Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Uprzejmie informuję, jarmarki się przygotowują

2019-11-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i masz Babo placek, i to z zakalcem. Pojechałam do Berlina, żeby przemiłym znajomym pocztówkowe miasto pokazać, a tu taka siurpryza.

Siurpryza polegała na tym, że obok Czerwonego Ratusza, absolutne centrum miasta, totalnie zagrodzono plac. Nie można było podejść do Fontanny Neptuna i do pomnika doktora Marcina Lutra, bo płotki. No bo jarmark adwentowy się szykuje. Chyba najbardziej znany w mieście Niedźwiadka. Podobnie było na placu Żandarmerii – tam się za wejście na teren jarmarku płaci. Popatrzyłam sobie na kramy w budowie, na gwiazdy Hernnhutów na ich zwieńczeniach, przeszliśmy sobie obok pomnika Karla Friedricha Schinkla. Daliśmy radę.

Ale uprzejmie wszystkich, którzy do Berlina i innych miast wybierają się na adwentowe jarmarki, a wiem, że jest ich bardzo wielu, informuję, że bracia Niemcy już zaczęli przygotowania.

Wiem, że kilka lokalnych biur podróży robi wycieczki na jarmarki adwentowe. Wiem, że całkiem spora ekipa z Gorzowa się tam wybiera. Bo choć może czasami one przypominają jarmarki polskie, to jednak mają odrobinę inną magię. W Berlinie to sam klimat miasta. W Poczdamie to już klimat i magia tego akurat miasta. Zresztą wszędzie w Niemczech, u naszych sąsiadów, to jest coś niebywałego. To adwentowa tradycja. Oni się do tego mocno przygotowują. Właśnie te przygotowania wczoraj oglądałam.

Od kilku lat jarmarki adwentowe, co dziwne, bo przecz to katolicki kraj, a przynajmniej za taki chce uchodzić, urządzają polskie miasta. Można się wybrać do Poznania, do Wrocławia, nawet w tym roku do Gorzowa. Jak dla mnie dziwne nie jest. Z różnych przyczyn. W każdym razie, ludzieńki kochane, bracia Niemcy i na nas czekają. Tylko dodam, na placu Żandarmerii za wejście się płaci. W innych miejscach Berlina jarmarki dostępne są za darmo. Tak i w Poczdamie. Namioty i kramy są ustawiane. Miło się spotykać na jarmarkach ze znajomymi, którzy na nie jadą. A że jadą, to wiem od kilku lat. Przy Czerwonym Ratuszu naprawdę dużo się zadzieje.

Nie ukrywam, od lat jeżdżę do Poczdamu. W grudniu na jarmarki właśnie. A w innych porach roku dla uroku Poczdamu właśnie. I już wiem, że tam trwa mocarna praca. Przygotowanie jarmarków. A że w Berlinie Neptuna i pomnika doktora zobaczyć teraz nie mogłam, trudno, przeżyję.

I teraz słówko o Gorzowie. U nas też od lat są jarmarki. Nazywają się świąteczne. Niestety, nie mają klimatu ani wyrazu tego, co można zobaczyć i doświadczyć już choćby nie w Berlinie, ale we Frankfurcie. Nie udaje się w żaden sposób przeszczepić klimatu. Może dlatego, że właśnie klimatu się nie udaje przeszczepić. Podobnie, jak i klimatu innych wydarzeń. Nie ma u nas tradycji takiego spędzania czasu przed świętami. Bo każdy lepi pierogi, gotuje bigos, siedzi w domu. Można i trzeba próbować, ale mentalności się nie zmieni. Pytanie – robić? Nie robić? Nie wiem.

Ja tam na niemieckie jarmarki jeżdżę, i jak długo będę mogła, tak długo będę jeździć. Na polski, w Gorzowie, owszem zajrzę… Czasem i bardzo często żal mi tych, którzy decydują się na udział. Bo tam zwykle nikt albo prawie nikt nie zachodzi. Taka polska tradycja. Pierogi, bigos, makowiec.

Może czasami nie trzeba przeszczepiać innej tradycji? Może lepiej pojechać tam, gdzie ona żywa jest. Tym bardziej, że i blisko, i jak się ekipa zorganizuje, to naprawdę niedrogo. Naprawdę kosztowne to nie jest. A jaka frajda…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x