Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Koronawirus dopadł nas wszystkich….

2020-03-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Odwołane imprezy sportowe, kulturalne. Nawoływanie decydentów do zachowania ostrożności. To pierwsze znaki zapobiegania epidemii, która niestety jest.

Decyzja na szczeblu samorządowo-rządowym zapadła we środę wczesnym popołudniem. Marszałkini i wojewoda zdecydowali – nie będzie imprez z udziałem publiczności do 18 marca. Z bólem wielkim organizatorzy życia kulturalnego oraz sportowego, jak i publicznego podporządkowali się tej decyzji. Oczywiście bezpieczeństwo publiczne, jak i za tym zdrowie nas wszystkich jest najważniejsze. Lepiej zapobiegać niż potem borykać się z mega problemami.

Ale jednak szkoda mi bardzo, bo nadchodzący weekend w sferze kultury układał się nader smacznie i nader ciekawie. W FG choćby projekt #Beethoven z Coriolanem i VII Symfonią Głuchego Geniusza z Bonn/Wiednia. To miało być dziś. W niedzielę „Balet o kawie” do muzyki Jana Sebastiana Bacha z naszą orkiestrą, Yaną Hudzovską – sopran i Grzegorzem Pelutisem – bas-baryton oraz najważniejsze – samą Cracovią Danzą – Dworskim Baletem z Krakowa. Pół roku pracy, pół roku uzgadniania szczegółów, a jak wiadomo, diabeł, ten Łęczycki zwłaszcza, w szczegółach siedzi. Cracovia Danza, niezwykły zespół. Znany, lubiany i mocno poważany w Europie zespół miał u nas zagościć po raz pierwszy. Gorąca linia z Krakowem zaskutkowała jednym – wiemy, rozumiemy i nie przekreślamy. Chcemy u państwa w Gorzowie wystąpić. I mamy nadzieję, że się uda. Nie ukrywam, ja też mam nadzieję, że się uda.

W Teatrze Osterwy przygotowana premiera rzadko grywanego tekstu Aleksandra hrabiego Fredry „Gwałtu, co się dzieje” w reżyserii jednego z moich najbardziej ulubionych reżyserów – Jacka Głomba, na co dzień dyrektora Modrzejewskiej w Legnicy, od lat zaprzyjaźnionego z gorzowską sceną wybitnego kreatora teatru. U Osterwy usłyszałam, że z bólem serca, ale przekładają premierę. Też mają nadzieję, że uda się pokazać nieco później. Przecież n pracy, n pieniędzy w ten projekt włożono. Jacek Głomb znany jest z tego, że nie lubi bylejakości. I żadna jego premiera czy w Legnicy, czy w Gorzowie, czy w Gruzji, czy gdziekolwiek reżyserował, byle jaka nie była.

Tym bardziej czekałam na zderzenie Aleksander hrabia Fredro i Jacek. Kocham zwyczajnie Aleksandra Fredrę, Jacka jako reżysera i wizjonera nie mniej. 27 marca wypada Międzynarodowy Dzień Teatru. To wielkie święto ludzi teatru – aktorów, reżyserów, scenografów, ale i ludzi techniki – bez nich nic się nie uda. Podobnie ludzi z administracji teatralnych. Może to trudno uwierzyć, ale bez nich też mało może się udać. Ale to jest też święto i nas – recenzentów, widzów, ludzi, którzy zwyczajnie kochają teatr. Ludzi, którzy sobie życia bez teatru nie wyobrażają. Ja sobie nie wyobrażam, a mam tak od mojego pamiętnego, pierwszego w życiu pobytu w Teatrze. To był „Kot w butach”. Miałam siedem albo osiem lat. Szkoła w Skwierzynie mnie do teatru, do Osterwy przywiozła. Mama dała pieniążek poza biletem. Poszedł na program. Mama nie przypuszczała, że córka jej zwariuje na punkcie teatr. A zwariowała i w tym wariactwie trwa. Jak i w słuchaniu klasyki. Ale tu akurat sama sobie własnego fisia wyhodowałam. Podobnie jak i z jazzem. Fisiów ci cały tłum. Co zrobić. A ten 27 marca może być znakomitą datą, aby odłożoną przez korona premierę pokazać.

Miałam iść w sobotę na premierę do Osterwy. Nie pójdę. Więc zrobię to, co czasami robię w takich dziwnych sytuacjach. Zastosuję protezę. Zwyczajnie odpalę sobie „Operację Dunaj”, czyli … słodko-gorzki, komediowo-dramatyczny film wyreżyserowany przez Jacka Głomba film, który mnie zawsze urzeka. A tam Maciek Stuhr, Jiři Menzel, Eva Holubova, Boleslav Polivka, Rudolf Hrušinsky Junior, Zbigniew Zamachowski, Tomasz Kot i jeszcze wielu, wielu innych ciekawych polskich i czeskich aktorów. No i czołg.

Co zrobić, koronawirus sprawia, że siedzimy w domu. Można płytki z muzyką odpalić. Oj dobrze, że są. Można w końcu pooglądać filmy i realizacje teatralne ulubionego reżysera w necie. Dobrze, że są.

Miejmy nadzieję, że dżuma XXI wieku polegnie w starciu z rosnącą temperaturą. Bo przecież ja za chwilkę jadę do Bonn…. Jadę? Na tę chwilę jak najbardziej tak. Co się zdarzy za następną chwilkę? Nie wiem.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x