Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Dworzec kolejowy odzyskał prawdziwy blask

2019-12-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Trochę się wczoraj zdziwiłam, kiedy przyjechałam z Miasteczka. Zamiast łazić zakamarami do wyjścia z dworca, poszłam jak cywilizowany człowiek – tunelem. I moje zaskoczenie rosło.

Chyba coś ze trzy lata musiałam łazić zakamarami, żeby się na dworzec, peron IV dostać lub z niego wydostać. Powód był prozaiczny. Remont estakady i przy okazji tej substancji dworcowej, która do niej przynależy. Oczywiście wyrzekałam i labidziłam okroprecznie, jak to mam generalnie w obyczaju. No i przegapiłam moment, kiedy powód labidzenia się skończył. Przegapiłam, bo niemal przez cały grudzień nie musiałam korzystać z dworca i peronu IV.

Efekt jest zwyczajnie porażający. Ślicznie odnowione wiaty wiodące do tunelu, sam tunel biało-szary, błyszczący. Ażurowa krata oddziela przechodzących od infrastruktury technicznej, która też jest intrygująca. Do tego światła, monitoring. No czapki z głów panie i panowie. Można powiedzieć, mamy Gorzów Centralny, o który kiedyś dopytywali mnie przemili młodzi ludzie, którzy pierwszy raz jechali do miasta.

Co prawda, tunel już przed remontem odzyskał blask, bo kolej pieczołowicie odnowiła kafelki, ale teraz to jest mały brylancik, bo uzupełniono braki,

Co więcej, chyba udało się skutecznie odwodnić konstrukcję, bo choć wilgotno na zewnątrz, to w tunelu nie ma wody ani tego przykrego zapachu, jaki tam od zawsze był. Pojawiły się też czytelne tablice kierujące na poszczególne perony. Zwyczajnie ładnie się zrobiło. Jednym słowem, jeśli się chce, to można. Tylko gratulować inwestorowi i wykonawcy. A że się trochę przedłużyło, no cóż. Taka widać lokalno-ogólna tradycja. Oczywiście można się do czegoś przyczepić, jak kto bardzo chce, bo można byłoby pomarzyć o elektronicznych tablicach informacyjnych, ale przecież aż takiego ruchu na tym dworcu nie ma, żeby były one niezbędne.

Mam tylko nadzieję, że ten stan da się długo, bardzo długo utrzymać. Tego właścicielowi życzę.

Ale z drugiej strony trochę niepokojąco brzmią zapowiedzi kolejnego remontu, czyli przenosin toalet dworcowych z jednej strony dworca na drugą. Bo to znów jakieś rozbabranie, jakiś nieporządek. Może jednak tego nie będzie i w końcu lokalny Centralny będzie dobrym miejscem dla podróżnych. Tego bym bardzo chciała. I od razu, jednym tchem powiem, że chciałabym, aby jednak dworzec kolejowy powiązać z dworcem autobusowym, bo ten z kolei wygląda mocno przygnębiająco. Wyjeżdżałam z niego ostatnio kilka razy – jako pilot wycieczkowy, ale jako zwykły podróżny. Wcześnie rano się to odbywało. Przygnębienie i zniechęcenie ogarnia. Pora najwyższa na zmiany. Pora…

I z drugiego kątka. Otóż dziś przypada dokładnie 200. rocznica urodzin Theodora Fontanego, niemieckiego dziennikarza i pisarza tamtych czasów, który ma silne związki z naszym kątkiem, w którym teraz mieszkamy. Napisał on bowiem szereg reportaży ze swoich podróży po tej stronie Odry, które lata temu ukazały się w wyborze zatytułowanym „Po tej stronie Odry”. Wybór ukazał się w Biblioteczne Nadwarciańskiego Rocznika Historyczno-Archiwalnego animowanej przez Archiwum Państwowe. Miał numer 12. Głównym modus operandi był Zbigniew Czarnuch, tłumaczyła te teksty pani Róża Wawrzyniak. Dziś wydawnictwo ma status białego kruka i ja je mam. Mało, mam, korzystam z niego, kiedy jadę z wycieczką do Kostrzyna i okolic.

W Niemczech, zwłaszcza w Brandenburgii, ta rocznica była obchodzona bardzo uroczyście. Także wojewódzka książnica wpisała się znacząco w te obchody. Była sesja popularno-naukowa, był wyjazd do Neuruppin, miasta urodzin Theodora Fontanego. Mam szmaciankę i notes, jakie się z tej okazji ukazały. Mało tego, wisi nade mną konieczność złożenia tekstu, jaki wygłosiłam na sesji. I to jest mój prywatny miecz Damoklesa, który spadnie na moją biedną głowę, jeśli szybko fałdów nie przysiądę i tekstu nie oddam. Zrobię to w pierwszym tygodniu stycznia, co wcale nie jest dobrym prognostykiem, bo nie należy przenosić spraw zastarzałych na nowe.

W każdym razie, książnicy już z tej okazji, takiego zaznaczenia urodzin tego ważnego dla nas tu twórcy gratulowałam i gratuluję kolejny raz. A kto nie czytał, niech po książkę sięgnie, bo rzecz ciekawa jest i rozszerzająca horyzonty myślenia o tych ziemiach. I dodam tylko, że warto też sięgnąć po jego powieść „Effi Briest”. Dobry romans, który też się tu dzieje. Jak kto zna niemiecki, to polecam film, po prawdzie kilka ich jest, ale polecam szczególnie ten z 2009. Obejrzałam, choć niemieckiego nie znam. Ale znam książkę, więc jakby bez problemu.

I kolejny tylko raz powiem, że imponują mi zachodni sąsiedzi sposobami upamiętniania swoich twórców. Naprawdę warto zgapić, jak można.

Ps. Do Nowego Roku zostały tylko godziny. Ciekawe, co się jeszcze zdarzy…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x