli. Jedni byli stałym korpusem dziennikarskim, inni tylko współpracowali, jeszcze inni pisali płomienne filipiki, które redakcja z lubością zamieszczała. Ciekawy tygodnik, z ciekawymi artykułami, oczywiście i z polityczną konotacją, która po 1989 roku przestała się liczyć. Gazeta jednak nie dała rady w nowych warunkach. Myślę, że za sprawą różnych ludzi, którym wydawało się, że potrafią poprowadzić tygodnik opinii. Tygodnik opinii w małym jednak mieście. Mam wrażenie, że ta sztuka mogłaby się udać, ale się nie udała. Dziś coraz więcej dawnych czytelników, ludzi już mocno dorosłych, z estymą i pewną nutką nostalgii mówi o tym, że żal gazety. Tej gazety.

Kilka lat temu spędziłam całą zimę w czytelni Oddziału Zbiorów Regionalnych Książnicy Wojewódzkiej. Metodycznie przejrzałam też i wszystkie numery „Ziemi”. Wróciły do mnie wówczas wszystkie emocje, jakie mi towarzyszyły przy czytaniu na bieżąco. Czasem się uśmiechałam, czasem fukałam. Szczęściem, zaprzyjaźnieni bibliotekarze nie patrzyli na mnie jak na raroga. I właśnie wówczas, podczas tej zimy spędzonej w czytelni – jedna z najlepiej przeżytych przeze mnie zim w tym mieście – zdałam sobie sprawę z tego, że to naprawdę dobra, ciekawa, opiniotwórcza oraz istotna z punktu miasta gazeta była.

Dlatego też z upartością maniaka i osła dardanelskiego jednocześnie będę twierdzić, że Anglicy mają rację. Mają rację w tym, że aby coś oceniać, coś, co się wydarzyło w przeszłości, potrzebny jest oddech, chwila oderwania się od codzienności. Dopiero bowiem z perspektywy czasu, z uspokojonych emocji można coś oceniać.

Myślę, że za następne dziesięć lat i za następne, kolejne dziesięć lat wartość „Ziemi” tylko będzie rosnąć. Chciałabym tego doczekać…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x