2020-03-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Odwołane imprezy sportowe, kulturalne. Nawoływanie decydentów do zachowania ostrożności. To pierwsze znaki zapobiegania epidemii, która niestety jest.
Decyzja na szczeblu samorządowo-rządowym zapadła we środę wczesnym popołudniem. Marszałkini i wojewoda zdecydowali – nie będzie imprez z udziałem publiczności do 18 marca. Z bólem wielkim organizatorzy życia kulturalnego oraz sportowego, jak i publicznego podporządkowali się tej decyzji. Oczywiście bezpieczeństwo publiczne, jak i za tym zdrowie nas wszystkich jest najważniejsze. Lepiej zapobiegać niż potem borykać się z mega problemami.
Ale jednak szkoda mi bardzo, bo nadchodzący weekend w sferze kultury układał się nader smacznie i nader ciekawie. W FG choćby projekt #Beethoven z Coriolanem i VII Symfonią Głuchego Geniusza z Bonn/Wiednia. To miało być dziś. W niedzielę „Balet o kawie” do muzyki Jana Sebastiana Bacha z naszą orkiestrą, Yaną Hudzovską – sopran i Grzegorzem Pelutisem – bas-baryton oraz najważniejsze – samą Cracovią Danzą – Dworskim Baletem z Krakowa. Pół roku pracy, pół roku uzgadniania szczegółów, a jak wiadomo, diabeł, ten Łęczycki zwłaszcza, w szczegółach siedzi. Cracovia Danza, niezwykły zespół. Znany, lubiany i mocno poważany w Europie zespół miał u nas zagościć po raz pierwszy. Gorąca linia z Krakowem zaskutkowała jednym – wiemy, rozumiemy i nie przekreślamy. Chcemy u państwa w Gorzowie wystąpić. I mamy nadzieję, że się uda. Nie ukrywam, ja też mam nadzieję, że się uda.
W Teatrze Osterwy przygotowana premiera rzadko grywanego tekstu Aleksandra hrabiego Fredry „Gwałtu, co się dzieje” w reżyserii jednego z moich najbardziej ulubionych reżyserów – Jacka Głomba, na co dzień dyrektora Modrzejewskiej w Legnicy, od lat zaprzyjaźnionego z gorzowską sceną wybitnego kreatora teatru. U Osterwy usłyszałam, że z bólem serca, ale przekładają premierę. Też mają nadzieję, że uda się pokazać nieco później. Przecież n pracy, n pieniędzy w ten projekt włożono. Jacek Głomb znany jest z tego, że nie lubi bylejakości. I żadna jego premiera czy w Legnicy, czy w Gorzowie, czy w Gruzji, czy gdziekolwiek reżyserował, byle jaka nie była.
Tym bardziej czekałam na zderzenie Aleksander hrabia Fredro i Jacek. Kocham zwyczajnie Aleksandra Fredrę, Jacka jako reżysera i wizjonera nie mniej. 27 marca wypada Międzynarodowy Dzień Teatru. To wielkie święto ludzi teatru – aktorów, reżyserów, scenografów, ale i ludzi techniki – bez nich nic się nie uda. Podobnie ludzi z administracji teatralnych. Może to trudno uwierzyć, ale bez nich też mało może się udać. Ale to jest też święto i nas – recenzentów, widzów, ludzi, którzy zwyczajnie kochają teatr. Ludzi, którzy sobie życia bez teatru nie wyobrażają. Ja sobie nie wyobrażam, a mam tak od mojego pamiętnego, pierwszego w życiu pobytu w Teatrze. To był „Kot w butach”. Miałam siedem albo osiem lat. Szkoła w Skwierzynie mnie do teatru, do Osterwy przywiozła. Mama dała pieniążek poza biletem. Poszedł na program. Mama nie przypuszczała, że córka jej zwariuje na punkcie teatr. A zwariowała i w tym wariactwie trwa. Jak i w słuchaniu klasyki. Ale tu akurat sama sobie własnego fisia wyhodowałam. Podobnie jak i z jazzem. Fisiów ci cały tłum. Co zrobić. A ten 27 marca może być znakomitą datą, aby odłożoną przez korona premierę pokazać.
Miałam iść w sobotę na premierę do Osterwy. Nie pójdę. Więc zrobię to, co czasami robię w takich dziwnych sytuacjach. Zastosuję protezę. Zwyczajnie odpalę sobie „Operację Dunaj”, czyli … słodko-gorzki, komediowo-dramatyczny film wyreżyserowany przez Jacka Głomba film, który mnie zawsze urzeka. A tam Maciek Stuhr, Jiři Menzel, Eva Holubova, Boleslav Polivka, Rudolf Hrušinsky Junior, Zbigniew Zamachowski, Tomasz Kot i jeszcze wielu, wielu innych ciekawych polskich i czeskich aktorów. No i czołg.
Co zrobić, koronawirus sprawia, że siedzimy w domu. Można płytki z muzyką odpalić. Oj dobrze, że są. Można w końcu pooglądać filmy i realizacje teatralne ulubionego reżysera w necie. Dobrze, że są.
Miejmy nadzieję, że dżuma XXI wieku polegnie w starciu z rosnącą temperaturą. Bo przecież ja za chwilkę jadę do Bonn…. Jadę? Na tę chwilę jak najbardziej tak. Co się zdarzy za następną chwilkę? Nie wiem.
Jakoś ten czas tak zaiwania, że znów kolejne święta, czyli wolny czas, znów można się gdzieś wybrać, co ja oczywiście uczynię.