Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

A kto nie był, niech żałuje…

2019-09-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Każdy, kto lubi architekturę, a mógł być w Miejskim Ośrodku Sztuki na arcyciekawym wykładzie, to niech zwyczajnie żałuje.

Od jakiegoś czasu zwyczajnie wiedziałam, że muszę tam pojechać. Nie wiem, na czym to moje wewnętrzne przekonanie polegało, bo było zgoła irracjonalne, ale zrobiłam wszystko, żeby tak się stało. No i jak się okazało, moje wewnętrzne ja miało zwyczajnie rację. A chodzi mnie o wykład pana profesora Rafała Makały z Uniwersytetu Technicznego w Berlinie, który zajął się kwestią taką:Poza Bauhausem. Architektura i sztuka międzywojennej awangardy w środkowej Europie. Zresztą nie tylko mnie tam zagnało, bo było kilku architektów, w tym i miejski, ale i kilka innych osób, które architekturę lubią, trochę o niej wiedzą, coś tam czytali. I było mega zajmująco, erudycyjnie, intrygująco. Uczony prelegent, który na co dzień mieszka i pracuje w Berlinie mówił ze swadą, piękną polszczyzną, piękną, ale taką bardzo współczesną. Pokazał Bauhaus na bardzo szerokim tle architektury modernistycznej w Europie – w naszym kątku Europy. Odkrywałam tropy mnie znane, ale i nieznane. Nawet z przemiłą znajomą na gorąco już ułożyłyśmy sobie kolejna wycieczkę do Berlina. Bo pan profesor pokazał nam kilka rzeczy, które dotychczas jakoś nam w pejzażu berlińskim umykały. Bo jakoś nigdy nie chciało nam się pojechać do Berlina Wilmersdorf, choć po prawdzie dojechać z centrum jest prosto, jak zresztą z każdym zakątkiem tego wielkiego miasta. Zawsze się gdzieś wokół ZOO plątałam. Poza tym wiemy, że musimy zobaczyć zachowany biurowiec przy Wallstrase i jeszcze jeden kościół, też w Mieście Niedźwiadka. Mało tego, my – zaprawione w lataniu po stolicy Niemiec, taką wycieczkę chcą sobie urządzić także inni uczestnicy tego wybitnie ciekawego spotkania. Taka była siła tego wykładu.

Zresztą pan profesor uczynił ładny gest w stronę gospodarzy, bo wspomniał o kościele Chrystusa Króla na Zawarciu i to w całkiem nowym od strony architektury odczytaniu. Natomiast o Łaźni nie uznał za stosowne zbyt wielu słów uczynić, bo uznał, że skoro jest książka o niej, autorstwa Roberta Piotrowskiego wydana przez Stowarzyszenie Kamienica, to wystarczy. Zwyczajnie potraktował nas, słuchaczy, jako pewnych już specjalistów. No poczułam się, i zresztą nie tylko ja, bardzo, ale to bardzo dobrze.

Wyjątkowo ciekawe spotkanie, wyjątkowa osoba, wyjątkowy czas. Dzięki wielkie organizatorom, że takich wykładowców zapraszają. I naprawdę, jak kto się architekturą interesuje, lubi Bauhaus, modernizm w generalności, to może żałować. Powtórzę, dobry był to czas.

A teraz z drugiego kątka. Do świąt Bożego Narodzenia został jeszcze kawał czasu. Wydawałoby się, że został. No właśnie. Bo onegdaj zahaczyła mnie przemiła znajoma i w tonie raczej twierdzącym aniżeli pytającym powiedziała – No to jedziemy na jarmark adwentowy do Poczdamu. Wiesz, ten z holenderskim akcentem… Powiem tak, potwierdziłam, bo i tak się wybieram, jak zawsze od kilku lat. Nic mi innego więc nie zostaje, tylko jechać i znów za sobą znajomych przemiłych taskać. Znów obmyślę trasę, znów poszwendamy się po prześlicznym Poczdamie, znów napijemy się grzanego wina, przywitamy z orszakiem św. Mikołaja, staniemy przy wielkiej holenderskiej katarynie, ja kupię sobie to żółte coś generalnie do picia, ale tak gęste, że bardziej do smakowania łyżeczką. I takie tam różne. Piszę już o tym teraz, bo nic mnie bardziej nie cieszy, niż to, że trochę ludzi w Mieście zainfekowałam moim wędrówkami po Brandenburgii, jej stolicy i innych dziurach oraz dziurkach. Znów po drodze będziemy się uczyć linii domu panującego Hohenzollern z tymi wszystkimi Fryderykami i Wilhelmami. Może coś jeszcze się wydarzy po drodze.

Ktoś powie – dużo, dużo czasu. I tak, i nie. Bo jak dla mnie decyzja – jadę do Berlina to kwestia 30 sekund oraz tego, czy mam w portfelu ze 30 euro, to dla innych jest już dużym planem. I jeśli wielka geopolityka nie stanie nam na przeszkodzie, to pojedziemy. Każdy, kto chce się do mnie i przemiłych dołączyć, już może planować.

Ps. I dla porządku domu tylko przypominam, że dziś mija dokładnie 20 lat od chwili, kiedy na froncie Magistratu umieszczono napis „Ratusz” i „Pro publico bono”. Kto nie rozumie łaciny, to przetłumaczę – Dla dobra publicznego. Czasami mam wrażenie, że jednak tak nie jest.

O obecności krzyżaków na tych ziemiach pisać nie zamierzam, choć dziś mija dokładnie 710 lat, kiedy zakon w Myśliborzu, czyli tuż obok nas, zawarł z Brandenburgią układ, na mocy którego zakupili za 10 tysięcy grzywien fikcyjne prawa do Pomorza Gdańskiego uzyskane przez Brandenburgię od króla Węgier i Czech oraz tytularnego króla Polski Wacława III. Za długo by o tym pisać, choć to są sprawy wybitnie ciekawe. Biblioteka obszerna na ten temat jest.

Ps. 2. Dziś 13….Uwaga na czarne koty, zakonnice, rozstawione drabiny, wodę wylewaną z emaliowanego kubeczka, czarne limuzyny i milion innych zabobonów. Ja tam wierząca nie jestem, przesądna jak najbardziej, więc….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x