Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

O tym, jak koronawirus mnie dosięga, będzie

2020-03-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nakręca się narodowa i ogólnoplanetarna histeria z tytułu koronawirusa. I mnie ten wirus w pewien bardzo sprawdzalny sposób dotyka.

Nie, nie jestem chora. Kicham co prawda, ale zawsze o tej porze roku tak mam, bo jako megaalergiczka na wszystko, zaczynam w przykry dla siebie sposób odczuwać, że przyroda się budzi. Ona co prawda obudziła się już dużo wcześniej, ale teraz zaczyna się budzić jakby mocniej i stąd moje kichanie. Pyłki, panie, pyłki…. Chustki mam zawsze. I nie kicham w przestrzeń.

A teraz koronawirus i moje z nim – na szczęście odległe, ale jednak dziwne spotkania. O tym, że nie pojadę na ITB 2020, największe targi turystyczne w Berlinie, już napisałam. I myślałam, że to koniec. Ale nie, no nie, bo czas się kręci, myślę, że Pankracy byłby zdumiony.

Zatem do brzegu. Wczoraj z samego rana odebrałam telefon od klientki, która zamówiła u mnie wycieczkę do Poczdamu. Dodam tytułem określenia w czasie, planowana była na ostatni tydzień maja. Usłyszałam, że nie, jednak nie do Poczdamu, bo tam koronawirus, coś strasznego i wycieczkowicze się wypisują. Już się wypisują. Nie dyskutuję. Klient ma zawsze rację. Być może Poznań będzie. Ale kto wie, bo ten koronawirus…

Niedługo potem piknął służbowy telefon. Miła pani spod Gorzowa odwołała rezerwację na zajęcia muzyczne w FG, bo ja się akurat tym zajmuję i do mnie trafiają rezerwacje oraz rezygnacje. Pani tłumaczyła, że bardzo by chciała, ale dzieci na lekcjach od kilku dni jest tyle w szkole, co kot napłakał, więc nie chce blokować rezerwacji. I dodała, że choć szkoła normalnie pracuje, to rodzice profilaktycznie dzieci do niej nie posyłają. Co było zrobić. Rezerwacja zdjęta. Pani mocno ubolewała, bo zajęcia w FG wszystkim się podobają…. Dzieciom zwłaszcza. No cóż…

Minęła chyba minutka, a znów zadzwonił telefon, tym razem z Krakowa. Przemiła pani z Cracovia Danza pytała, co tam u nas słychać. Bo Cracovia Danza przyjeżdża do nas z Baletem o kawie do muzyki Jana Sebastiana Bacha, który to ma się odbyć w najbliższą niedzielę. Balet sprzedany w całości. Wszystko przygotowane. A tu taki zaskakujący telefon. Ogródkami rozmawiając, dowiedziałam się, że o koronawirus chodzi. Bo rodzice baletnic małoletnich, czyli Ziarenek Kawy w tym balecie chcą wiedzieć, co tam u nas słychać. Wytłumaczyłam, że u nas nic się nie dziej, choć mamy tylko coś ze 125 km do Berlina, ale u nas spokój. Nic szczególnego się nie dzieje. Pani uspokojona potwierdziła, że Cracovia Danza zatem przyjedzie. To było na wczoraj, co się wydarzy dalej, nie wiem. Nie wiem, bo w Krakowie jakaś dziwna panika zapanowała.

A jeszcze chwilkę potem spotkałam miłą znajomą z Teatru Osterwy, która też zajmuje się kontaktami z widzami. I także Osterwa ma już odwołania rezerwacji ze swoich sztuk, bo koronawirus. No cóż. Trochę rozumiem, a trochę nie.

I jeszcze odrobinkę później znów odezwał się mój telefon. Byłam przygotowana na kolejną rezygnację z wycieczki. Ale tu zaskok. Usłyszałam, że nie, nie rezygnujemy. Co więcej, okazało się, że organizator nie dość, że potwierdził termin, to jeszcze powiedział, że ma długą listę oczekujących na wolne miejsce. Ale co się dziwić, wszak wyprawiamy się do Poczdamu, do pięknego królewskiego miasta i to z rejsem po Haweli. Tylko zapytałam – nie boisz się korona, na co usłyszałam…. Co ty za bzdury wygadujesz..

I na koniec dnia – kolejny telefon – propozycja przewodnictwa w Berlinie. No nie mam możliwości, więc uprzejmie podziękowałam za kontakt. Ale musiałam zapytać – a koronawirus? Na co usłyszałam – pani żartuje chyba. Przecież na grypę czy raka umiera znacznie więcej ludzi. My wiemy, jak się zachowywać. Taka oto historia…

Konkluzja. Totalny misz masz informacyjny. Z jednej strony coś, czego się trzeba obawiać, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku, a z drugiej – co ma być, to będzie. Z jednej strony panika, zamykanie się w domach i wykupowanie makaronu oraz wszystkiego innego w sklepach, z drugiej – nie dajmy się zwariować. Trzeba uważać, ale przecież dżuma to to nie jest. Co jest? Zobaczymy.

Nigdy nie myślałam, że osobiście zostanę zamieszana w różny sposób w koronawirus. I tylko dodam, wszystkie instytucje badawcze świata jednomyślnie stwierdziły – korona atakuje wszystkich, ale nie dzieci. Ciekawa informacja.

Ps. Czytam znów, po raz chyba trzeci „Opowieść Podręcznej” Margaret Atwood… Po „Testamentach” musiałam sobie przypomnieć szczegóły pierwszej powieści. I co, i ciarki mi po krzyżu latają, jak zawsze zresztą, kiedy po tę książkę sięgam. Chyba nikt wcześniej ani później tak dokładnie nie opisał, co się może stać z prawami kobiet. Przerażająca dystopia. Dobrze by było, żeby akurat tę książkę przeczytali wszyscy, którzy kategoryzują ludzi. W Gorzówku trochę też ich jest. Ale jak pokazują badania, analfabetyzm funkcjonalny sięga dziś w kraju 60 procent. Analfabetyzm funkcjonalny znaczy tylko tyle, że coś czytam, ale absolutnie nie rozumiem, co…. Ot i pod rozwagę. Moi polonistyczni guru zawsze o tym mówili. Nigdy nie rozumiałam, o co profesorom chodzi. Jak to – czytać i nie rozumieć. Dziś wiem, o czym mówili. Mistrzowie, dzięki.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x